Rozdział 6

834 26 6
                                    

~Michele POV~

- Co jej kurwa powiedziałeś? - wrzasnąłem zirytowany na Enrico, któremu wszystko wydawało się zabawne.

- Że jesteśmy mafią. - powtórzył, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie.

- Ja pierdole. - musiałam usiąść, bo czułem jak nerwy zalewają całe moje ciało.

- Przecież to prawda. Kogo chcesz oszukać?

- Zamknij się. Wiesz dobrze o co chodzi. Miała się o tym nie dowiedzieć. A przynajmniej nie tak szybko.

- A kiedy kurwa? Jak urodzi Ci dwójkę dzieci? Pojebany jesteś.

Milczałem przez chwilę, bo uświadomiłem sobie, że Enrico miał rację. Odpychałem od siebie tą informację, ponieważ za wszelką cenę nie chciałem żeby się dowiedziała. To mogło wywołać u niej szok, strach, a co gorsza - mogła już nie spojrzeć się na mnie tak, jak patrzyła wcześniej. Nie chcę, żeby zmieniła o mnie zdania.

- Co z Pamelą? - zmieniłem temat.

- W porządku. Pozwoliłem Amelii porozmawiać z nią. Pokażę jej to nagranie, o którym mówiłeś.

- Widać jakieś rany na ciele na tym nagraniu?

- Nie, zadbałem o to, żeby wyglądała na całkowicie zdrową i szczęśliwą. - zaśmiał się i pokręcił głową.

- Michele, myślisz, że to dobry pomysł? - dodał.

- Co dokładnie? - zapytałam nie wiedząc co ma na myśli.

- Jestem z Pamelą od samego początku. Rozmawiam z nią każdego dnia. Kiedy wszedłem do pokoju Luciano i zobaczyłem ją w tym okropnym stanie... Nie wiedziałeś przerażenia w jej oczach. Myśle, że Amelia zasługuje na to, żeby wiedzieć co się dzieje z jej przyjaciółką.

- Pod żadnym kurwa pozorem. - powiedziałem stanowczo, bo Enrico kolejny raz wkurzył mnie dzisiaj. Zawsze dobrze mi się z nim pracowało, jest sumienny i wykonuje wszystkie moje polecenia. Jednak czasami potrafi wymyślać głupoty, mam wrażenie, że narkotyki wypaliły mu mózg.

- Zrobisz jak chcesz, ale jak dla mnie to pojebana akcja. Amelia prędzej czy później będzie w końcu chciała się z nią zobaczyć na żywo i co wtedy zrobisz?

- Nic. - wyjąłem papierosa z kieszeni, bo męczyły mnie jego pytania. Miałem ciężką noc, po tym jak jedna z naszych konkurencji próbowała zabrać część naszego majątku. Ciężko było mi myśleć racjonalnie w takiej chwili. Musiałem w nocy sięgnąć po narkotyki, ponieważ uwielbiam to uczucie błogostanu jakie mi dają. Nie jestem uzależniony, biorę od czasu do czasu. Po prostu lubię bawić się na maksa i korzystać z tego jakie mam możliwości dzięki mojej pracy.

- Oddałem jej wczoraj telefon. - powiedziałem wbijając wzrok w okno przede mną. Wypuściłem dym z płuc i spojrzałem na Enrico, który patrzył na mnie ze zdziwieniem.

-Brawo. Wreszcie przestałeś zachowywać się jak psychopata. - powiedział śmiejąc mi się w twarz.

- Co Cię tak kurwa bawi od rana? - zwróciłem mu uwagę wciągając kolejny dym z papierosa. - Mam obawy czy przypadkiem nie zadzwoni do kogoś i że będzie chciała stąd wyjechać. - wyżaliłem się bratu, a on zrobił skrzywioną minę.

- Skąd Ci to przyszło do głowy? To nie jest wcale tak, że nie ma tu nikogo oprócz Ciebie, a z tego co wiem to nie zawsze jesteś dla niej wsparciem.

- Spierdalaj. - powiedziałem i wrzuciłem papierosa do popielniczki. Dzisiaj mamy ważny dzień, a on próbuje zrobić wszystko, żeby wyprowadzić mnie z równowagi.

ParachuteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz