Rozdział 1

1.3K 35 5
                                    

- Cholera, nie wiem gdzie jest ta pierdolona kolejka! - wykrzyczała Pamela upuszczając bilety na na podłogę, po czym usiadła na walizce.

- Jezu, uspokój się, zaraz kogoś zapytamy i znajdziemy, nie denerwuj się.

Czułam się wyjątkowo spokojnie, aż dziwnie jak na mnie, ponieważ to Pamela zawsze była tą bardziej ogarniętą z naszej dwójki. Zabrałam bilety z podłogi i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Mnóstwo ludzi, a szczególnie grup. Może to są jakieś wycieczki, pomyślałam. Rzadko bywam na lotniskach więc próbowałam pozbierać myśli i skupić się. Minęła chwila i zauważyłam mulata w eleganckim garniturze, który stał sam rozglądając się.

- On na pewno nam pomoże! - rzuciłam do przyjaciółki i ruszyłam w jego stronę z walizką.

Kiedy podeszłam, nadal był zapatrzony w przestrzeń. Wyglądało to, jakby ktoś z jego znajomych mocno się spóźniał, a on już nie mógł dłużej wytrzymać. Nieśmiało dotknęłam jego ręki i spojrzałam mu w oczy.

- Przepraszam, czy wie Pan gdzie jest wejście CA5? - mulat o orzechowych oczach wreszcie zwrócił na mnie uwagę. Zawiesił ma mnie spojrzenie i przymrużył oczy.

- Po angielsku, proszę. - powiedział pewnym siebie głosem i uśmiechnął się.

Powtórzyłam moje pytanie w języku o jaki prosił, a on mi zaczął dokładnie tłumaczyć gdzie i jak mam się kierować.

- Bardzo dziękuje za pomoc. - obróciłam się na pięcie i chciałam już wracać do Pameli, ale on zadał mi kolejne pytanie.

- Akurat tak się składa że też lecę do Sanremo. Luciano Salieri - wyciągnął do mnie rękę i czekał na moją reakcję. Zdziwiła mnie jego bezpośredniość i chyba to zauważył. Słyszałam że Włosi są bardzo otwarci, więc może nie powinnam być podejrzliwa. Nie wiem czy powinnam kontynuować tę rozmowę, chociaż jego przyjazny wyraz twarzy zupełnie mnie skonfundował i w ogóle nie czułam od niego negatywnych emocji.

- Amelia Leigh - podałam mu rękę a on pokazał szereg białych zębów. Kurczę, jest naprawdę przystojny. Nie jest w moim typie, jednak ma w sobie coś uroczego. Ciemne jak czekolada oczy, śniada cera oraz nieco dłuższe czarne włosy. Widać, że jest umięśniony, ale jest to bardzo delikatny efekt. Przyznam, że zrobił na mnie dobre pierwsze wrażenie. Muszę się uspokoić zanim zrobię się cała czerwona.

- Dziękuję jeszcze raz za pomoc i do zobaczenia w samolocie - chciałam zakończyć tę konwersację i jak najszybciej wybrać się do Pameli, która już pewnie umiera ze stresu.

- Do zobaczenia, Amelio. Miłego lotu - wzdychnął i założył czarne okulary.
Po co mu okulary kiedy jesteśmy na lotnisku.. Wygląda jak agent FBI. Z powrotem wrócił do obserwowania terenu, więc postanowiłam go zostawić. Mimo podejrzliwych myśli uśmiechnęłam się do niego i poszłam w stronę mojej przyjaciółki.

- Pamela, już wiem jak dość to tej bramki. Musimy się pospieszyć, bo za 15 minut będą sprawdzać bilety.

- Świetnie. Ja z tego stresu kupiłam coś słodkiego na drogę, może jak uzupełnię glukozę poczuje się lepiej - zaśmiała się a ja zaczęłam pospieszać ją w stronę miejsca w które musiałyśmy się udać.

Kiedy stałyśmy w kolejce Pamela dostała nerwowego słowotoku. Gadała o wszystkim i o niczym, ale wiedziałam że jest to spowodowane wyłącznie jej paniką związaną z lotem. Uspokoiłam ją, że przed nami już ostatni etap, czyli sprawdzanie biletów, a to co najgorsze już za nami. Zostało tylko przetrwać lot.
Następnie wszystko poszło jak z płatka. Niewielki samochód podwiózł nas i resztę ludzi do samolotu. Zawsze czułam respekt przed tą maszyną. Samolot był ogromny, a ja zdecydowanie nie czułam się swojo kilka tysięcy kilometrów nad ziemią. Wdech, wydech, wdech, wydech.. Powtarzałam sobie wchodząc schodkami na pokład samolotu. Po wejściu od razu znalazłyśmy swoje miejsca i odłożyłyśmy bagaże.

ParachuteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz