A więc miłość jednak istnieje

1K 53 17
                                    

Harry niezbyt pamiętał co ostatnio się działo. Mgliście pamiętał jedynie że Voldemort rozpadł się, i zmienił w pył. Wiedział, że wygrali. Patrzył na sufit skrzydła szpitalnego. Mimo że wiele miejsc z Hogwartu zostało zniszczonych, skrzydło szpitalne przetrwało. Leżało w nim wiele ludzi, w tym Mionka i Ron. Cisza panowała, bo było już późno, a chłopak jako jedyny nie spał. Ciągle myślał, czemu On rzucił mu różdżkę. Przecież byli wrogami. Tak?

Ciszę przerwał huk otwierania drzwi. Złoty Chłopiec nawet nie chciał wiedzieć kto to, więc udał że śpi. To napewno nie mógł być On, to niemożliwe. A może jednak? Harry nadal udawał że śpi, i usłyszał znajomy głos.
- Hej.. Może nie powinienem wtedy rzucać tej różdżki ale musiałem.. - oznajmił. Draco wyraźnie się speszył, gdy usłyszał kroki. Deportował się, myśląc iż Harry go nie słyszał. Cała noc, dla Wybrańca była nieprzespana. Myślał o tym blondynie, który przyszedł go odwiedzić.

-Kurwa, nie możesz się zakochać - skarcił się chłopak.
- Harry? Mówiłeś coś? - spytała Miona.
-Nie, nie śpij.
-Dobranoc w takim razie.
-Dobranoc - mruknął Harry. Wiedział że jest w dupie - Ginny go ukatrupi, gdy jej powie że z nią zrywa, szczególnie dla swego największego wroga. W końcu usnął.

Około godziny dziesiątej obudziły go szepty Miony i Ron'a.
- Oo wstał nasz śpiący królewicz - nabijał się z niego Ron.
- Nie przesadzaj, ciebie prawie nigdy nie da się obudzić. - odpowiedział
- Koniec kłótni - zaprotestowała Miona.
- Tak jest Prze Pani - zgodnie zaśmiali się chłopcy. W końcu przyszła Pani Pomfrey, i oznajmiła, iż są wolni. Poszli do Hogsmade, ale zorientowali się że Harry myślami jest gdzieś indziej.
- To co Harry, umówiłeś się już z nim? - spytała Miona, aby przywołać chłopca na ziemię.
- C-co?! - krzyknął Harry. - Niby z kim?!
- Jak to z kim, z fretką. Całą drogę o tym rozmawiamy, prawda Ron?
- No jasne Miona, ale on chyba nas nie słuchał.. - odpowiedział z udawanym smutkiem Ron. Harry tylko się zaczerwienił, i zaproponował piwo kremowe w Trzech Miotłach. Zgodzili się, i szybko dotarli na miejsce.

Po około trzech piwach kremowych, i gadaniu o pierdołach, zdecydowali się wrócić do Hogwartu.
- Zaraz idziemy, tylko pójdę do łazienki - oznajmił Harry.
- Jasne. - rzekli chórem Ron i Miona.
Harry myjąc ręce, zobaczył Jego. Serce bruneta prawie wyskoczyło z piersi, na widok blondyna.
- Oo Potter, cóż za spotkanie - rzekł chamsko Draco.
- Och Malfoy, za grosz się nie zmieniłeś.
- Doprawdy? - zazgrzytał zębami szarooki.
- Jasne. Wybacz, ale moi znajomi czekają.
- Jaka szkoda Potty, że nie możesz rozmawiać, taka cudna rozmowa była. - odpowiedział sarkastycznie Malfoy.
Harry wyszedł i się zastanawiał. Serio nazwał mnie Potty? Nie, napewno mi się wydawało..
W Hogwarcie było pusto. Większość wyjechała, bo jak wiadomo, rok szkolny się skończył. Tylko Złoty Chłopiec nie wiedział gdzie trafi. Do Dursley'ów nie chciał trafić, a w swoim mieszkaniu nikogo nie było. Może pojadę do Nory?
Nie, nie będę się zwalał na głowę Weasley'om.

Po przyjeździe do Londynu, deportował się do swojego pustego mieszkania. Odrazu położył się spać, niewiele myśląc.

Kolejna część, taka trochę niewiele mówiąca, ale potem będzie nieźle. Do następnego!

what did i do wrong? || drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz