rozdział drugi

387 21 16
                                    

Harry wszedł do Wielkiej Sali. W całym pomieszczeniu unosiły się piękne zapachy, co kusiło chłopaka niezmiernie. W dzieciństwie zielonooki nigdy nie miał okazji by najeść się porządnie, dlatego teraz bardzo doceniał pracę skrzatów. Był im bardzo wdzięczny, nawet po sześciu latach, które spędził w Hogwarcie.

Chłopak usiadł koło już czekających na niego znajomych.

- Harry .. - Hermiona zaczęła ze zmartwieniem w oczach - Wybacz, ale...

- Ktoś musiał nas wczoraj podsłuchać! - Ron wciął się w zdanie Hermionie - I teraz nie jest za dobrze...

Harry popatrzył na swoich przyjaciół w zdumieniu. Nie do końca rozumiał do czego oni zmierzają. Domyślał się, ale wolał żeby jego przypuszczenia nie sprawdziły się.

- Jak to nie jest za dobrze ? - Harry poczuł falę gorąca - O co chodzi ? Ktoś mi powie w końcu czy nie?

Chłopak zaczął panikować.

- Jakimś cudem, wszyscy się dowiedzieli- Hermiona jak zawsze mówiła prosto z mostu - O całej tej sytuacji z Sekretnym Wielbicielem.

Ciemnowłosy zastygł. Nagle poczuł na sobie dziesiątki par oczu.

Wszyscy o nim mówili. Temat Sekretnego Wielbiciela Harrego Pottera był tym głównym na ustach wszystkich, w każdym z czterech domów. Niektórzy patrzyli na niego z zazdrością, inni ze współczuciem, a jeszcze inni, z kpiną.

Chłopak poczuł się przytłoczony, jakby nagle świat zaczął się trząść, a jego ciało stało się bardzo ciężkie.

- Harry, weź nie stresuj się tak! - Ron poklepał przyjaciela - Przecież to nic takiego, nie załamuj się. Nic nie zrobiłeś źle.

- Właśnie, Ron ma rację - przytaknęła Hermiona - Nie rozumiem do końca twojej reakcji ..

- No niby tak ...  - zielonooki odparł w zamyśleniu - Ale mam swoje powody.. Po pierwsze, wolałbym żeby nikt nie wiedział o tych listach, bo to nasza prywatna sprawa. Po drugie, ta osoba pewnie zaufała mi, że jej uczucia zostaną między nami, a po trzecie, nie lubię takiej formy uwagi. Teraz pewnie Ślizgoni zaczną sobie jeszcze bardziej ze mnie żartować, a teraz nie mam na to ani głowy, ani czasu.

Przyjaciele Harrego popatrzyli po sobie. Ron zmieszany wziął kolejnego gryza swojego tosta i uciekł gdzieś wzrokiem, a Hermiona zaczęła bawić się pojedynczymi kosmykami jej włosów.

- Eh.. - Potter westchnął, nie chciał sprawić problemu swoim przyjaciołom i tym bardziej nie podobało mu się to, że obwiniają się za całą tą sytuację - Nic się nie stało. Macie rację, nie jest to koniec świata. Muszę tylko pamiętać by przeprosić mojego Sekretnego Wielbiciela... Musi być teraz bardzo zestresowany i to wszystko przeze mnie.

Chłopak wstał od stołu,porywając tym samym rogalika, i zaczął się kierować w stronę wyjścia z sali, zostawiajac w tyle swoich przyjaciół.

Jego dzień znowu poświecił na rozmyślania o Sekretnym Wielbicielu. Kochał Hogwart i lekcje magii, ale niestety temat listów był w tamtej chwili o wiele ciekawszy od tego, jak przemienić ocet w wino.

Ciągły potok myśli sprawił, że lekcje minęły mu w mgnieniu oka. Ciemnowłosy wracał właśnie do Pokoju Wspólnego po swojej ostatniej lekcji, gdy w pewnej chwili stanął jak wryty. W oddali korytarza zauważył dwójkę swoich przyjaciół rozmawiających z nikim innym niż srebrnookim Ślizgonem. Nie było by to nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ta rozmowa wyglądała na kompletnie cywilizowaną. Dwójka Gryffonów patrzyła na blondyna w skupieniu kiedy ten nieśmiało gestykulował i tłumaczył. Potem stało się coś, czego Harry się w życiu nie spodziewał. Ron pewnie położył swoją dłoń na ramię tego drugiego. Wszyscy się uśmiechali, kontynuując rozmowę.

Secret Admirer || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz