Diabeł jest i zawsze będzie dżentelmenem.
Diane LaVey
Nieznajomy pojawiał się w kawiarni każdego ranka od blisko czterech tygodni. Zajmował stolik nieopodal wejścia z widokiem na zatłoczoną ulicę i zachodnią bramę miejskiego parku.
Mia, która dorabiała w lokalu pomiędzy zajęciami na uczelni, nadała mu imię Christopher. Uznała, że pasuje idealnie do jego nienagannego, eleganckiego wyglądu – czarny, dopasowany garnitur przylegał do szerokich ramion mężczyzny niczym druga skóra i kontrastował z jasną, śniadą karnacją. Jego twarz, zwykle zwrócona w kierunku ulicy, zawsze pozostawała pozbawioną emocji maską. Okrutnie piękną i obojętną zarazem.
Jedynym co zdawało się nie pasować do idealnego wyglądu mężczyzny, były tatuaże pokrywające jego dłonie. Znaczna część z nich skrywała się jednak pod materiałem płaszcza, więc trudno było określić, co tak naprawdę przedstawiały.
Mia lubiła zerkać na niego ukradkiem, gdy popijał kawę z małej białej filiżanki ani nie poświęcając nikomu uwagi, ani nie zamieniając z nikim choćby słowa. Zastanawiała się wówczas, kim tak naprawdę był – prezesem jednej z tych świetnie prosperujących firm, których budynki piętrzyły się w centrum miasta, adwokatem, prokuratorem lub politykiem?
Niekiedy zagłębiała się w owe gdybanie o wiele dalej niż pozwalałaby na to zwykła ludzka dociekliwość. Myślała o tym, czy miał żonę, która czekała na niego po powrocie do domu. Czy w drodze z pracy odbierał dzieci z prywatnych zajęć baletu albo pianina.
Czasami, w przypływie głupiej zuchwałości, łapała się na tym, że chciała, aby któregoś razu, gdy podejdzie do jego stolika, poprosił nie tylko o czarną kawę, ale także o jej numer. Może w końcu poznałaby jego prawdziwe imię? Ostatecznie kręciła jednak z politowaniem głową, wiedząc, jak niedorzeczna była każda z tych myśli. Przynajmniej na razie miał pozostać tylko Christopherem, który zawsze zamawiał czarną kawę i nie zamieniał z nią więcej słów, niż było to konieczne.
Tego poranka był pierwszym klientem, jaki przekroczył próg kawiarni. Pogoda na zewnątrz nie sprzyjała wypadom na kawę – wiał chłodny, porywisty wiatr, co jakiś czas z wiszących na niebie szarych chmur spadało kilka kropel deszczu.
Ramiona mężczyzny okrywał długi, czarny płaszcz. Pozbył się go tuż przy wejściu, a potem zajął stolik przy oknie, wcześniej nie obrzucając pustego lokalu nawet sekundowym spojrzeniem, jakby obecność innych klientów czy też jej brak, były mu całkowicie obojętne.
Mia śledziła spokojne ruchy jego dłoni, gdy poprawił materiał czarnego golfu i usiadł w kolorowym fotelu. Odczekała chwilę, aby nie wyjść na zbyt nachalną, po czym chwyciła mały notes, wsunęła ołówek do kieszonki firmowego fartucha z wyhaftowaną filiżanką kawy i wyszła zza lady. Pokonując drogę do stolika, badała wzrokiem idealnie zarysowany męski profil – prosty nos, długie, czarne rzęsy okalające równie ciemne oczy i te potwornie seksowne wysokie kości policzkowe.
Docierając na miejsce, przybrała na twarz sympatyczny uśmiech.
– To co zwykle? Czarną, bez cukru?
Gdy mężczyzna powoli odwrócił głowę i przygwoździł ją do podłogi ciężarem swojego spojrzenia, Mia starała się nie stracić rezonu. W odpowiedzi nie otrzymała niczego więcej prócz krótkiego skinięcia.
Było w tym człowieku coś, co zarówno fascynowało, jak i wzbudzało niepokój, a ona nie powinna pragnąć się w to zagłębiać. Ale ciekawość zdawała się silniejsza, dlatego zamiast odejść, zaproponowała:
– Mamy dzisiaj świetną tarte marchewkową. To specjalność naszej kawiarni...
– Kawa wystarczy.
Mia miała wrażenie, że przez twarz nieznajomego przemknął nieznaczny uśmiech, niemal niezauważalny przejaw zwykłej uprzejmości, która uczyniła jego oblicze nieco bardziej ludzkim. Zniknął jednak zbyt szybko, aby zdołała upewnić się, że nie było to jedynie jej przewidzeniem.
Postanowiła nie naciskać. Nie była przecież jedną z tych zdesperowanych dziewczyn, które na widok każdego przystojnego faceta kompletnie traciły własną godność.
– Jasne. Za moment podam kawę.
Zdobyła się na kolejny, pełen uprzejmości uśmiech, zanim zostawiła mężczyznę samego, nie mając pojęcia, że nieznajomy nie był adwokatem, prokuratorem, czy też politykiem. Nie miał żony ani dzieci, a jego wizyty w tej kawiarni nie były jedynie dziełem przypadku.
Pojawiał się tutaj każdego ranka, zawsze wybierał ten sam stolik i zamawiał kawę, której smak pozostawiał wiele do życzenia, bo na kogoś czekał.
Choć Mia zerkała na niego nawet wtedy, gdy kawiarnia powoli zaczynała zapełniać się innymi klientami, nigdy nie dostrzegła, na czym tak naprawdę skupiało się spojrzenie jego ciemnych oczu.
Nie widziała, że gdy zegar nad wejściem wybijał dokładnie siódmą rano, mężczyzna odwracał twarz w kierunku okna i czekał, aż zza bramy parku wyłoni się sylwetka młodej, ciemnowłosej dziewczyny. Nie widziała też, jak na jej widok, kącik jego ust nieznacznie się unosił, smukłe palce nieco mocniej zaciskały się na filiżance z czarną kawą, a oczy wypełniał nagły, niekontrolowany błysk, gdy uważnie śledził każdy jej ruch.
Jakby się nią zachwycał i chłonął jej widok, by móc przetrwać bez niego przez następne dwadzieścia cztery godziny, zanim znów zajmie stolik przy oknie, zamówi czarną kawę i w milczeniu będzie na nią czekał.
Gdyby Mia znała prawdę, gdyby wiedziała, że niepokój, jaki czuła na jego widok, był jak najbardziej słuszny, nigdy nie pragnęłaby, aby ten mężczyzna poprosił ją o numer telefonu. Nie podchodziłaby z uśmiechem, aby przyjąć jego zamówienie.
Jak wielu tragediom udałoby się zapobiec, gdybyśmy wiedzieli, co kryje się za twarzami ludzi, których mijamy na ulicy?
Dlaczego uśmiech sąsiada, który życzy nam dobrego dnia zaczyna wzbudzać nasze podejrzenia, dopiero gdy słyszymy płacz jego żony za ścianą? Dlaczego tak trudno jest nam uwierzyć, że matka mogła skrzywdzić własne dziecko, a nieznajomy, który każdego ranka w milczeniu pije kawę i wygląda przez okno, ma obsesje na punkcie młodej dziewczyny?
Dlaczego prawda wydaje się tak oczywista dopiero wtedy, gdy jest już za późno?
Ponieważ najstraszliwsze potwory to nie te, które kryją się w ciemnościach, a te, które żyją w nas samych.
CZYTASZ
M I C H A E L [18+] [W SPRZEDAŻY]
Romance❝ Wszystko co przynosi rozkosz jest moralne ❞ ⚠ SCENY EROTYCZNE, PRZEKLEŃSTWA, PRZEMOC ⚠