8

8.8K 627 1K
                                    

Syriusz biegł przez błonia prosto do Hogwartu nie zwracając uwagi na Jamesa, który krzyczał coś do niego w oddali. W tamtym momencie to nie było ważne. Liczył się tylko Remus i jego uczucia do niego. Wbiegł do zamku. Automatycznie pobiegł do pokoju wspólnego gryfonów. Ustał przy wejściu i rozejrzał się wokół. Starał się uspokoić oddech. Serce waliło mu w piersi nie tylko od szybkiego biegu. Gdy tylko nie dostrzegł Remusa wśród tłumu uczniów, którzy zebrali się w pokoju wspólnym zorientował się, że musi być w bibliotece. Tym razem już nie biegł, a jedynie szedł szybkim krokiem. Przedzierał się przez tłumy uczniów, którzy byli na korytarzu, nie zwracając uwagi, czy na kogoś wpadnie. Po prostu szedł. Dotarł w końcu do biblioteki. Idąc, rozglądał się wokół, szukając przyjaciela. Nagle ustał w miejscu jak wryty. Remus siedział przy stoliku, jak zwykle wokół wielu książek, a obok niego siedziała krukonka z piątego roku. Syriusz kojarzył ją jedynie z widzenia. Dziewczyna nachyliła się nad stołem i odgarnęła Remusowi włosy z czoła. Zrobiła to tak delikatnie, z uśmiechem na ustach, który Remus odwzajemnił. Dla Łapy wszystko stało się jasne. Miał wrażenie, że w jednej chwili, jego serce zmieniło się w cienkie szkło, które wypadło z klatki piersiowej i potłukło się na miliony drobnych kawałeczków. Nie było możliwości tego naprawić, jakkolwiek skleić, bo te odłamki były zbyt drobne. Nie mógł ich nawet pozbierać, razem z sercem jego uczucia zostały zdeptane. Jakby ktoś nimi rzucił, wytarł o nie buty, a następnie wyrzucił do śmieci. Tak się właśnie czuł. Chciał się ruszyć, odejść, ale nie był w stanie. Mógł tylko patrzeć na tę słodką torturę, gdy jego przyjaciel uśmiecha się do kogoś innego tak, jak Łapa chciałby, by uśmiechał się do niego. Ledwie poczuł, jak pojedyncza łza spłynęła po jego policzku.

W końcu był w stanie się ruszyć. Odwrócił się i spuścił głowę, aby nikt nie zobaczył słabości, która uwalniała się w postaci słonych łez. Wyszedł z zamku i ponownie skierował się nad jezioro. To było jedyne miejsce, w którym mógł na spokojnie wszystko przemyśleć, spróbować uwolnić emocje, które kłębiły się w nim i niczym małe bomby rozsadzały go od środka, jakby chciały zniszczyć serce, które rozwalone w drobny mak zostało na drewnianej podłodze biblioteki. A przynajmniej Syriusz właśnie tak się w tamtym momencie czuł. Był bezsilny wobec tego, co się działo. Nie mógł nic zrobić. Bo jaki też mógł mieć wpływ na uczucia Remusa? Dopiero gdy usiadł, w miejscu, w którym siedział jeszcze przed pół godziny poczuł jak jego ciało się trzęsie. Rozejrzał się wokół, i gdy zobaczył, że nikogo nie ma w pobliżu, pozwolił aby łzy wypływały z jego oczu już dużo swobodniej. Nie chciał tego. Nie chciał płakać, ale tylko tak mógł dać upust emocjom.

Usłyszał za sobą kroki. Szybko otarł rękawem oczy oraz mokre policzki. Wciągnął głęboko powietrze w płuca, aby się uspokoić, ale jego oddech był drżący. Nie chciał taki być. Nie chciał się nad sobą użalać. Ktoś usiadł obok niego, ale Syriusz nie odwrócił wzroku, aby spojrzeć na tę osobę.

- Syriuszu - usłyszał słodki jak miód głos, który z jakiegoś powodu tak bardzo go uspokajał.

Nie miał zamiaru patrzeć na Remusa. Bał się, że to sprawi mu ból.

- Skąd wiedziałeś, że tu jestem? - zapytał starając się, aby jego głos się nie łamał.

- Widziałem cię w bibliotece. Wybiegłeś, więc poszedłem za tobą.

Zapadła cisza. Syriusz wgapiał się w taflę wody, w której widział lekko zniekształcone odbicie Remusa. W końcu zdobył się na to, aby spojrzeć na jego prawdziwe oblicze.

- Nie chciałem wam przeszkadzać.

Remus zmarszczył brwi.

- Nie przeszkadzałbyś... zaraz... ty myślisz, że my...? Nie, to nie tak. Musiałeś źle zrozumieć sytuację - Remus mówił szybko i trochę nerwowo, ale w jego głosie słychać było szczerość. - Po prostu miałem coś we włosach i poprosiłem, żeby to zdjęła. A usiadła ze mną, bo kiedy przyszła nie było wolnych stolików.

Syriusz po tych wyjaśnieniach czuł, jakby wielki ciężar nagle spadł z jego ramion. Milczał jednak, nie wiedząc co powiedzieć.

- Płakałeś, prawda? - Syriusz pokręcił głową - słyszałem. Czemu? Co się stało? - Jego głos był łagodny i tak bardzo uspokajający.

Syriusz odwrócił głowę w drugą stronę. Wziął kilka głębokich wdechów i w końcu zebrał się na odwagę, aby zabrać głos. Nie patrzył jednak przy tym na Remusa.

- Ja... czuję coś do ciebie. - powiedział to szybko, niemal na jednym wdechu, jakby liczył, że Lunatyk nie zrozumie jego słów i odpuści. Ale on zrozumiał je doskonale.

- Chodź tu do mnie.

Syriusz wykonał polecenie i przybliżył się do Remusa, który od razu go objął. Łapa położył głowę na jego klatce piersiowej. Odczuł w ramionach chłopaka upragniony spokój. Przez pierwszą chwilę ganił się za ten moment słabości. To on chciał być przy Remusie, chciał być dla niego oparciem. Tymczasem było odwrotnie. W tamtym momencie, to Remus był oparciem dla niego. Syriusz poczuł, że jego ciało przestało się trząść, a łzy przestały napływać do oczu, więc nie musiał się trudzić, aby je powstrzymywać.

- Ja też - usłyszał cichy głos i podniósł wzrok - coś do ciebie czuję.

Remus zaczął gładzić delikatną dłonią jego włosy, a Syriusz zaczął się powoli uspokajać. W ramionach Lunatyka czuł coś, czego nie czuł nigdy wcześniej. Ukojenie. To uczucie było tak przyjemne, że miał nadzieję, że nigdy się nie skończy. Chciał tyle powiedzieć, a jednocześnie chciał nie mówić nic. Trwali tak przez jakiś czas pragnąc, by ta chwila trwała wiecznie.

Syriusz czuł, że jego serce w jakiś magiczny sposób zaczyna się sklejać, chociaż był przekonany, że to niemożliwe. Dopiero wtedy poczuł jak szybko bije. A przy uchu czuł równie szybkie bicie serca Remusa. Serca, które biło dla niego.

----

Takie pytanko do was: Jak natrafiliście na tę ,,książkę'' ?

Jestem przy tobie || Wolfstar ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz