13

6.9K 527 424
                                    

Wszyscy Huncwoci stali na stacji Hogsmeade czekając na pociąg, który zabierze ich do domów na czas przerwy świątecznej. Wokół było mnóstwo uczniów, którzy rozmawiając stworzyli niemały hałas. W końcu wybiła godzina jedenasta i pociąg przyjechał na peron. Uczniowie szybko zaczęli przepychać się do wejścia, aby zająć wolne przedziały. James wystrzelił jak z procy, aby zająć miejsca dla siebie i przyjaciół. Syriusz, wiedząc, że dzięki temu nie musi martwić się o wolny przedział wystawił dłoń do Remusa. Chłopak złapał ją z rumieńcem na policzkach i obaj powoli weszli do pociągu.
Znaleźli odpowiedni przedział, gdzie czekali już Rogacz i Glizdogon. Remus usiadł od strony okna, a Syriusz tuż obok. Przyciągnął Lunatyka bliżej siebie, chłopak delikatnie oparł głowę o jego ramię. Ziewnął przeciągle, osłaniając dłonią usta. Nie mówił tego na głos, ale ostatniej nocy nie spał najlepiej. Budził się co jakiś czas zlany zimnym potem, aż ostatecznie zdecydował się ponownie nie zasypiać.

- Co wam tak długo zeszło? - Zapytał James przeciągając się leniwie.

- Co takiego nam długo zeszło? - Łapa zmarszczył brwi. Domyślał się o co chodzi, ale nie chciał od razu opowiadać. Pogłaskał Remusa po włosach.

James spojrzał na niego z wyrzutem. Najwyraźniej zrozumiał, że Syriusz doskonale wie co miał na myśli.

- Czemu tak długo zajęło wam wejście do pociągu? - Sprecyzował pytanie. - Zawsze byłeś pierwszy w przedziale, Łapo.

- Po co miałem się spieszyć, skoro pobiegłeś pierwszy? Zadajesz dziś bardzo głupie pytania.

James uśmiechnął się ospale.

- Ostatnio lubię cię denerwować z samego rana.

Obaj się roześmiali. Remus wbił palce w okolice talii Syriusza mocniej go przytulając. W pociągu było dość chłodno. Na zewnątrz zaczął padać gęsty śnieg, za oknem widać było tylko biel. Syriusz zaczął jedną dłonią delikatnie rozmasowywać ramię Lunatyka jakby chciał go ogrzać. Chłopak szybko zasnął, a jego sen wydawał się wyjątkowo spokojny. Syriusz z uczuciem pocałował go we włosy. Uśmiechnął się lekko. Uniósł głowę i rozejrzał się po przedziale. Peter spał z głową odchyloną do tyłu i otwartymi ustami. Szybko odwrócił wzrok od tego widoku i spojrzał na Jamesa. Przyjaciel przyglądał mu się z uśmieszkiem wymalowanym na twarzy. Syriusz uniósł jedną brew i spojrzał na niego pytająco.

- No co? - Zapytał cicho, kiedy James się nie odezwał.

- Jesteście uroczy.

Syriusz przechylił głowę, ale nic nie odpowiedział.

- Miło na was popatrzeć. - Przesunął się bliżej okna i ułożył nogi na wolnym miejscu. - Wiesz, że teraz częściej się uśmiechasz?

Syriusz uśmiechnął się beztrosko.

- Nigdy nie myślałem, że mogę być taki szczęśliwy - przejechał dłonią po miękkich włosach Lunatyka. - On jest moim wszystkim - cały czas mówił szeptem, aby nikogo nie obudzić.

- Mówisz jak w jakimś filmie romantycznym, czy coś.

- Ale tak jest. Nic na to nie poradzę. Jest moim wszystkim - cichutko, jakby sam do siebie powtórzył ostatnie zdanie. Przez chwilę miał wrażenie, że na ustach Remusa mignął uśmiech.

James z nudów zaczął stukać w szybę. W pociągu zrobiło się ponuro. Nagle zapaliły się wszystkie światła. Syriusz, który nie był na to przygotowany zmrużył oczy. Czuł, jak serce Remusa bije w rytm jego serca. Świadomość tego wydawała mu się bardzo przyjemna.

- Strasznie wolno jedziemy - skarżył się James.

- To pewnie przez ten śnieg.

Syriusz zaczął wyglądać przez okno, chociaż nie widział za nim nic poza opadającymi na ziemię płatkami śniegu. James zdjął okulary i przetarł je skrawkiem koszuli. Nagle pociąg się zatrzymał. Światło zamigotało i zapadł półmrok.

- Co jest? - Zapytał James.

Remus poruszył się niespokojnie. Syriusz pogłaskał go po policzku i już chciał powiedzieć ,, śpij", gdy ten lekko uniósł głowę i zapytał:

- Co się stało? - Zerknął na okno i zrobił lekko zmieszaną minę.

Syriusz nachylił się i pocałował go w czoło.

- Poczekaj, zaraz zapytam.

Remus odsunął się od niego wyswobadzając go ze swoich objęć. Syriusz wyszedł z przedziału. Najwidoczniej nie tylko on. Kilku uczniów również stało na korytarzu z zaniepokojonymi minami. Podążył w stronę miejsca, z którego kierowano pociągiem. Po drodze spotkał Regulusa. Zatrzymał go kładąc mu dłoń na ramieniu. Jego brat wyglądał na nieco poirytowanego.

- Wiesz co się dzieje?

- Śnieg przysypał tory, wpadliśmy w zaspę.

Syriusz westchnął.

- Można było się tego spodziewać.

Regulus strącił dłoń, która nadal tkwiła na jego ramieniu.

- Nie mogą tego po prostu usunąć? Wystarczy kilka ruchów różdżką.

- Na nasze nieszczęście zatrzymaliśmy się blisko wioski pełnej mugoli - powiedział z pogardą.

- Jest śnieżyca, nic by nie zauważyli.

- Nie mogą ryzykować. Ustawa o tajności czy coś.

- W tym tempie zamarznie nam silnik.

- Możemy mieć tylko nadzieję, że szybko to naprawią. W każdym razie teraz chyba włączyli tryb awaryjny - Regulus poklepał brata po plecach i odszedł wzdłuż korytarza.

Syriusz wrócił do przedziału. Dwie pary oczu patrzyły na niego wyczekująco. Peter nadal spał. Łapa opadł na siedzenie obok Lunatyka i objął go.

- I co? Dowiedziałeś się czegoś? - Zapytał zniecierpliwiony James.

- Utknęliśmy w śniegu.

James prychnął.

- Przecież usunąć śnieg to pestka. Nawet ja bym sobie poradził. W czym problem?

- Jesteśmy w pobliżu wioski mugoli.

- Przecież przez ten śnieg i tak nic nie widać!

- Pewnie upewnią się, że żaden mugol ich nie obserwuje i usuną ten śnieg - odezwał się Remus.

Syriusz przyznał mu rację.

- Jak tu jest ciemno - zirytował się Syriusz. Wyciągnął różdżkę i ją uniósł. - Trochę tu rozświetlę.

- Nie można czarować poza szkołą - upomniał go Remus, opuszczając jego dłoń.

- Przecież nic się nie stanie - powiedział Syriusz. - Jest tu tyle czarodziejów, że nikt się nie zorientuje.

- Nie - wtrącił się James - Remus ma rację, Łapo. Przecież natychmiast ktoś zauważy, w którym przedziale jest jasno, a ostatnie zaklęcie rzucone przez różdżkę też łatwo sprawdzić.

Syriusz westchnął, ale musiał się z nimi zgodzić. Remus położył się na długości siedzenia i położył głowę na jego kolanach. James zaczął nerwowo tupać nogą.

- Nudy - stwierdził.

- Mi tam się nie nudzi - powiedział Syriusz. - Mam tu Remusa, on mi wystarczy.

Policzki Lunatyka przybrały barwę szkarłatu.

- Gadasz jak zakochana nastolatka.

- Prawie, Rogaczu, chciałbym przeprowadzić drobną korektę. Nastolatek. Jak zakochany nastolatek.

- Nie, zdecydowanie gadasz jak nastolatka.

- Ej, James, a może pójdziesz do Lily? Kto wie, może teraz siedzi w przedziale i się boi? Wiesz, będziesz jej rycerzem na białym koniu.

Syriusz tylko zażartował, ale James wziął to całkowicie na poważnie. Poderwał się z miejsca. Już sięgał do klamki, kiedy Syriusz krzyknął:

- Ale ja tylko żartowałem. James, siedź na tyłku!

Jednak Rogacza już nie było. Syriusz roześmiał się, a w ślad po nim Remus.

Jestem przy tobie || Wolfstar ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz