Ciemny, gęsty dym unosił się na dobre trzy metry wzwyż, ograniczając tym samym widoczność uczniów znajdujących się na różnych piętrach budynków wkoło. Mocne uderzenie w betonowy wspornik sprawiło, że trzypoziomowa budowla zaczęła gwałtownie przechylać się na jedną ze stron. Tym samym sprawiając, że nastolatkowie pod spodem znaleźli się w sporych tarapatach. Na szczęście jeden z nich - Norikane Kazunori - w porę zauważył zagrożenie. Dzięki umiejętności powiększania części swojego ciała, zdołał przytrzymać walący się budynek na tak długo, aż dwójka stojąca pod nim, odeszła w bezpieczne miejsce. Problem pojawił się w momencie, kiedy sam chciał odejść spod walącego się gruzu. Nie mógł nagle odskoczyć, zostawiając uszkodzony słup, bo budynek bez problemu by go przygniótł lub co gorsza, uszkodził kolejny blok, w którym byli jeszcze ludzie. Stanie, jak kołek też nie wchodziło w grę, bo zwyczajnie nie miał na to siły. Zajęcia trwały już na tyle długo, że ledwo dawał radę używać Quirk. Dlatego rozejrzał się naokoło, szukając czegoś przydatnego, co pozwoliłoby mu wyswobodzić obolałe ramiona, które z każdą wydłużającą się sekundą, traciły objętość. Nic nie dostrzegł oprócz kupki gruzu i rozrastającego się pożaru w budynku obok, z którego jego znajomi wyciągali statystów, którymi byli uczniowie klas pierwszych. Nie mogli mu pomóc, dopóki nie ukończyli własnego zadania, a co za tym idzie, za wszelką cenę musiał sobie jakoś poradzić. Od dobrej oceny z zajęć zawodowych oddzielała go przeklęta konstrukcja, która jak na złość nie ustępowała.
Po ciągnących się (jak się Kazunoriemu wydawało przez wieczność) kilku minutach odczuł na barkach niespodziewaną ulgę. Zdezorientowany brunet rozejrzał się i zza ramienia dostrzegł dwa ogromne, metalowe pręty wbite w popękany bruk, które trzeszcząc i zgrzytając podtrzymywały całe sklepienie nad chłopakiem. Zaraz potem ujrzał swojego wybawcę, a raczej w tym przypadku, wybawczynię. Na wpół zgięta nastolatka z wielkim uporem przeciągała metalowe części rozbitego niedaleko samochodu, żeby zaraz potem, dzięki swojej umiejętności przekształcić je w kolejny wspornik i stopić w jeden, potężny słup. Norikane w tym czasie niepewnie oderwał ręce od betonu, jeszcze przez chwilę dla pewności trzymając je w górze, po czym z westchnieniem ulgi dezaktywował Quirk. Zerknął na swoje dłonie, które nieprzyjemnie pulsowały, a następnie potrząsnął obiema rękami, chcąc rozluźnić spięte mięśnie.
- Dzięki Kamihara-chan - sapnął, ocierając pot z czoła i spoglądając na szarowłosą, która wydawała się być o wiele mniej zmęczona. Nawet czarne, obcisłe body bohaterki, nie były równie brudne, co jego strój. Jedynym defektem świadczącym o tym, że brała udział w zajęciach, było niewielkie przecięcie w miejscu, gdzie kostium odkrywał ciało. Drobna, czerwona kreska na prawym boku w miejscu, gdzie znajduje się talia, burzyła ten prawie idealny obraz.
- Nie ma sprawy - odpowiedziała, poprawiając popielate włosy, w taki sposób, aby nie strącić charakterystycznej czapki. Zaraz potem oboje usłyszeli głośny sygnał, świadczący o końcu czasu na wykonanie zadania.
- Koniec! - rozbrzmiał zewsząd niski głos ich nauczyciela. - Stawcie się przy wejściu na Pole Alfa. Klasom pierwszym, dziękuje za pomoc i mam nadzieję, że wynieśliście z tego jakąkolwiek przydatną wiedzę.
Kamihara wraz z Norkiane wspólnie ruszyli zdemolowaną ulicą w stronę północnej bramy, zauważając dopiero teraz ogrom zniszczeń, jakie spowodowały te zajęcia. Ćwiczyli dzisiaj wszelkie trudne sytuacje w obszarze miejskim, przez co, co chwila mijali rozbite lub spalone samochody, a także ogromne dziury w drodze i liczne zawalone budynki. Uczęszczali do ostatniej klasy, stąd poziom praktyk zdołał dawno przekroczyć ich wyobrażenia z pierwszych dni w Liceum Shiketsu. Zostały im zaledwie miesiące do ukończenia szkoły i podstawowe błędy czy pomyłki stały się czymś niewybaczalnym, dlatego napięcie towarzyszące usłyszeniu wyników było niezwykłe.
Kiedy wyszli na drogę prowadzącą prosto do wyjścia ujrzeli grupki znajomych, którzy również zmierzali ku przejściu w niebywale wysokim murze. Jasnowłosa automatycznie rozejrzała się w poszukiwaniu wściekle czerwonej czupryny, a kiedy ją dostrzegła, podeszła do niej zwinnym krokiem, kiwając Kazunoriemu na pożegnanie.