Rozdział 2

28 3 0
                                    

Wyszłam z tej groty jak tylko się zakończyło.
W równym sensie byłam inna. Czułam tą zmianę, choć nie była ona namacalna.
Jedyne co teraz musiałam zrobić, to się przygotować.
Bo teraz czekało ma mnie zupełnie innw zadanie. Zemsta.
Nie patrząc dalej skierowałam się, przeskakując przez małe otwory, ku swojej chatce. Mieszkałam sama. W śród smoków byłam jedynym człowiekiem.
Król wyjaśnił mi, że jestem z nimi w pewnien sposób spokrewniona.
I dobrze.
Chociaż mam sprzymierzeńców.
Nad moją głowę przelatywały pojedyncze smoki. To małe lub znacznie większe.
  - Dam sobie radę sama. - warknęłam do siebie. Król twierdził, że potrzebne mi będzie wsparcie, guzik prawda. Jestem samowystarczalna i tego się zamierzam trzymać.
Nie potrzebuję zbędnego towarzysza, który tylko będzie mi przeszkadzała i zabierał dla mnie zbyt cenny czas.
  ~ Ktoś nadepnął Ci na odcisk łowczyni?  - zapytała mnie, przelatując obok turkusowo szmaragdowa smoczyca, o dość sporych rozmiarach swego ciała.
Posłałam jej niechętne spojrzenie.
Nikt tutaj nie zwracał się do mnie imieniem. Tylko przydomkiem, które dostałam po zabiciu jednego z wilkołaków.
  - A co Cię to? - warknęłam zniechęcona dalszą romową.
Smoczyca przesunęła swoje błękitne oko ku mojej twarzy, lądując przede mną z rozpostartymi skrzydłami, torując mi przez do drogę. Należała do wojowników naszego władcy. Była skuteczna i żaden z samców nie szukał w niej swej partnerki.
  ~ Dziecko - zmorzyła swoją głowę tak aby patrzeć na moją twarz ~Czyżby ludzka pamięć była taka ulotna?
  - Lepiej Ci radzę zejść mi z drogi. - warknęłam w jej stronę przechodząc do rozmowy telepatycznej.
Smoczyca zawęziła jedno swoje oko w ciekną szlakę.
  ~ Jesteś na mnie skazana robaczku. Władca postanowił. Wyruszam z tobą. Czy Ci się to podoba czy nie.
Jej głos w mojej głowie wydawał się taki onieśmielająco pewny siebie.
Należała do samej gwardii.
Najwyraźniej Król Smoków stracił resztki taktu i wysyła w moją podróż kolejnego smoczego przydupasa! Przecież ludzie nie wiedzą o istnieniu magicznych stworzeń, a ją na pewno wypatrzą z kilkunastu kilometrów. Pokręciłam zniechęcona głową
  - A co zeobisz, jeżeli ktoś ciebie zauważy?! - wydarłam się, nie kontrolując swojego gniewu. Smoczyca najwyraźniej się tym nie przejmowała.
  ~ No to patrz robaczku..
Przymknęła swoje oczy, a wokół niej pojawiła się śnieżnobiała aura, która otuliła całe jej ogromne ciało, pozwalając, aby stałam się zwykłym człowiekiem.
Teraz byłam nie tyle co zdołowana, a przepełniła mnie czysta nienawiść.
Zabić to za mało. I tak pojawi ich się więcej. Gdziekolwiek człowiek pójdzie, one zawsze są o krok przed tobą!
Przede mną stała ciemnowłosa, wysoka kobieta i wysokiej posturze i szczuplej figurze. Miała ostre, ale wyraziste rysy twarzy i emanowała pewnością siebie.
Posłała mo zadziorny uśmiech, na co ja jeszcze bardziej zsiniałam na twarzy..
  - Zabieraj to co potrzebujesz i idziemy...
  - TY nigdzie ze mną NIE idziesz. - walnęłam przez zaciśnięte zęby.
Smoczyca podeszła do mnie niebezpiecznie blisko. Jej jasny kolor tęczówek przybrał czarny odcień.
  - Nie proponuję, abyś mi się sprzeciwiała. - ostrzegła mnie głębokim i przesyconym od groźby głosem.
  - Nie możesz mnie skrzywdzić - chciałam jej splunąć w twarz - doskonale wiesz, co by Król zrobił.
Byłam uradowana faktem, że smoczy władca stał po mojej stronie.
Farra, bo tak nazywała się smoczyca, była jedną z najbardziej narwistych bestii.
  - Zawsze mogę zmienić sposób, tak abyś cierpiała znacznie dłużej, chcesz tego?
Mierzyłyśmy się nawzajem wzrokiem. Nie zamierzam się wycofać.
Nie po to tyle charowałam, żeby ukorzyć się przed jakimś gadem, który myśli, że jest niewidomo kim.
Nad naszymi głowami przelatywały kolejne skrzydłate bestie.
Było ich coraz więcej, co mnie samą to zaskoczyło, choć po sobie tego nie pokazałam.
  - Zamierzacie tak sterczeć, czy się w końcu ruszyć?!?! - wrzeszczał jeden ze smoków przelatujący hahah obok.
Chciałam mu się odgryźć, ale wyręczyła Mnie Farra.
  - Jixe, ghate. (Tak, znikamy)
Straszy smok tylko warknął i odleciał dalej.
Kobieta nawet na mnie nie zerknęła.
Odwróciła się na pięcie i nic przy tym nie mówiąc pomaszerowała w stronę mojej chatki.
Na mój język już chciały zawitać rozmaite przekleństwa. Musiałam się powstrzymać.
Wzdychając, wyprostowałam się i poszłam za nią.
Zapowiada się długi dzień.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 16, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Łowczyni PotworówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz