Rozdział 1

24 2 4
                                    

Jestem Emily Dragon's. Jestem postrzegana przez innych jako zwykły człowiek, który nie jest wstanie się obronić przed niczym. Powiedzieć wam coś istotnego? Jako c z ł o w i e k, jestem z wyglądu do n i c h podobna, jednak zdolnościami jestem silniejsza od wszystkich żyjących istot. Od dziecka, kiedy znalazły mnie smoki, wiem jak to brzmi, smoki, wyśnione potwory, które są tylko w mojej głowie, jako bestie z pod ciemnej gwiazdy. Zaskoczę was. Te które znam, są inne. Ocaliły mnie w ciemnym lesie, kiedy moja rodzina zostało zamordowana. Do dzisiaj niosę ślad z tamtego krwawego dnia. Jedno moje oko jest niebieskie, a drugie ciemne. Stałam się dzięki nim silniejsza, odważniejsza i bardziej skuteczna niż nigdy do tond. Przebywając ze smokami nauczyłam się myśleć jak oni. Co okazało się skuteczną rzeczą. Kiedy osiągnęłam wiek osiemnasty lat, zostałam wysłana przez króla smoków na pierwszą walkę. Jako człowiek, ponieważ w tamtym okresie swojego marnego życia nie wiedziałam, że posiadam jakieś konkretne zdolności. Będąc na grzbiecie Favoris - partnerki, króla smoków, walczyłam tym co miałam. Bronią, mieczem, kuszą, łukiem i innymi rzeczami. Jako nastolatka żądna widoku krwi, pragnęłam walczyć do upadłego. Była to walka pomiędzy smokami i wampirami. Pamiętam, że spadłam z grzbietu smoczycy przez okrutnego generała, jednego z wampirów. Wiedziałam, że tem krwioplica musiał być wyszkolony do takich rzeczy. Spadałam z dużej wysokości, na oko trzystu metrów. Nim jednak spotkałam się z ziemią, wyciągnęłam rewolwer z pazuchy na udzie i strzeliłam w jego głowę i serce, kiedy spadał z grzbietu smoka. Byłam przygotowana na diabelny ból. Zamiast tego, poczułam pieczenie na całym swoim ciele. Miałam ochotę krzyczeć. Wrzeszczeć, żeby te katusze się zakończyły. Kikka sekund później, kiedy otworzyłam swoje powieki byłam ogromnym, szarym, niebezpiecznym smokiem. Wykorzystałam to z nawiązką. Z rykiem rzuciłam się na wrogów, posyłając w nich ogień z mojego pyska. Moje oczy żarzyły się ogniem, który mnie trawił. Inne smoki, które walczyły, poszły za moim przykładem. Kiedy wznosiłam się wysoko w górę, widziałam walkę. Inni walczyli, jedni padało na ziemię. A reszta sprawnych smoków pikowała ze mną w dół. Po wielu godzinach smoki wygrali. Ja wraz z królową udałyśmy się na nasze tereny. Czekała mnie poważna rozmowa z królem. Byłam zaniepokojona. Wszystko wydawało się dla mnie nowe. Dowiedziałam się po długiej i męczącej rozmowie z władcą, że zaczynam obowiązkowe treningi, które mają wzmocnić mój organizm. Tydzień później odkrywam, że jestem zagadką, na którą nikt nie zna odpowiedzi. Kiedy jestem zła, przepełniona nienawiścią zamieniam się w feniksa, wampira i smoka. Dziwne, patrząc na to, że byłam zwyczajnym człowiekiem.

- Kim jestem? - zapytałam czarnego smoka, który przewyższał wszystkich swoimi rozmiarami. To on mnie wychował. Był za mnie odpowiedzialny.

- Nie jesteś zwyczajnym człowiekiem Emily, jesteś kimś kogo nikt nie widział. - jego głos jest głęboki, niemal wibruje w moich kościach. Jego ciemne, bezduszne oczy patrzą w moje z ogromną uwagą. Mam ochotę skulić się przed nim.

- Nie rozumiem. Czym jestem?! To nie jest normalne do cholery! - ryknęłam nieswoim głosem. Byłam zła. Może nie tyle co zła, co zaniepokojona. Co powodowało, że taka się stałam?!

- Masz w sobie cząstkę wszystkich rassss. - syczy. Słyszę szelest jego olbrzymich, potężnych skrzydeł. Jego głowa, którą zdobią ogromne kolce, porusza się gniewnie. Nic nie poradzę, że jestem wybuchowa.

- Jednak - mówi dalej nieco bardziej podnosząc swój głos. Czuję jak czarna grota porusza się od jego gwałtownych ruchów. Stalaktyty nad moją głową niebezpiecznie się poruszają. Zerkam na nie kątem oka. Oby tylko nie spadły...

- Nigdy nie spotkałem takiej istoty jak ty, Emily. Jesteś człowiekiem i innymi rasami, kimś kogo powinno się bać. - warczy. Wstał. Był taki olbrzymi. Łuski szeleściły głośniej, złowróżbnie. Nie zdradzałam po sobie, że się boję. Jestem z kamienia, a nie z słabej tkanki, którą można zgnieść!

- Co w takim razie mam robić? - pytam go, znając odpowiedź. Jego warkot przeplata się z rykiem. Porusza czubkiem swojego ogona w nerwowym geście. Nie spuszczam go z oka. Wszystko może się zdarzyć.

- Jesteś smokiem, jak i wampirem, feniksem, syreną i wilkołakiem. Musisz to wykorzystać. Masz potencjał jakiego od wieków nie widziałem. Sprawiasz, że nasza, twoja rasa przybiera na sile. - mówi patrząc na mnie z góry. Słucham go uważnie. Jest dla mnie mentorem, opiekunem i władcą. Wszystkie jego słowa są ważne. A zwłaszcza dla mnie.

- Jak mam to wykorzystać?

Słyszę jak się śmieje. Grota drży w posadach. Powietrze staje się niebezpiecznie gorące. Ja jako mały człowiek - aktualnie, nie mogę nic zrobić, jak go słuchać i chłonąć to co ma mi do powiedzenia.

- Będziesz polować. Nie na swoich. - dodaje, kiedy uniosłam pytająco brew - Na morderców, którzy ich zabili, na te insekty, które muszą nasz świat! Nie będziesz litościwa, nie będziesz czuła litości. Jesteś Emily Dragon's. Kimś kogo wszyscy powinni się bać - każde wypowiedziane słowo, rozbrzmiewa w moich uszach. Akcentuje każdą literkę, podkreślając tym to co chce mi przekazać - Przysięgnij, że póki w twojej piersi bije serce, będziesz spełniać moje rozkazy, bez żadnego sprzeciwu, przysięgnij na swoje życie!

Odruchowo klękam. Wyciągam diamentowy miecz z pazuchy u boku. Jest taki błyszczący. Taki niebezpieczny. Patrzę w oczy króla. Moja blizna na prawym oku pali mnie niemiłosiernie. Przełykam ślinę. Biorę głęboki oddech i mówię tak jak kiedyś.

- Ja, Emily Dragnon's, córka śmiertelników, z mieszaną krwią, przyrzekam na swoje życie, wyrzec się swoich uczuć, a przyjąć bezduszną, okrutną łowcę. Póki serce me bije w piersi, będę tym kim chcesz, że bym była. - wypowiadając te ostatnie słowa czuję bolesne pieczenie w okolicach serca. Teraz wiem, że jestem tą osobą, którą miałam się stać. Nie ma już od tego odwrotu.

Łowczyni PotworówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz