Rozdział IV

17 3 13
                                    

Ze snu budzi mnie nagły grzmot spowodowany piorunem, w czego efekcie z hukiem spadam z łóżka. Zawsze miałem lekki sen, ale to już lekka przesada... Nie słyszę też śmiechu Setha, czyli młodziak już pewnie wyszedł z domu.

Za oknem widać, że deszcz aż tak mocno nie pada, tylko co jakiś czas widać błyski na niebie i słychać towarzyszące im grzmoty. Dawno tak nie padało, ale nic na to nie poradzę.

Przywdziewając rzeczy dostrzegam w kącie swojego łóżka strój akolity... Czyli to nie był zły sen, ale prawdziwa sytuacja. Jestem, więc teraz Wybrańcem... Genialnie!

Schodząc na dół dostrzegam na stoliku dziennym karteczkę z napisem. Po piśmie poznaję, że to od Setha: ,,Nie budziłem cię, bo wiem, że potrzebujesz dużo wypoczynku... Jednak pamiętaj, żeby w wolnym czasie pogadać z Wysokim Kapłanem, a także pójść do Nali - masz z nią przecież tą lekcję magii hehehe."

Czasami się zastanawiam jakby moje życie wyglądało bez młodszego brata u boku. Nie raz mam go dosyć, ale jednak... gdyby nie on pewnie byłbym kupką nienawiści. Gdy był młodszy, robił mi rysunki różnego typu na pocieszenie dnia, a także zadawał tysiące pytań, o czym dokładnie czytam. Lubiłem mu czytać, a także się z nim bawić, a teraz zachowuje się jak dorosły... i to bardziej ogarnięty niż ja sam.

Spoglądając na mały podręczny zegarek, dostrzegam, że jest już sporo po dwunastej... Ile ja właściwie spałem? Ta cała sytuacja się na mnie źle odcisnęła.

A więc jakby nie patrzeć na dziś mam dwa zadania: pójść do Kapłana i pójść do Naliki... Może lepiej zacząć ten dzień od czegoś przyjemnego?

Wychodząc z domu zakładam czarny podłużny płaszcz. Drzwi nie zakluczam, ponieważ w naszej wiosce nikt nie kradnie... Jedynie się je zaklucza, jeżeli odbywa się jakiegoś typu wydarzenie, albo przybywają przyjezdni.

Aby dojść do domu Naliki trzeba iść w kierunku centrum wioski. Ta chata została właściwie jej przyznana, aby mogła dojść do każdego domu szybko w razie potrzeby. Dziewczyna nie mieszka w nim sama, ale z ojcem, jednak ten daje jej wolną rękę. Właściwie nigdy w ciągu naszej znajomości, a ta jest jednak długa, nie widziałem jej ojca zdenerwowanego na nią... Pewnie dlatego jest taka miła, bo się wychowała w miłym otoczeniu. Trudno sobie wyobrazić akurat tego mężczyznę, o siwych włosach i przyjacielskich rysach twarzy, zdenerwowanego.

Podchodząc pod jej drewniany dom, pukam do drzwi. Po chwili czekania, otwiera mi jej ojciec:

- O! A kto to zajrzał w moje skromne progi? Anvass! Wejdź, wejdź! - mężczyzna łapie mnie za ramię i wręcz ciągnie do środka. - Pewnie szukasz mojej córki? Ha! Akurat wyszła, bo ktoś dostał jakiegoś choróbska. Ponoć jakieś rozwolnienie, nic ciekawego...

- To ja może przyjdę później? Mam jeszcze do załatwienia sprawę z Wysokim Kapłan~

- Bleh, z nim? Wybierasz długi, nudny wywiad o swoim życiu, aby mógł dostrzec jakiś wymyślony przez niego samego system wybierania Wybrańców? Haha! To ci dopiero!

- Słucham?

- Mało kto to wie... Ale... - Tu mężczyzna urywa, spoglądając badawczo na mnie. - Nalika mówiła, że ci ufa, czyli ja też mogę ci zaufać, logiczne?

- To do Pana należy wybór, ja na nic nie naciskam!

- Haha! Usiądź, nie zdejmuj butów. Należy ci się odpoczynek... Nalika wspominała, że źle to trochę ludzie przyjęli... Ale wracając... - Ojciec Nali i ja siadamy do stołu. Twarz mężczyzny straciła cały kolor i przybrała zupełnie poważny wyraz. Czuję się tak, jakby przede mną siedziała właśnie inna osoba. - Podczas jednej z wizyt mojej córki u naszego kapłana, dostrzegła ona coś ciekawego...

Alliven - Historia FloremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz