Kiedy niedługo potem oboje wpadli do mieszkania Harrego, deszczówka dosłownie kapała z ich ubrań i włosów mocząc drewniane panele. W mieszkaniu było zdecydowanie za cicho, co oznaczać mogło tylko jedno - Phil był nieobecny, chociaż znając chłopaka był on bardziej przygotowany niż Harry na zmienną pogodę i najzwyczajniej w świecie miał ze sobą parasol.
Jeśli jednak Potter miał być ze sobą szczery - nie miał najmniejszego pojęcia jak powinien zachować się w swojej obecnej sytuacji, bo dopiero po fakcie dotarło do niego że właśnie stoją z Malfoyem w jego przedpokoju, przemoczeni do ostatniej suchej nitki i cała ta sytuacja wykracza bardzo daleko poza zasięg jego zdolności interpersonalnych. Jego obecnej sytuacji nie poprawiał też fakt, że Draco pomimo absolutnego przemoczenia i głębokich cieni pod oczami, na które zwrócił uwagę dopiero teraz, wyglądał zdecydowanie zbyt dobrze.
- Rozbieraj się. - Wypalił więc Harry niewiele myśląc, a kiedy dotarło do niego co właśnie powiedział, zasłonił sobie usta dłonią (chociaż miał ochotę wepchnąć ją sobie do gardła) i szybko podjął nieudolną próbę ratowania swojej godności; - To znaczy, no wiesz, bo zmokliśmy...
- Ciesz się, że nie widziałeś swojej własnej miny, bo zdecydowanie była to najzabawniejsza rzecz jaka spotkała mnie w tym tygodniu. - Skwitował tylko Malfoy i bezpardonowo zaczął ściągać z siebie poszczególne sztuki odzieży.
Koniec końców Draco już po kilku chwilach stał przed nim tylko w czarnym podkoszulku i dżinsach, a Harry przez kilka długich sekund nie mógł przywrócić w swojej głowie spokoju na widok pokaźnej liczby tatuaży które ciągnęły się u Malfoya praktycznie przez całą długość rąk, zahaczając przy tym o plecy i klatkę piersiową. Chcąc tego czy nie, zauważył też dziesiątki blizn rozsianych po widocznych miejscach na ciele Draco, w których tworzeniu niechybnie miał swój udział. Uznał jednak, że to jeszcze nie czas ani miejsce żeby powracać z chłopakiem do tego drażliwego tematu. Najbardziej imponujące było jednak to jak dobrze ktoś poradził sobie z przystrojeniem Mrocznego Znaku kilkunastoma narcyzami tak, że ze strasznego reliktu przeszłości stał się on niemal dziełem sztuki. Potter nie był jednak najlepszy w ukrywaniu swoich intencji, dlatego właśnie całkiem otwarcie gapił się na swojego gościa podczas gdy w dłoniach trzymał ręcznik, który właśnie miał mu wręczyć.
- To na cześć Matki. - Rzucił tylko krótko wskazując palcem na kwiaty znajdujące się na przedramieniu tym samym odpowiadając na niezadane jeszcze pytanie i przy okazji wytrącając Harrego z otępienia, w którym znalazł się przez kilka zdecydowanie zbyt długich chwil.
Kiedy w końcu udało mu się dojść do siebie, Potter w końcu wykrzesał z siebie resztki dobrego zachowania i zaprosił Malfoya do kuchni, w której mimo względnego porządku nadal na blatach odstawione było zbyt wiele kubków z niedopitą kawą czy herbatą, a popielniczka na stole ewidentnie potrzebowała odświeżenia. Chłopak przez chwilę zmieszał się kiedy mimowolnie przypomniał sobie w jakich warunkach dorastał Draco i że warunki, w których mieszka wydadzą mu się żałosne. Szybko upomniał jednak samego siebie, że to już nie była ta sama osoba którą znał ze szkolnych lat (a czynsz jaki musieli płacić z Philem za wynajem tego miejsca i tak był horrendalnie wysoki). Z rozbawieniem i pewną dozą czułości zauważył też, że na lodówce jego współlokator zostawił karteczkę, na której napisał, że zostawia mu połowę swojej pizzy i prawdopodobnie nie wróci tego dnia na noc. Ich relacja była dziwna, ale w jakiś nieco abstrakcyjny i charakterystyczny tylko dla nich sposób troszczyli się o siebie nawzajem.
Kiedy parę minut później Harry zrobił im obu po dużym kubku białej herbaty i usiadł przy stole, Malfoy niewiele myśląc od razu wrócił do tematu, który musieli porzucić przez nagłe problemy pogodowe.
- No, więc? Co się stało z Boskim Trio? - Zapytał bezpardonowo, ogrzewając sobie przy tym palce na kubku jakby było to jedyne źródło ciepła, którego miałby doświadczyć przez najbliższe kilka dni.
Zgodnie z umową więc Harry odpowiedział i z nieznanych sobie do końca przyczyn w swojej historii zagłębił się w dużo większe detale niż początkowo planował. Opowiedział Malfoyowi jak nie mógł dogadać się z Ronem jeśli chodziło o jego dalsze życie poza błyskiem fleszy i tym, jak przestali się rozumieć po wszystkich tragediach które spotkały ich podczas wojny, szczególnie dramatycznej śmierci jednego z bliźniaków Weasley. Cała rodzina wtedy jakby zapadła się w sobie, a Ron na pewnym etapie zaczął znajdywać tylko w przelotnych znajomościach i szklankach pełnych wódki. Koniec końców udało mu się jednak opamiętać i ostatkiem sił związał się z Lavender, Harry nie wiedział jednak o nim nic więcej, a na odbudowę ich relacji chyba żadna ze stron nie miała siły ani ochoty. Z Hermioną sytuacja miała się zgoła inaczej, przez bardzo długi czas utrzymywali regularny kontakt. Widywali się w kawiarniach albo szli razem na drinka, z czasem jednak Granger skupiła się na pracy (i jak się potem okazało - relacji z Pansy Parkinson), a Harry chyba stał się dla niej żywym przypomnienie o wszelkich traumach które przeżyła, bo ich rozmowy stopniowo stawały się coraz chłodniejsze, niemal służbowe, aż doszli do momentu w którym byli teraz - kilku grzecznościowych listów w ciągu roku, które w życiu któregokolwiek z nich nie zmieniały absolutnie nic.
- Czyli to jednak mógł być on. - Draco wymamrotał do siebie pod nosem podnosząc przy tym brew z rozmawieniem.
- Słucham? - Brak zrozumienia ze strony Pottera był całkiem oczywisty, Malfoy jednak postanowił odczekać kilka długich sekund z odpowiedzią w między czasie popijając nadal jeszcze ciepłą herbatę i odpalając papierosa srebrnym Zippo.
- Weasley. Spotkałem go kiedyś w barze na West Endzie kompletnie nawalonego jak startował na raz do jakiejś dziewczyny i chłopaka. Uznałem jednak że to nie może być on, no bo przecież ludzie jego pokroju nie zachowują się w ten sposób. - Odpowiedział bez zawahania, a kiedy zobaczył że rewelacja ta nie zrobiła na Potterze wrażenia, dodał jeszcze tylko: - I wiesz co było w tym wszystkim najdziwniejsze? Że mu się udało i niedługo potem wyszli w trójkę.
Na to wyznanie Harremu nie pozostało nic innego niż niekontrolowane parsknięcie śmiechem pod nosem, a kiedy tylko się opanował, przeprosił Malfoya na chwilę i skierował kroki w stronę swojego pokoju. Szczerze mówiąc sam nie do końca wiedział czemu to zrobił i czemu stało się to tak nagle, ale chyba była mu potrzebna chwila w samotności na pozbieranie myśli i przetrawienie tego nowego, nieznanego obrazu Draco który teraz pojawiał się przed nim jakby poznawał osobę którą widzi pierwszy raz w życiu. Bez ruchu stał więc na środku pokoju bezwiednie oddając się myślom, aż w końcu usłyszał ciche pukanie i uchylające się drzwi.
- Nic ci nie jest? Zniknąłeś paręnaście minut temu, i wiesz, nie chce się narzucać ale uznałem, że sprawdzę co z tobą i... Oboże, ale tu pięknie. - Harry nie do końca rozumiał przekaz, który właśnie dotarł do jego uszu dlatego obrócił się w kierunku Malfoya, który stał w progu z szeroko otwartymi oczami i widać było, że ogarnia go głęboka fascynacja. - Ja... mogę wejść?
Harry niewiele myśląc przytaknął, chociaż widok Draco Malfoya w jego najintymniejszej życiowej przestrzeni przez chwilę napawał go lękiem. Nie wiedział też co aż tak zachwyciło blondyna, chociaż kiedy stanął z boku próbując nabrać perspektywy ze zdziwieniem zauważył, że przestrzeń w której żył na co dzień i na którą niespecjalnie zwracał uwagę wyglądała trochę jak małe muzeum które udało mu się stworzyć na niespełna trzydziestu metrach. Nie przeszkadzało mu to jednak żeby łóżko, które znajdowało się pod oknem cały czas było niepościelone, sztaluga stała w centralnej części pomieszczenia zupełnie bez ładu i składu, a ciężkie, dębowe biurko było zastawione tubami z farbami przemieszanymi z książkami, które zaczął, ale nigdy nie skończył czytać. Przestrzeń była dziwna i absurdalna, zupełnie jak sam Harry, ale też tworzyła niesamowitą harmonię wytworzoną na przykład przez obecność granatowego fotela stojącego w kącie nad którym nachylała się szara, stojąca lampa, a na ścianach wisiały obrazy, z których Potter był najbardziej dumny. Pod ścianą stało też kilka teczek z pracami i pare z nich rozstawionych w absolutnie losowych miejscach pomieszczenia. Wszystko to powinno być ciężkie i przytłaczające, jakimś cudem jednak Malfoy wyglądał jakby po raz pierwszy w życiu mógł swobodnie oddychać, a reprodukcja "Stworzenia Adama" Michała Anioła, którą Potter namalował na płótnie niemal tak dużym jak oryginał wydawała się ostatecznie skraść jego serce bo stał bez słowa i wyglądał przy tym jakby on sam był postacią, która właśnie wyszła z ram jednego z obrazów.
YOU ARE READING
pusher || drarry
FanfictionDraco i Harry spotykają się po latach i nie wszystko jest tak oczywistym jak było.