6.

33.5K 238 17
                                    

2 godziny później 

Znowu słyszałam jęki. Czy ta dziewczyna ma nadal siłę się ruchać? Po kolejnych 3 godzinach usłyszałam zamykanie głównych drzwi.Chwilę potem Rafał bez słowa otworzył drzwi w pokoju, w którym byłam. Gdy odszedł, potulnie z niego wyszłam i tym razem sama zamknęłam się w łazience.Potrzebuje długiego prysznica. Teraz na pewno nie mogę mu powiedzieć o tym co zaszło. Na pewno. Gdyby się dowiedział...

Godzinę później

Jestem gotowa do wyjścia. Właśnie dzwonię do Majki i wypalam kolejnego papierosa. I tak nie będzie tego dziecka...nie zaszkodzi.

- Halo? Żyjesz?

- Mhm...daj spać- słyszę zaspany głos mojej przyjaciółki

- No dobra. Oddzwoń później.

Rany, jak ta dziewczyna źle znosi imprezy. Szłam do mojej bliskiej znajomej, która bezproblemowo załatwi...właściwie to wszystko.Zwrócę się do niej z pomocą o tę cholerną tabletkę.Delikatnie pukam. Otwiera mi wysoki facet. Na oko 35 lat.

- Jest Monika?

- Nie ma- odpowiada wrogo.

W tym momencie za jego ramieniem pojawia się Monia.

- No cud, jednak się znalazła. Magia, co?- uśmiecham się z przekąsem.

Facet prycha pod nosem i odchodzi.

- Cześć kochana, nim się nie przejmuj- przytula mnie ruda zołza.

- Nawet nie zamierzałam- oddaję uścisk.

- Chodź, zapraszam. Kawy? Herbaty? Może czegoś mocniejszego?

- Dziękuję ale ja tylko na chwilę.

Gdy spojrzałam na Rudą Furię od razu pożałowałam moich słów. Chyba się za mną stęskniła. Kiedyś byłyśmy dobrymi przyjaciółkami.

- Ahhh...nie dam się prosić, też się stęskniłam- taka był prawda.

- Herbata z rumem?- kiwnęłam na znak, że się zgadzam.- Już się robi, hihi.

Ta dziewczyna jest szalona. Uwielbiam ją...aż szkoda, że tak nas poróżnił ten facet. To było kiedyś. Ale to długa i stara historia. Zdjęłam buty i udałam się do kuchni. Ruda wyjmowała z szafki butelkę z rumem.

- Sporą kolekcję tam masz- wskazuję na szafkę, którą przed chwilą zamknęła. 

- Filip i ja lubimy sobie wypić. No i zapraszać przyjaciół, którzy podzielają naszą pasję.

- Nic się nie zmieniłaś, taką cię zapamiętałam i uwielbiam- delikatnie się uśmiechnęłam.

- Ja cię już na zawsze zapamiętam jako zimną sukę- tym razem to ona się zaśmiała.

Niestety za taką uchodzę, może to dobrze? Przynajmniej umiem o siebie zadbać. No prawie. Ruda postawiła przede mną kubek ciepłego napoju. Nastała chwila ciszy.

- Ania, wiem, że nie przyszłaś w błahej sprawie.

- Właściwie to masz rację- odpowiedziałam ciut zmieszana.

Monika spojrzała na mnie wymownie.

- Ehhh...mogę być w ciąży, wczoraj byłam z Mają na imprezie. Ona chciała iść z jakimiś chłopakami do klubu, jedne z nich wziął mnie na ręce i tam zaniósł.Ona zagroziła, że jeśli pójdę to się już nie odezwie. Podali mi jakiegoś drinka, napiłam się i dalej nic nie pamiętam. Obudziłam się w jakieś meleninie.

- Rozumiem. Poczekaj chwilę- Monika wyszła.

Dopiłam swoją herbatkę. Pyszna, bo z rumem.

- Trzymaj- podała mi to na co liczyła.- Pamiętaj, że nadal masz 10% szans na ciążę.

Wcisnęłam jej w rękę więcej niż normalnie by kosztowała.

- Nie chcę pieniędzy. Uznajmy, że będzie to wyrównanie rachunków, za tamtą sytuację.

 - Dziękuję- uścisnęłam jej dłoń.- Będę się już zbierać.

Wzięłam torebkę i skierowałam się do wyjścia. Ubierałam buty, pożegnałam się z Rudą. Obiecałyśmy sobie poprawę kontaktu.Odpaliłam papierosa. Zastanawiało mnie skąd ona ma dostęp do takich rzeczy. Pewnie to sprawka Filipa. Po kolejnych dwóch papierosach byłam prawie w domu. Weszłam jeszcze kupić tytoń i gilzy. Przy okazji coś do jedzenia. Nie pamiętam kiedy coś jadłam. Rafała nie było w domu. Całe szczęście, nie mam ochoty go oglądać. Zjadłam, obejrzałam serial. Wyszłam na balkon i zapaliłam ostatniego papierosa. Połknęłam moją ostatnią deskę ratunku.

- Czy to coś da?- szepnęłam w stronę gwiazd.

Wypuściłam szary dym.

- Żeby tym razem los mnie nie kopnął w dupę- zgasiłam fajkę.

W nocy...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz