Nogi miałam jak z waty. Zamknęłam za sobą drzwi i zalana łzami usiadłam na zimnych kafelkach w łazience. Wbiłam swoje paznokcie w głowę. Z piersi wyrwał się gwałtowny szloch. Nie mogłam uwierzyć, że moi kochani rodzice się rozwodzą. Opanowała mnie czarna rozpacz, nie rozumiałam co było takiego złego w ich wspólnej relacji. Wydawali się tacy szczęśliwi razem gotując, sprzątając, oglądając filmy.. Łzy lały się strumieniami po moich wilgotnych policzkach, a moje opuchnięte usta drżały. Dławiłam się powietrzem wydobywając przy tym z siebie jęk. Głowa niemiłosiernie mnie bolała.. Oczekiwałam z bijącym sercem na kogoś kto powie mi, że to wszystko jest tylko zwykłym złym snem.
Oparłam się lekko o drzwi przypominając sobie kłótnie moich rodzicieli. Nigdy nie widziałam ich takich nerwowych jak podczas dzisiejszej kolacji. Mama próbowała poprawić atmosferę i uśmiechała się sztucznie w moją stronę, choć zauważyłam, że coś jest nie tak. Tata nawet na mnie nie zerkał, wręcz unikał mojego wzroku. Miał kamienną twarz i powolnie żuł swoją porcje sałatki z kurczakiem. Zwykle w formie żartu kpił z arogancją z dań mamy, którymi się zajadał. Teraz jednak siedział cicho z nosem w jedzeniu. Wreszcie zaczął niewinną gawędkę i zagadywał mnie jak tam w szkole, a następnie jak gdyby nic mruknął, że rozwodzi się z mamą. Ona chyba nie planowała tego, że tak ważna informacja zostanie mi przekazana w ten sposób. Odrazu obdarzyła tatę lodowatym spojrzeniem i zaczęła delikatnie mi tłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi. Dowiedziałam się, że ojciec miał kochankę, a matka poznała kogoś nowego.. Wtedy wstałam i odeszłam. Nie chciałam niczego więcej słuchać. To za dużo informacji jak na raz, co oni myśleli! Wpadłam do łazienki i zamknęłam drzwi za sobą, w taki sposób skończyłam siedząc tam i rycząc aż do końca dnia.
Od tego momentu życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. W ciągu dwóch dni ojciec przeprowadził się do babci, a ja leżałam w swoim pokoju i tylko popłakiwałam. Gdy mama przyszła sprawdzić jak się czuje, opowiedziała mi, głaszcząc mnie po głowie, o tym, ze już dawno planowali rozwód, ale ze względu na mnie i zakończenie roku szkolnego nie chcieli mnie stresować szczególnie podczas walczenia o dobre oceny. Zrozumiałam, że tak będzie, nie zmuszę ich do miłości, lecz to co mi powiedziała przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Byłam zszokowana po tym gdy poinformowała mnie o swoim „chłopaku". Wtedy wiedziałam już, że to pewnie przez niego wszystko się stało. Słysząc o tym byłam czerwona jak pomidor. Jeden człowiek zepsuł małżeństwo, rozwalił szczęśliwą rodzinę i wywołał tylko burze.. Nie odzywałam się do niej przez prawie całe dwa tygodnie..
*
Stałam przed ogromnym lustrem w sklepie z różnymi sukniami, były falbaniaste, pokryte koronką, proste, syrenki, z dużą warstwą tiulu i te skromniejsze. Miałam na sobie jedną z nich w kolorze lawendy, o prostym kroju, z małym, pokrytym diamencikami paseczkiem na talii. Odwróciłam się zażenowana tym wszystkim. Dość, że nie znoszę sukienek to musiałam przymierzać co chwilę inną. Wszystkie kolory aż mieniły mi się przed oczami, a do tego inne kobiety w tle, które zapewnie szukały dla siebie kreacje, piszczały ze szczęścia co jeszcze bardziej mnie irytowało.
Spojrzałam na swoją matkę, a później na niego. Poznałam go. Był wysoki, dobrze zbudowany, miał ciemno brązowe włosy, opaloną skórę i zielone jak szmaragdy oczy. Nosił te swoje garnitury i wysokiej jakości ciuchy z wyższej półki o których mój tata mógł tylko pomarzyć! Zawsze zachowywał się jak dżentelmen co mnie jeszcze bardziej wkurzało, wyprzedzał mnie i mamę, a następnie otwierał nam drzwi, był miły, kulturalny, totalnie nie podobny do mojego ojca. Myślał, ze się zaprzyjaźnimy. Ha! Musiałby wykupić dla mnie całą Koreę Północną, wtedy może bym z nim chociaż po ludzku pogadała.
Nazywał się Henry. Opowiadał te swoje suchary żeby chociaż przez chwile mnie rozśmieszyć, a ja nadal wbijałam w niego swój tępy wzrok gdy próbował się ze mną dogadać lecz mu to nie wychodziło. Niech sobie nie robi nadziei, ze kiedykolwiek zmienię swoje poglądy co do naszej relacji. Choć moja rodzicielka prosiła o to bym była grzeczna i odwzajemniała co do niego szacunek, miałam to w dupie.
Przekrzywiłam głowę i wywróciłam oczami gdy ona aż pisnęła i podskoczyła z zachwycenia.
- To jest to! Przepiękna! – podeszła szybko do mnie i złapała mnie za ręce.
- Moja śliczna córeczka! Wyglądasz przepięknie! – wbiła swój wzrok w sukienkę.
- Już koniec? – wywróciłam oczami.
- Mary, nie przesadzaj. Spójrz na siebie, wreszcie przypominasz prawdziwą damę, a nie bezdomnego w tych swoich dresach. To jeszcze nie koniec bo Henry zabiera nas na coś słodkiego. – nigdy nie widziałam jej tak szczęśliwej, oczy miała szeroko otwarte i właśnie swoim wzrokiem pożerała mężczyznę.Nie wiem co ten cały Henry jej zrobił.. Podał jakiś narkotyk, czy co? Gdy dowiedziałam się, ze sie jej oświadczył, to prawie zwymiotowałam i trochę omdlałam. Znali się nierówno dwa miesiące. Moja matka była rozsądną kobietą i raczej nie zgodziłaby się na ślub po tak krótkim czasie. A jednak, myliłam się.
"Dżentelmen" zapłacił za zakupy w najdroższym sklepie z sukniami w mieście, z którego wreszcie wyszliśmy. Czułam się trochę głupio. Ślub za tydzień, nowe miejsce zamieszkania. Wszystko załatwili nawet mnie nie pytając o zdanie. Do tego matka kazała mi się niczym nie przejmować co jeszcze bardziej mnie drażniło. Chciałam wiedzieć co, kiedy, jak.. To stało się tak szybko.
Nie wyobrażałam sobie życia bez taty. Był dobry, kochany. Nie chce zastąpić go kimś innym. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, to z nim mogłam spędzać czas, plotkować, gotować, grać w gry, wkurzać sąsiadów. To on zawsze był przy mnie gdy go potrzebowałam. A teraz? Nie odzywa się do nas. Nie zadzwonił do mnie. Nie napisał głupiej wiadomości, że jest okej. Zrobiło mi się bardzo przykro. Może to on potrzebował więcej czasu?
- A więc Mary.. – zaczął łagodnie Henry, spoglądając na mnie przez lusterko w samochodzie - Zadowolona jesteś z sukienki? Podoba ci się? Mogę wymienić na jaką tylko zechcesz, jakbyś zmieniła zdanie. – uśmiechnął się lekko, skupiając wzrok z powrotem na drodze.
- Może być. – burknęłam.
- Mary.. Ile razy mam ci mówić o takim zachowaniu? - mojej matce to nie pasuje.
- Jak mam się inaczej zachowywać? Masz ślub za pare dni z obcym facetem. Do tego nic mi o tym nie mówicie, przecież to nie jest żadna już tajemnica - warknęłam, na to ona tylko wypuściła powietrze z ust i zaczęła grzebać w torebce mrucząc:
- Bardzo przepraszam za nią, czasami mogłaby się ugryźć w język. Nie poradzę sobie z nią. – westchnęła.
- Nic się nie stało. Rozumiem ją. Miałem już do czynienia z takimi humorami. – Henry tylko się zaśmiał.Zerkałam co chwile przez okno. Nie mogłam przestać myśleć o zaręczynach mojej matki i tego wypicowanego fagasa. Oczy zaczęły mi się kleić, aż zasnęłam..
CZYTASZ
Trzy problemy na jednej głowie
Teen FictionGdy wchodzisz na drogę prowadzącą przez wiek buntu, dorastania, potrzebujesz swobody i zrozumienia. Po przykrych przeżyciach stąpasz coraz wolniej, a w twojej głowie tworzy się kłębek nerwów, rozczarowań i rozpaczy. Co jeśli na tej drodze spotkasz...