Biała muszla klozetowa wyglądała tak atrakcyjnie na tle czarnej marmurowej posadzki..
Henry jedną ręką gładził moje plecy, a drugą podawał mi co chwilę nowy kawałek papieru toaletowego. Zza otwartej kabiny wystawały dwie pary kobiecych szpilek. Jakieś panie szeptały coś z tyłu i pytały się czy potrzebuje jakiś leków. Usłyszałam też moją mamę, która przejęta weszła do toalety i spanikowana podbiegła do kabiny w której się znajdowałam.
Stukot uderzających się obcasów o podłogę rozdrażnił mnie jeszcze bardziej. Otarłam niechlujnie usta i splunęłam ostatni raz aby pozbyć się smaku wymiocin. Dwie obce mi kobiety kazały wyjść mojej mamie i się nie przejmować tylko dobrze bawić. Było mi przykro ponieważ to właśnie jej potrzebowałam najbardziej, chociaż z jednej strony wiedziałam, że to jest jej wielki dzień. Popatrzyłam się na Henriego, który bacznie czuwał przy moim boku i nadal trzymał ciepłą dłoń na moich plecach.
- Możecie iść. - mruknął łapiąc drugą ręką mój łokieć aby pomóc mi wstać.
- Powoli Mary. - zrzuciłam swój ciężar na niego. Kręciło mi się w głowie, byłam słaba, oparłam się o jego klatkę piersiową.Mama nadal stała w drzwiach. Zmieniła swoją długą suknie w lekką sukienkę do łydek z lawendowym tiulem na spódnicy, a na gorsecie znajdowały się różne kryształy. Wyglądała bajecznie. Miała zmarszczone brwi i jej oczy spoglądały na mnie z troską. Jej ciemne związane włosy w dostojnego koka, który troszkę się rozwalił, opadły jej na prawy policzek.
- Zawołaj któregoś z chłopaków kochanie. - rzucił do niej Henry. W formie odpowiedzi skinęła głową i opuściła łazienkę.Ledwo wyszliśmy na korytarz, a przy naszym boku pojawił się bardzo wysoki chłopak. Miał krótką, ciemną czuprynkę, srebrny świecący się kolczyk w jednym uchu oraz srebrny drobny kolczyk po lewej stronie nosa. Był ubrany w czarny garnitur, na dłoni miał jakieś różne pierścionki. Podszedł pewnym krokiem do nas i przejrzał mnie z góry na dół. Szybko oznajmił nas, że moja mama poszła uspokoić babcię ponieważ tak jej podskoczyło ciśnienie jak się dowiedziała, że wymiotowałam. Muszę przyznać, że co jak co miała puszka w sobie, którego udostępniała tylko mi. Nie miałam drugiej babci, ta od strony ojca nie chciała utrzymywać z nami kontaktu.
Wzrok chłopaka zatrzymał się na moich oczach, jednak nie na długo bo zaraz spojrzał na Henriego. Skinął głową na mnie.
- Aż tak źle z nią? - zapytał. Miał bardzo niski, męski głos, po którym przeleciały mi ciarki po plecach.
- Tak, jest bardzo słaba, zaprowadź ją do stolika i przypilnuj żeby wypiła dużo wody. Ja idę się przebrać i wrócę. - posłał mi zabawne spojrzenie.Natychmiast zrobiłam się czerwona jak pomidor już setny raz w tym dniu.
- Leonardo, mógłbyś się przedstawić.- powiedział Henry odlepiając mnie od siebie.
- Leo jestem. - przełożył swoje masywne łapsko wokół moich drobnych ramion. Ten uścisk miał mi pomóc, a nie przybić mnie do ziemi.Henry odszedł w stronę dużych drewnianych drzwi, a Leonardo prowadził mnie w stronę stolika.. Stolika przy którym siedziało jeszcze dwóch innych chłopaków. Wyglądali tak samo jak Leo, jeden z nich był dość krótko przystrzyżony, robił coś na telefonie ze zmarszczonymi brwiami, był na czymś skupiony. Drugi miał taką samą czuprynę jak Leo, może była trochę dłuższa, zamiast krawatu na jego czarnej koszuli pobłyskiwał złoty łańcuszek, a na ręce miał złoty zegarek. Byli w trójkę identyczni,... i przystojni...
Seksowni kuzyni?
Małymi kroczkami doszliśmy do stolika, był dostojnie zastawiony i miał karteczki z imionami, Leonardo Hevler, Jayden Hevler, Ezra Hevler i... Mary Hevler?!
Gdzie moje stare nazwisko? Zmienili je! Jeszcze bardziej zrobiło mi się niedobrze.
A więc muszą być kuzynami. Wątpię, że są „przyszywanymi braćmi", nawet nie przyszło mi nic takiego do głowy, Henry nigdy nie wspominał, że ma dzieci, a jakby je miał to pewnie poznałabym je wcześniej.Może to zabrzmieć głupio ale nigdy w życiu nie widziałam trojaczków na żywo, patrzyłam się na nich jak ogłupiała. Oni również odwzajemnili swój wzrok. Takie same ciemne oczy. Jak czekoladki. Nie, przestań! Nie myśl tylko o jedzeniu bo znowu zwrócisz karmelowe babeczki!
Złapałam się znowu za brzuch, zakryłam ręką usta. Poczułam jak znowu silne ręce ciągnął mnie w stronę wygodnego krzesła.Jaka ulga, nogi miałam już obolałe. Głowa zaczynała mnie boleć, znowu się mazałam przed kimś obcym. Jeszcze do tego przed kimś przystojnym i starszym!
- Napij się. - chłopak z krótkimi włosami skinął głową na szklankę wody postawioną przed moim nosem. Zauważyłam tylko kartkę z jego imieniem, nazywał się Jayden. Jak ja mam ich rozróżniać? Jedynie po włosach?
Przyssałam się do szklanki z wodą i potajemnie obczajałam ich z góry na dół. Ten z krótkimi włosami, Jayden, siedział na telefonie. Ezra, ten z łańcuszkiem na koszuli, objadał się ciastem truskawkowym na które nie mogłam nawet spojrzeć, a Leonardo co chwile się mi przyglądał. Byłam ubrudzona wymiocinami? Przetarłam szybko ręką usta i odłożyłam szklankę. Co teraz mam zrobić? Dzięki Bogu nie wspominali o moim pięknym przedstawieniu ze zwymiotowaniem na wypastowane buty, i spodnie Henriego w roli głównej.
Nie odzywali się praktycznie cały czas dopóki nowy mąż Elizy nie wrócił. Przyniósł mi leki przeciwbólowe, które szybko połknęłam. Chwile później dołączyła do nas moja mama, która miała mi do powiedzenia coś, co jeszcze bardziej powaliło mnie z nóg...
CZYTASZ
Trzy problemy na jednej głowie
Teen FictionGdy wchodzisz na drogę prowadzącą przez wiek buntu, dorastania, potrzebujesz swobody i zrozumienia. Po przykrych przeżyciach stąpasz coraz wolniej, a w twojej głowie tworzy się kłębek nerwów, rozczarowań i rozpaczy. Co jeśli na tej drodze spotkasz...