Mijałam skrzynkę za skrzynką. Co chwile łapałam oddech i ręką ścierałam pot z czoła. Jechałam pomiędzy różnymi uliczkami z prawie takimi samymi domami i małymi ogrodami. Czarna torba treningowa cały czas spadała z mojego ramienia, przez co, co pare sekund musiałam ją poprawiać.
Nie mogłam skupić się na drodze, bardzo się przestraszyłam. Dostałam pilny telefon od matki, która płakała. Zerwałam się z treningu i odrazu jak z procy wróciłam do domu.
Czarny mercedes Henriego stał na podjeździe jednego z tych podobnych budynków.
Przysięgam jeżeli coś jej zrobił to nie ręczę za siebie!
Rzuciłam rower na trawnik, torba poleciała w drugą stronę. Z hukiem otworzyłam drzwi i wparowałam do salonu w którym.. Moja mama siedziała z Henrym na naszej małej czerwonej kanapie? Śmiała się do upadłego, trzymała kieliszek napełniony czerwonym płynem, pewnie winem, a na jej kolanach leżał rodzinny album ze zdjęciami.Mężczyzna odwrócił się i uśmiechnął się sympatycznie do mnie, na co ja obrzuciłam go znienawidzonym wzrokiem.
- Dobrze się bawicie? – założyłam ręce na piersi i czekałam na wytłumaczenie.
- Oh.. Mary, kochanie. Mam coś ważnego ci do powiedzenia.. Henry poprosił mnie o rękę!
W pomieszczeniu nastała cisza. Oczywiście, że byłam zła na matkę, jak można być tak głupim i zaręczyć się z nowym facetem dwa tygodnie po rozwodzie! Nie wiedziałam jak na tą informacje zareagować. Stałam i gapiłam się na nią i na jej palec, na którym znajdował się pierścionek z wielkim brylantem. Dopiero teraz zrozumiałam, że zadzwoniła płacząc ze szczęścia by oznajmić mi, że będzie mieć nowego męża.- Tylko po to dzwoniłaś? Po to aby powiedzieć mi, że się zaręczyłaś? Dlaczego mi wcześniej o tym nie powiedziałaś, dlaczego ukrywałaś Henriego przede mną i tatą! – popatrzyłam jej się prosto w oczy z żalem.. nienawiścią.. sama nie wiem..
- Mary, wiem, że trudno jest ci się z tym pogodzić. Uwierz mi, tak będzie lepiej. – westchnęła, opuszczając rękę i głaszcząc nią ramie Henriego.
- Nienawidzę cię! – trzasnęłam drzwiami. Wyszłam.Poczułam chłodny wiatr na swoim ciele. Nie chciało mi się nawet otwierać oczu. Gdy poczułam czyiś dotyk zerwałam się z miejsca.
Był to Henry odpinający mi pas i szturchający mnie delikatnie.
Oczy wyszły mi na wierzch.- Tak majaczyłaś przez sen, że nie dało się ciebie obudzić. – zaśmiał się pod nosem.
Na mojej twarzy nadal znajdowała się nutka grymasu. Wygramoliłam się z samochodu i ruszyłam w stronę żółtego domu.
- Mery! – rzuciła za mną matka.
- Hm? – odwróciłam się za siebie gdy stałam na schodach przy wejściu.
- A zakupy? Sami wszystkiego nie udźwigniemy, większość tych rzeczy są twoje. – powiedziała wyciągając z bagażnika torby, które odrazu przejął od niej Henry.
- Nie kupione nawet za naszą kasę. – wymruczałam nie ruszając się z miejsca.
- Spokojnie Eliza, dam sobie radę.
- Słyszałaś? Da sobie radę. – wyciągnęłam spod wycieraczki klucze i otworzyłam drzwi wejściowe.Pognałam do swojego pokoju prawie wybijając sobie przednie zęby na cholerym dywanie. Pomieszczenie było małe i kwadratowe, ale mi to nie przeszkadzało, miałam za to wielkie okno przy którym stało moje małe łóżko z różnej wielkości poduszkami, na które pierwsze się skierowałam. Wskoczyłam na nie jakbym miała nurkować i przerzuciłam się na plecy. Wbiłam wzrok w fioletowy sufit z naklejonym na nim gwiazdkami. Miały świecić w nocy, a zamiast tego zzieleniały, ale kicz.
Tak bardzo potrzebowałam wyciszenia.Leżałam tam aż do wieczora przeglądając jakieś śmieszne filmiki, gdy nagle usłyszałam ciche pukanie. Ktoś zapukał chyba z pięć razy wołając mnie, żebym otworzyła. Fagas. Ruszyłam się niechętnie otwierając mu drzwi i wpuszczając do środka.
- Obiecałem was zabrać na jakieś słodkości, ale humor się popsuł, a ty byłaś padnięta, więc zamówiłem jedzenie tutaj. Zejdź za chwilę na dół coś zjeść z nami. – puścił mi oczko i odszedł uśmiechając się. Czy on ciągle musi się szczerzyć? Ja rozumiem, zapłacił pewnie grubą kasę za takie proste, lśniące i białe jak perły zęby, ale nie musi się tak bardzo nimi chwalić.Moc pieniędzy. Tak bardzo bym chciała skosztować takiego stylu bycia. Upijać się dobrym szampanem, jeździć mercedesami i nie wiadomo jeszcze czym, szastać pieniędzmi na lewo i prawo. Zapatrzyłam się na moją dziurawą skarpetkę. Nie jest źle.
Eliza z tatą starali się zapewnić mi wszystko. Nie byliśmy jakąś biedną rodziną. Na pewno musieliśmy oszczędzać. Przeprowadzka z ciasnego mieszkania była niezłym wyzwaniem. Rodzice zostali z długami. Przez jakiś czas mieliśmy wielki kryzys. Raz nawet nic nie było w lodowce. Ważne, że teraz w jakiś sposób się to uformowało.
Zeszłam po schodach wcale się nie śpiesząc. Do mojego nosa wleciał zapach frytek. Usiadłam i sięgnęłam po jedną papierową torbę. Mama i Henry siedzieli koło siebie gadając o wystroju sali chichotając coś pod nosami. Nie obchodziło mnie to za bardzo. Po mojej głowie chodził fakt, że za pare dni ślub, a mama wybrała sobie suknię z siostrą Henriego przez co zrobiło mi się bardzo przykro, nie miałam nawet okazji kogoś poznać z jego rodziny, a sam "narzeczony" mieszka obecnie z nami. Powiedział, że pomieszka tu tylko chwile przed ślubem, a później wprowadzimy się do niego. To oczywiste, ze się na to nie zgodziłam. Zmiana szkoły, otoczenia, nie byłam na to gotowa.
Rzułam cichutko swoją porcje frytek i hamburgera olewając ich rozmowę, aż nagle wyłapałam słowo "chłopaki". Uszy prawie mi stanęły do nieba. O co chodziło?
- Tak, już mają wszystko załatwione. Nie martw się o nich. Będą się dobrze prezentować. – Henry zaśmiał się głośno, a mama tylko z zachwyceniem na niego spoglądała zza swoich gęstych czarnych rzęs. Fuj.
O kogo ona ma się martwić? "Będą jacyś seksowni kuzyni?" - zaśmiałam się w duchu. Nie mogłam ukryć uśmiechu. Moje kąciki ust lekko się uniosły.Czy na uroczystości pojawią się seksowni kuzyni?..
CZYTASZ
Trzy problemy na jednej głowie
Teen FictionGdy wchodzisz na drogę prowadzącą przez wiek buntu, dorastania, potrzebujesz swobody i zrozumienia. Po przykrych przeżyciach stąpasz coraz wolniej, a w twojej głowie tworzy się kłębek nerwów, rozczarowań i rozpaczy. Co jeśli na tej drodze spotkasz...