5

2 1 0
                                    

-Bardzo nam przykro, ale Kamil jest już w procesie adopcyjnym. Znaleźliśmy dla niego rodzinę. Poza tym nie mamy pewności czy jest pani jego biologiczną matką. Nie ma pani również żadnych kwalifikacji pod względem opieki nad dzieckiem z trudną przeszłością. Więc pomimo pani zapewnień, nie możemy oddać pani Kamila - opiekunka próbowała wytłumaczyć domniemanej matce brak możliwości adopcji, jednak do kobiety nie docierały wyjaśnienia.
- Jestem jego biologiczną matką. Został porwany zaraz po narodzinach. Po pięciu latach w końcu go znalazłam i chce zabrać go do domu. Do naszego domu. Jeżeli go odzyskam skontaktuje się z ojcem Kamila i będzie wszystko dobrze. Nie można oddzielać matki z dzieckiem. Jeżeli będzie konieczne zrobienie testów DNA nie ma problemu.
- Przepraszam panią, ale sama powiedziała pani, że chłopiec nie ma ojca. Kamil nie zna pani. Ma zagwarantowaną adopcje u dobrej i stabilnej rodziny. Mają odpowiednie warunki, dokumenty i przeszkolenia. Myślę, że testy i tak nic nie dadzą.
-Nie zna pani mojej sytuacji życiowej. Nie wie pani kim jestem i co przeszłam. Tak ojciec Kamila odszedł ode mnie, ale kiedy powiadomię go o odnalezieniu syna wesprze nas i stworzymy mu namiastkę pełnej rodziny. I kto bardziej będzie kochał Kamila niż jego własna matka? Jeśli pani nie chce oddać mi mojego syna zgłoszę się do sądu. Rozstrzygniemy to przez poprzez rozprawę sądową.
-Powtarzam nie mogę oddać pani Kamila. Jest on już w procesie adopcyjnym. Może jego nowa rodzina pozwoli pani się z nim spotykać, ale jak narazie stanowczo pani odmawiam.
- Dobrze skoro tak pani mówi jutro zostaną złożone dokumenty o adopcji w sądzie. Jednak teraz chciałabym się zobaczyć z Kamilem.
- Proszę nie robić nic pochopnie Kamil może na tym tylko ucierpieć.
-Robię to, żeby go chronić, a nie ranić. A teraz proszę zaprowadzić do mojego syna.
- Dobrze, ma pani 10 minut.
I tak właśnie przebiegła rozmowa w sprawie małego Kamila, który obecnie znajdował się sierocińcu. Nie miał rodziny więc nic dziwnego, że tu trafił. Blondyn nie przejmował się za bardzo wszakże nigdy nie miał rodziny. Miejsce jest tylko chwilowe, przecież zawsze zmieniamy miejsce. Prędzej czy później. Więc młodziak nawet nie był w stanie się smucić. Aż nie pojawiła się ta kobieta. Wbiegła do jadalni i rzuciła się na niego. Płakała i przyciskała go do swojej piersi powtarzając, że od teraz będą razem i wszystko będzie dobrze. Personel od razu rzucił się na pomoc blondynowi. Z trudnością odciągnięto kobietę od chłopca. Następnie została przeniesiona do gabinetu dyrektorki, a Kamil został odesłany do pokoju. Siedział koło łóżka z albumem na kolanach. Album kwiatów. Kwiaty są piękne, delikatne, ale silne jednocześnie. Najbardziej kochał róże. Według niego symbolizowały one życie. Piękne, ale jednocześnie bolesne. Przecież życie nie może być tylko piękne i wspaniałe po drodze zawsze będzie ból, który w końcu odsłoni nam piękno. Tak myślał i tak miało pozostać. Siedział tam dobrą godzinę nadal przeglądając album aż do pokoju nie weszła ta sama kobieta. Przestawiła się jako Anna Pietrosz, debiutująca 28 letnia pisarka oraz jego biologiczna matka. Przyglądała mu się przez dłuższy czas. Oznajmiła, że wie co spotkało go w przeszłości i jakie są tego konsekwencje. Nie nalegała na odpowiadanie. Wręcz przeciwnie powiedziała, że kiedy będzie gotowy będzie jej odpowiadał. Przyrzekła, że stworzą prawdziwą rodzinę, i że to ona będzie go wychowywać a nie jakaś obca kobieta. Przyrzekła, że będą razem. On jej uwierzył. Przecież on chciał tylko rodzinę albo przynajmniej jej namiastkę, a ta kobieta mogła mu ją dać. Na sam koniec poprosiła go o włos. Powiedziała, że jest jej bardzo potrzebny aby znów być razem. W podzięce dostał pocałunek w czoło i słowa które miały stać się najważniejszymi i bezwartościowymi zarazem.










Jak tam życie? Jakieś sposoby na kwarantannę? 🙃

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 18, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Bokserskie puentyWhere stories live. Discover now