Poczucie beznadziei było duszące, lepkie, zamykające dostęp do tlenu i niepozwalające nawet spokojnie wypłakać się w poduszkę. Kilka łez, które zmoczyły policzki nie przyniosło ulgi – raczej pogłębiło rozpacz, o ile to jeszcze było możliwe. Bo już sięgnęła dna. Czuła się bezużyteczna, widziała siebie jedynie jako zbędny ciężar dla rodziców, rodzeństwa, przyjaciół. A uświadomienie sobie, że jest uzależniona od pomocy innych na długi czas było nie do pojęcia, a tym bardziej do zaakceptowania.
Słowa pocieszenia były puste, gorzkie, wręcz trujące, chociaż ich intencje były czyste. Widziała w sobie kalekę, potwora, przeszkodę. Uśmiechała się sztucznie i udawała silną.
Przecież to był wypadek.
CZYTASZ
Słowa limitowane
Random100. Nigdy więcej. Nigdy mniej. Zawsze dokładnie i tylko tyle słów. Sztuka chaosu zamknięta w niewielkiej przestrzeni tekstu. To właśnie postaram się przedstawić w tej książce - krótkie teksty, zawsze mające dokładnie sto słów, ale wiele znaczeń. Za...