Rozdział 1

26 1 0
                                    

- Koniec z tamtym życiem Beatrice! - jej spojrzenie przeszywa mnie do szpiku kości. Wcale nie czuję w tym żadnej pomocnej dłoni, po prostu mam wrażenie, że chce wymusić na mnie podjęcie decyzji, którą ona uznała za słuszną. Ja w tej sprawie najwyraźniej nie mam nic do powiedzenia, więc delikatnie jej przytakuje czując jak pojedyncza łza powoli kreśli linie w dół mojego policzka. Nawet nie próbuje jej zetrzeć, gdyż wiem, że za chwilę pojawi się ich więcej. Dostaje cios w twarz, czuję jak w jednym miejscu skóra niemiłosiernie piecze i robi się czerwona. - Przestań beczeć - syczy prostu w moją stronę, podczas gdy jej palce ściskają moje policzki. - Nie pozwolę Ci zniszczyć sobie życia - po tych słowach odchodzi zostawiając mnie bez żadnego poczucia winy.
A może to ty je niszczysz! - miałam ochotę wykrzyczeć za nią, ale jak zwykle nie zdobyłam się na odwagę. Odwróciłam się i pobiegłam do góry pakując ostatnie rzeczy, by ułożyć sobie na nowo życie, takie jakie moja matka dla mnie wybrała. Jak zwykle się głośno nie sprzeciwiam, choć moje ciało i dusza krzyczą tak głośno, że dziwię się, że nikt od tego jeszcze nie oguchł.

Mówią, że czasami zmiany są nam potrzebne, że zostawienie czegoś za sobą może przynieść wyczekiwaną ulgę. Ile czasu mi na to potrzeba? Jak mam zapomnieć coś co na zawsze wdarło się do mojej pamięci? Jak mam zapomnieć o kimś kogo kochałam całą sobą? Kiedy ja tak naprawdę nie chce o nim zapominać, chciałabym wymazać tamtą noc, albo zrobić coś żeby się nie wydarzyła. Naprawdę nie chciałam tak po prostu odejść, zostawić za sobą kogoś kogo już straciłam.

Parkujemy na parkingu nowego domu, delikatnie otwieram drzwi i nie oglądając się za siebie kieruję się w jego stronę. Matka idzie tuż za mną, po czym wkładając klucz do zamka otwiera drzwi do naszego nowego życia. Przełykam ślinę i powolnym krokiem przekraczam próg domu, wiedząc, że do tamtego życia nie ma już powrotu. Wcale nie czuje ulgi, jedyne co czuje to ból przeszywający moją klatkę piersiową.
- Twoje rzeczy są już w twoim pokoju kochanie - mówi beznamiętnym głosem jakby razem z naszym wyjazdem zostawiła swoje człowieczeństwo. - Idź się rozpakuj, a ja przygotuje nam obiad - po tych słowach odwraca się w stronę kuchni nawet na mnie nie spoglądając. Jedyne co słyszę to stukot jej obcasów uderzających o nieskazitelnie czystą podłogę.

Powinnam już zejść na dół, ale nie mogę się na to zdobyć. Nie mam ochoty siedzieć z nią przy jednym stole i udawać, że wszystko jest w porządku, kiedy tak naprawdę opuszczając tamto miejsce zostawiłam tam jakąś część siebie. Wiedząc, że moja dłuższa nieobecność zdenerwuje matkę, biorę głęboki oddech, tak jakby ona miała zabrać całe powietrze dla siebie i powolnym krokiem schodzę na dół.
- Właśnie miałam po ciebie iść - mówi po czym nakazuje bym usiadła do stołu. - Zrobiłam twoje ulubione danie - moje spojrzenie  ląduje na pełne talerze i czuję jak żołądek podchodzi mi do gardła.
- Dziękuję - szepczę i posyłam w jej stronę wymuszony uśmiech, to jest wszystko na mnie stać w stosunku do mojej matki. 
- W takim razie bierz się za jedzenie, a po obiedzie przygotuj się do szkoły - nie jestem dzieckiem! -  mam ochotę wykrzyczeć. Mówię tylko dobrze i udaje, że jedzenie mi smakuje, gdy tak naprawdę nie czuje nic. Po posiłku sprzątam po sobie i kieruje się do pokoju. Zamykam drzwi i opadam na podłogę, nie wiedząc co mam dalej robić, jak sobie poradzić z tym, że straciłam kogoś kogo kochałam całym sercem. Jak być silnym, gdy cała twoja siła odeszła razem z nim. Jedyne co mi pozostało to ból, który wtargnął do mojej duszy i chyba zdążył się już tam zadomowić. Jak zwykle w takich momentach uciekam do wspomnień, które jako jedyne przynoszą mi ukojenie.

- No skacz kochanie - słyszę jego głos i śmiech, który odbija się echem od skał. - Przecież wiesz, że ze mną ci nic nie grozi - posyła mi jeden z najbardziej uroczych uśmiechów na co moje serce oblewa ciepło.
- Wiem, ale naprawdę paraliżuje mnie strach - mówię bojąc się podejść do krawędzi skały, żeby po prostu z niej skoczyć. Niby nic, a jednak tak wiele w chwili gdy strach zgarnia cię w swoje sidła.
- Też tego nie robiłem, więc zróbmy to razem - czuję przy uchu głos Mike'a brata Josh'a. Jego palce delikatnie oplatają moją dłoń, a ja splatam je ze swoimi.
- Myślisz, że jak będziesz skakał ze mną to już nie będę się bała? - pytam z sarkazmem na co on posyła mi szeroki uśmiech, po czym ciągnie mnie za sobą i razem wskakujemy z wrzaskiem do wody.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 23, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ocal mnie (Shawn Mendes)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz