| rozdział III |

107 14 19
                                    


Harry mimo prób uciskania ręki poddał się ranie i pozwolił by gęsto spływała z niej krew. Nie chciał ukazywać przed Umbridge słabości, co to, to nie. Teraz, kiedy każdy już dowiedział się o czyhającym na wszystkich Voldemorcie, a Harry przestał być uznawany za naczelnego dziwaka wiedział, że dni nauczycieli są policzone. Ponadto prorok udowodnił że Harry nie kłamał, bo Ten, Którego Imienia Nie Można Wymawiać powrócił.

Harry skurczył brwi przez nacisk bólu w jakim osłupiał. Dzisiejszy szlaban u Umbridge był tylko ze względu na jej złość, że się myliła i nie miała racji. Tak, to już koniec. Peter się przyznał, Knot już wie, każdy wie. A najważniejsze, Syriusz już niedługo uzyska wolność i dość wysokie odszkodowanie za lata spędzone a Azkabanie.

Ale tym razem Harry nie wytrzymał. Nie zauważywszy ogromnego posągu, który piętnował się na środku korytarza, uderzył w niego czułym punktem, a pieczenie z dłoni rozniosło się po całej obojętności ciała. Krew nieustannie kapała mu z ręki. Usiadł ma jednej z ławek opustoszałego korytarzu i westchnął głęboko.

— Potter. Nie wydaje mi się, że to czas na nocne przechadzki.

— Nie obchodzi mnie to. — wycedził przez zęby.

— Ale mnie tak, wiec jestem zmuszony odebrać ci twoje, pewnie ciężko zarobione — urwał w połowie krzywiąc brwi. — Roznosisz krew po korytarzu.

— Oh, co ty nie powiesz? Zabierz mi te punkty i wracaj do swojej roboty. — wstał zrezygnowany i poddenerwowany. Ku jego zdziwieniu Malfoy szybkim tempem kroczył tuż obok niego, zachowując przy tym bezpieczny dystans.

— Co ty robisz Potter? — warknął zatrzymując się przed nim.

— Daj mi przejść!

Ale Dracon zrobił coś zupełnie przeciwnego do tego czego Harry mógłby się spodziewać nawet w najdziwniejszym możliwym śnie. Złapał gwałtownie jego rękę i uniósł do góry, tak by była na poziomie jego oczu. Na twarzy Harry'ego pojawił się niesmaczny grymas i zanim blondyn zdążył cokolwiek zauważyć wyrwał rękę z jego uścisku.

— Co to było? — zapytał wryty, wciąż z wrednym grymasem, chyba już w pisanym w kanon białej twarzy. Potter ignorując blondyna wznowił krok i przyspieszył. Draco podążył za nim.

— Potter!

— Zajmij się swoimi sprawami.

— Krew cieknie na cholerną podłogę, jako prefekt mogę uznać to za brak szacunku do szkolnej własności i odjąć ci punkty.

— Świetnie, to czemu jeszcze tego nie zrobiłeś?

Malfoy się już nie odezwał. Zatrzymał się tuż za Harry'm i odwracając się na pięcie mruknął pod nosem cicho coś co zdziwiło Pottera po raz kolejny. Zaczynał nienawidzić tego co Malfoy'owi padało z ust i nie było obelgą.

— Użyj wywaru ze szczuroszczeta. — rzucił krótko po czym odszedł szybkim krokiem.

*

— Syriusz będzie wolny... — mruknął do siebie cicho przerzucając to pokoloruje strony Proroka codziennego.

— To super co nie! — krzyknął Ron za jego plecami. — A do tego Umbridge nie będzie już nauczać w Hogwarcie!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 07, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

 mysterious letter | drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz