jadłem pizzę, którą kupił mi steven. żart kupił ją na trzech ale stwierdziłem że izi nie jest głodny.
- aksl ty rudy huju głodny jestem - usłyszałem głos iziego.
- cichaj.
- drugiej wam nie kupie - wtrącił stewen.
- ktoś cię pyta o zdanie ? - zapytałem z wyrzutem.
- najmocniej przepraszam idę do kibla zw - oznajmił perkusista.
poszedł do kibla a do naszego uroczego stołu dosiadł się niejaki slash. od razu wiedziałem że to ten jedyny.
- hej slasz chcesz za mnie wyjść za mąż - zapytałem.
- ziomuś ja tu tylko pizzę robię
- a chcesz być zajebistym gitarzysta i mieć hajs i żyć z odsetek jak moja pani od matematyki? - zapytał starstable.
- e tak - powiedział po czym ubrał się w skórę i przejechał po swoich ustach błyszczykiem z hebe. do ręki wziął zajebista gitarę po swojej babci.
wyszliśmy z lokalu, kompletnie zapominając o stevenie. ale mieliśmy inne rzeczy na głowach, między innymi musieliśmy znaleźć basistę.
CZYTASZ
guns n' roses - trve story
Non-FictionTAK. TO PRAWDA. macie tak że nienawidzicie jakiegoś zespołu ale jego muzykę kochacie?