- Oszalałaś. - tak zareagował Oscar na moje wiadomości.
- Jesteś pewna Bella? - zapytała Sybilla zdezorientowana.
- Spokojnie, tak, jestem pewna.- mówiłam im nalewając herbaty. Był to drugi dzień po powrocie i trzeci naszego związku.
- Nie wiesz o nim nic. On jest pija... - zaczął Duncan, ale ja mu przerwałam.
- Duncan, widziałam go w najgorszym stanie, wiem o nim więcej niż Ty.
- A wiesz o tym co zrobił tej jednej... - po chwili ciszy znowu zaczął temat.
- Duncan! - wkurzyłam się - Tak, wiem co zrobił, wszystko mi powiedział.
- I nadal po tym wszystkim masz zamiar się z nim spotykać? - zapytał prychając.
- Tak? - zwróciłam się do niego. Biedna Sybilla patrzyła skulona na nas w jednym wielkim zdezorientowaniu. Jej o wiele za duże okulary i niesforny kok z powtykanymi na szybko patyczkami, sprawiały, że wyglądała na jeszcze bardziej zagubioną. - Życie jest za krótkie, aby myśleć o tym czy coś jest prawidłowe. Może za parę dni mnie już nie będzie? I gdzieś tam po śmierci będę żałować, że nie zrobiłam tego. Nie żałuję, że zaczęłam z nim chodzić.
- Założę się, że chce tylko się z tobą wybrać do łóżka. Później, już jak cię wpisze na swoją listę, zostawi cię - mówił z podniesioną brwią.
- No widzisz, Oscar, jakoś nadal mnie nie zostawił - powiedziałam z wyraźną nutką irytacji. Sybilla otworzyła usta, tak samo jak Oscar. Jednak tego się nie mogłam spodziewać. Ich reakcje były totalnie odbiegające od siebie.
- Czy ty jesteś normalna kobieto!?
- Jak było?!
Oboje sporzeli się na siebie.
- Ty też oszalałaś Sybilla. Obie. Jesteście siebie warte. Dwie wariatki. - powiedział i udał się w stronę drzwi - jak pomyślisz, to daj znać - zamknął drzwi, a ja opadłam na krzesło.
- Kochasz go? - zapytała patrząc mi w oczy.
- Tak - powiedziałam z rozpędu - znaczy nie wiem.
- Zakochałaś się dziewczyno. Wiesz skąd wiem? - pokręciłam głową - jak myślisz, ile znałam mojego przyszłego męża zanim zaczęłam z nim chodzić? Dwa dni. W dodatku poznaliśmy się przez internet.
- A zaraz się żenicie... - powiedziałam patrząc w nicość.
***
Dni mijały jak szalone. Nasza miłość rosła z każdym rankiem, popołudniem i wieczorem. Minęło pół roku. Praktycznie Henry mieszkał u mnie. Nawet jego pianino przytaszczył do mnie. Do dzisiaj stoi w moim salonie. Oscarowi urodziła się piękna córeczka, którą nazwali Isabella. Sybilla wyszła za mąż z jej narzeczonym Oliverem. Był sobotni wieczór. Wieczór dla nas. Spędziliśmy go w tylko swoim towarzystwie, w jego mieszkaniu oglądając "Małe Kobietki" z Winoną Ryder.
- Kochanie, mam Ci coś do powiedzenia - zaczął bardzo nerwowy.
- Coś się stało? - zaniepokoiłam się.
- Chcę Ci powiedzieć, że udało Ci się spełnić moje największe marzenie. Jestem w tobie cholernie zakochany. - zarumieniłam się - Wiedz, że zrobię dla ciebie wszystko. Wejdę w ogień za tobą, skoczę w przepaść zaraz po tym jak ty to zrobisz. Pomagasz mi się zmienić na o wiele lepszego człowieka, już to ci wychodzi. Chcę cię poprosić o małą przysługę. - Kiwnęłam głową nadal uśmiechając się na jego słowa - Chcesz spędzić resztę swojego życia ze mną i wyjść za mnie? - wyciągnął ze swojej kieszeni mały srebrny pierścionek z dwoma bursztynami. Zabrakło mi słów. Nie mogłam się odezwać, łzy ograniczały mi widok, więc jedyne co mogłam zrobić to kiwnąć głową i pozwolić sobie założyć pierścień na palec i serce.
CZYTASZ
Two slow dancers
Short Story"Życie jest tylko przechodnim półcieniem, Nędznym aktorem, który swą rolę Przez parę godzin wygrawszy na scenie W nicość przepada - powieścią idioty, Głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą." William Shakespeare Czy w nowożytnym życiu, Ha...