Cześć i czołem!
Witam Was bardzo serdecznie w nowym wydaniu KONIEcznika po strasznie długiej przerwie. Mam nadzieję, że wszystko u Was w porządku i bezpiecznie, bo, choć mają znieść obostrzenia, sytuacja wciąż jest nieciekawa.
Ale wróćmy do głównego tematu!
Na paletę wleciała dzisiaj kolejna książka... o koniach! Nie spodziewałam się zupełnie, pewnie tak samo, jak Wy! Omawiana opowieść nosi tytuł "Usłysz głuchy szept", a autorką jest AlyWosk.
Zaczynajmy!
OD OGÓŁU DO SZCZEGÓŁU – OPIS I OKŁADKA
Obwoluta. Uwielbiam to słowo.
Po pierwszym spojrzeniu natychmiast w głowie rodzi się myśl, że nie mamy do czynienia z historią skoczka, pingwina czy tak uwielbianego w jeździeckiej części Wattpada wyścigowca. Okładka przekazuje coś w rodzaju spokoju, samo zdjęcie umieszczone po środku zdaje się wręcz emanować cierpliwością. Tytuł mógłby zostać delikatnie zmniejszony, ale poza tym, nie mam żadnych zarzutów. Całość prezentuje się po prostu dobrze i nie odrzuca czytelnika od zagłębienia się w historię.
Zostajemy natomiast zbombardowani opisem, który zwyczajnie jest kawałkiem któregoś z rozdziałów. Pod spodem mamy natomiast informację, co będzie w książce. Dosłownie. Nie możemy ani przez sekundę zastanowić się, jak potoczą się losy głównej bohaterki, bo zostało nam to podane na tacy. Tak po prostu. Może warto zrobić remont i zbudować w nim napięcie, by zachęcić do wejścia?
OD OGÓŁU DO SZCZEGÓŁU – TREŚĆ, STYL I WSZYSTKO, DO CZEGO MOGĘ SIĘ PRZYCZEPIĆ
Główną bohaterką jest Eleonora, nazywana przez wszystkich Norą. Nazwisko nigdy nie padło. Właściwie, dowiedziałam się, że chodzi do ósmej klasy i miała przed ścięciem długie włosy. Tyle z poznania postaci.
Hola, moment. Dowiadujemy się też również, że dziewczynka jest zaklinaczką koni.
W mojej głowie ktoś, kto pracuje z kopytnymi jest opanowany, cierpliwy, może nawet nieśmiały, ale Nora jest zupełnym przeciwieństwem, w każdym aspekcie. Głośna i impulsywna, niepasująca do otoczki naturalowego świata, jednocześnie będąc z nim w harmonii.
Ale nie pasuje mi do niego. Nie i kropka. Jest fatalnym nauczycielem, nieraz dała zły przykład swoim uczennicom, które na pewno widzą w niej autorytet. Rzucenie się na jedną z jeżdżących i zwyzywanie jej, bo ta popełniła błąd? Świetny widok. Jazda bez kasku? Jeszcze lepiej. Nie wspominając już o ciągłej jeździe na oklep i dziwnych stanach wybuchowych.
Zostawmy jednak już Norę, na horyzoncie dryfuje fabuła.
Albo jej brak.
Nie zrozum mnie źle, książka sama w sobie ma potencjał, ale ta historia zdaje się być tylko jakąś częścią czegoś większego. Miałam wrażenie, że opublikowane rozdziały są wyrwane ze środka opowiadania i wrzucone na Wattpada. Naprawdę, nie zrozumiałam wielu kwestii dotyczących zarówno Nory, jak i jej pracy w ośrodku czy też samych umiejętności dziewczynki. Miałam problem z ogarnięciem, o co chodzi z językiem koni i jakim cudem główna bohaterka nauczyła się kilku, o ile nie kilkunastu języków ot tak.
Do tego jest wiele błędów w jej rozumowaniu; nie znalazła odpowiedniego siodła dla swojej klaczy, to jeździła na oklep (chyba nie muszę przypominać, że nie jest to dobre rozwiązanie). Nie urozmaica z ciotką końskiego jedzenia, bo nie wierzy w muesli i tak dalej, a często jest to dobrym rozwiązaniem w diecie kopytnych. Było też raz powiedziane, że "lonża niszczy". W jaki sposób? Praca z nią jest wartościowym uzupełnieniem treningów, pozwalającym skupić się na samym zwierzęciu.
Jeśli chodzi o sam styl pisania, kilkukrotnie zauważyłam błędy fleksyjne (tą zamiast tę), a także czasami występowały pomyłki czasowe (mieszał się czas teraźniejszy z przeszłym, co wybijało z rytmu). Dialogi w większości są dobrze napisane, choć ich treść zupełnie nie pasuje do postaci (mówią niezbyt pasującym językiem do czasów, w jakich osadzone jest opowiadanie). Dokucza mi jedynie brak jakiejkolwiek fabuły, bo, nie oszukujmy się, w książce nigdy nie doszło do spięcia wątków, nie ma żadnego przesłania. Odnosi się wrażenie, że opowiadanie miało jedynie przekonać do takiego samego myślenia, jakie ma autorka.
WRAŻENIA PO PRZECZYTANIU
Nieraz w trakcie czytania łapałam się na myśli, że czegoś nie rozumiem. Tak jak wcześniej napisałam, istotne wątki zostały napisane po macoszemu, a skoro już autor podjął się napisania czegoś trudnego, powinien to wykonać tak, by czytelnicy mogli to zrozumieć.
Pomysł jest jednak dobry i bardzo oryginalny, bo raczej nie spotkałam się z książkami tego typu, ale zdecydowanie brakuje tu wątku przewodzącego, głównego. Wierzę jednak, że jeśli autorka weźmie się za gruntowną naprawę fabuły i zlikwiduje błędy, jakie zostały tutaj wytknięte, opowieść stanie się lekka i przyjemna do czytania.
RECENZJA RECENZJĄ, ALE JAK POPRAWIĆ SWOJE BŁĘDY?
Ganianie z niebieskim koszykiem z radami part 3:
• Zrób sobie plan wydarzeń, w którym uwzględnisz główny zarys fabuły. To pozwoli Ci trzymać się rzeczy ważnych bez gubienia się w "ozdobniczkach".
• Poczytaj trochę więcej na temat naturalu. U Ciebie jest on mocno wyidealizowany i nie do końca przedstawia coś, co faktycznie mogłoby się stać w prawdziwym życiu. Nie mówię, że mamy ściśle trzymać się realiów, ale warto dopełnić sobie kilka kwestii (ekhem hackamore to również ogłowie).
• Pisałam o tym już kilkukrotnie, ale nie szkodzi powtórzyć; tworząc postać, zrób jej opis od ogółu do szczegółu (moje recenzje be like). Może zamiast ciągłych warkotów głównej bohaterki napisz, że starała się brzmieć miło? Nie musi być wiecznie wredna, może się powstrzymywać od krzyków, gwałtownych wybuchów czy przewracania oczami. Tak samo z innymi postaciami. Postaraj się tchnąć w nie życie, a nie stworzyć, by zapchały tylko rozdział.
• Uspokój nieco nagonkę na inny rodzaj jeździectwa. Umiejętnie obsługiwane ostrogi, wędzidło czy inne "złe rzeczy" naprawdę nie robią zwierzętom krzywdy.
• Wyrzucić natłok przekleństw. Gwarantuję Ci, że czytanie wiązanki puszczonej przez jedną osobę nie jest ani trochę komfortowe, szczególnie, gdy wypowiada ją młoda postać. Dwa czy trzy na rozdział w dużych odstępach zupełnie wystarczy.
• Postaraj się zlikwidować błędy, jakie pojawiają się w tekście. I tu znowu; korekta po napisaniu jest bardzo ważna. You can't change my mind.
PODSUMOWANIE
Czytana historia nie wciągnęła mnie na tyle, by szaleć na jej punkcie. Chciałabym powiedzieć, że polecam ją dla osób znudzonych czy zmęczonych dzisiejszym dniem, ale nawet tutaj kłamałabym; osobiście jako osoba jeżdżąca, która nie jest w naturalu, zaczęłam czuć się zwyczajnie źle podczas czytania, głównie przez to, jak inne dyscypliny zostały ujęte. Mimo tego, gdy zastosujesz się do wspomnianych rad i stworzysz w swojej książce fabułę, czytelnicy na pewno to docenią!
••••••••
WAŻNE – jeśli chcesz, żeby Twoja książka została zrecenzowana, napisz do nas w wiadomości prywatnej, na profilu KONIEcznika lub do którejś z redaktorek, na pewno odpiszemy! Jedynym warunkiem jest min. 4 rozdziały z treścią opowiadania (nie bierzemy pod uwagę żadnych wstępów, przedstawień bohaterów czy dedykacji).
Trzymajcie się ciepło i myjcie rączki!!
mamut
CZYTASZ
KONIEcznik - kwiecień 2020
RandomTemat jeździectwa naturalnego to temat rzeka - prawie wszyscy o nim słyszeli, lecz niewielu próbowało. Obalamy mity na temat "naturala" w naszym głównym artykule. Tym razem przygotowaliśmy też nową serię, w której poczytacie o ludziach związanych z...