Ver. Ace
Antek ze mną poszedł. Gdy doszliśmy na miejsce były ostatnie dwa ciastka... Antek zaczął po nie biec a ja za nim.
Ace - Stój!
Antek - MOJE CIASTKO!
W końcu dotarł do stoiska i kupił ciastko. Nie wiem co mu się stało że tak się na nie rzucił ale to nic. Wtedy gdy miał zamiar je ugryźć nagle coś w niego uderzyło. To była ta jędza. Martyna... Czy coś takiego.
Martyna - Sory!
Ace - Co ty zrobiłaś! Antek? Nic ci nie jest?
Wtedy uciekł z ciastkiem w dal korytarza. Nie wiem o co chodziło. Więc zaczęłam kłucić się z Martyną.
Później poszłam poszukać go. Gdy go znalazłam był zapłakany.
Ace - Co się stało?
Antek(?) - Czemu Nie mam ciastka? Czemu nie dałaś mi ciastka? Czy wiesz że to ciężkie? Czy wiesz że to kosztuje sporo łez?
Czy... Wiesz... Że... Mam... Depresję?...Wtedy mnie zatkało... Co się właśnie stało...? Zdziwiona odpowiedziałam "Antek?".
Antek - Co?
Ace - Nic...
Antek - Aha...
Ace - To prawda że masz depresję?
W tedy wpadł mi w ramiona i mnie przeprosił. W tedy zaczęliśmy się przytulać.