Pokój Harry'ego Pottera nie należał zwykle do miejsc czystych. Chłopak nigdy nie czuł potrzeby, aby go sprzątać, wszystkie meble i tak były stare i pomazane przez Dudleya markerami. Czegokolwiek by nie zrobił, w sypialni tak czy siak nie byłoby ładnie, dlatego zazwyczaj decydował się nie robić nic.Dziś jednak było inaczej. Nie wiedział dokładnie co zmusiło go do posprzątania pokoju — może myśl, że wróci tu dopiero za rok, może to, że do środka mogło za chwilę wlecieć kilku aurorów, a może po prostu fakt, że od rana potwornie się nudził. Dziś miał miejsce chyba najdłuższy dzień jego życia i po części najbardziej nietypowy.
Wstał o szóstej rano, zjadł sensowne śniadanie, spakował się na spokojnie, pościelił łóżko i zrobił wszystkie inne rzeczy, których nigdy normalnie nie robił. A teraz, nieprzerwanie od kilku godzin, leżał na łóżku plecami do kołdry i przyglądał się sufitowi zastanawiając się jakby wyglądał gdyby miał inny kolor.
Uznał, że niebieski wcale nie wygląda na ścianach zbyt dobrze. Postanowił, że gdy wróci do Dursleyów za rok, o ile w ogóle wróci, przefarbuje wszystkie na żółto. Albo na czerwono. Póki co nic nie mógł zrobić z kolorem sufitu. Będąc niepełnoletnim nie wolno było mu używać czarów poza Hogwartem, a wyjątkowo nie miał ochoty znów narażać się ministerstwu.
Westchnął i przeniósł wzrok na leżący obok jaskrawozielony budzik. Za minutę miała wybić północ. Zaczął odliczać sekundy w ciszy. Kiedy jednak krótka wskazówka wskazała wreszcie dwunastkę nic się nie wydarzyło. Nie wiedział czego oczekiwał, ale był zawiedziony.
Kiedy po piętnastu minutach wciąż nic się nie wydarzyło wstał, sięgnął po leżącą na biurku kopertę i chyba po raz dziesiąty tego dnia przeczytał znajdujący się w środku list.
Szanowny Panie Potter,
ministerstwo magii pragnie Panu przekazać, iż o godzinie dwunastej, nocą z 20 na 21 sierpnia, powinien się Pan spodziewać grupy wysłanych przez ministra aurorów, którzy bezpiecznie eskortują Pana do Nory, gdzie pod opieką Artura i Molly Weasley spędzi pan resztę wakacji.
Z poważaniem,
Margo Bell
Urząd Praw Nieletnich CzarodziejówZirytowany zmiął list w kulkę i rzucił nią o szafę. Nie podobał mu się żaden pomysł, w którym aurorzy eskortują go gdziekolwiek. Szczególnie jeśli się spóźniali. Padł z powrotem na łóżko, a materac ugiął się pod nim głośno skrzypiąc. W pokoju obok wuj Vernon chrząknął przez sen.
Nagle w kuchni na dole rozległ się huk tłuczonej szklanki. Harry uśmiechnął się mimowolnie. Wiedział co to znaczy. Jednym ruchem ręki chwycił miotłę, kufer i klatkę Hedwigi, po czym zbiegł po schodach nie zwracając uwagi na ciotkę Petunię, wychodzącą ze swojej sypialni z przerażeniem na twarzy.
Miała na sobie tylko letnią koszulę nocną, więc kiedy zrozumiała co się dzieje, wściekła wróciła do pokoju, by coś na siebie włożyć. Nim to zrobiła Harry był już na dole. W holu czekało na niego dwóch mężczyzn w garniturach i Tonks, która widząc go uśmiechnęła się szeroko.
— Harry, jak miło cię widzieć! — zawołała. — Musisz mi wybaczyć tą szklankę, mam nadzieję, że nie obudziłam mugoli.
Rozbawienie w jej głosie wyraźnie świadczyło, że wcale takiej nadziei nie miała. Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
![](https://img.wattpad.com/cover/166128060-288-k848633.jpg)
CZYTASZ
END. Herosi w Hogwarcie
Fiksi PenggemarDo Hogwartu przybywa dziesięciu nastolatków z Ameryki, rzekomo, w celach nauki. A Hermiona jest gotowa zrobić absolutnie wszystko, by poznać prawdziwy powód ich wizyty. Czyli crossover Percy Jackson / Harry Potter, który próbuję napisać już od czte...