18.31 użytkownik mama just killed a man zaczął(-ęła) rozmowę video.
— Słychać mnie, dzieci? — pani Holmes poprawiła kamerkę i spojrzała poważnie w obiektyw. — Dzieci?
— Słychać. — Mycroft, nie najszczęśliwszy z powodu spontanicznego rodzinnego spotkania, siedział wyprostowany, z Gregiem tuż obok. — Mamo, my sobie poradzimy, nie musisz się w to angażować, jesteśmy w stanie doprowadzić to do końca.
— Bzdury — fuknęła kobieta, kręcąc głową. Jej mąż siedział nieco dalej, wyraźnie rozbawiony całą sytuacją; oczy Sherlocka były spuszczone (zapewne tweetował), a Eurus patrzyła się prosto w kamerę, bladoniebieskie oczy przeszywały odbiorców transmisji na wskroś. — Musi wam pomóc ktoś, kto się na tym zna.
— Tak się składa, że mamy konsultanta. Nawet dwóch. Jesteśmy w stanie to załatwić, mamo — uśmiechnął się cierpko Mycroft, na co Lestrade tylko prychnął i musnął jego policzek ustami.
— Poradzimy sobie, mamo, zatrudniliśmy specjalistów, ale twoja pomoc będzie nieoceniona — powiedział po chwili. — Może tak być? Pokażemy ci zdjęcia, a ty powiesz, co można, o ile w ogóle, zmienić, ale bez rearanżacji całego pomieszczenia.
— Świetny pomysł, kochany — pani Holmes pieszczotliwie dotknęła ekranu, uśmiechając się dobrotliwie. — Sherlock, Eurus? Chyba macie jakieś zdanie?
— Rzadko kiedy go nie mają na mój temat — mruknął Mycroft, w odpowiedzi na co otrzymał tylko piorunujące spojrzenie matki.
— Mi się wszystko podoba, pod warunkiem, że nie będę sypać kwiatków. Bo nie będę — zaznaczyła Eurus. — Za to Sherlock może, i tak zachowuje się jak dziecko — dodała wesoło.
— Sherlock jest moim świadkiem, siostrzyczko, nie może. Moriarty obiecał, ale wolałbym na wszelki wypadek obsadzić w tej roli kogo innego.
— Przyniosę zatyczki do uszu na przemówienie.
— Eurus! — Szatynka tylko się zaśmiała, przez co obraz ma chwilę zadrżał; musiała trzymać komputer na kolanach. Pani Holmes spojrzała z rezygnacją na męża. — William, wychowaliśmy potwory.
— Psychopatkę, socjopatę i Mycrofta, nie jest tak źle — Sherlock pierwszy raz uniósł głowę znad telefonu i odrzucił wszystkich bystrym spojrzeniem. — Mycroft też mógł mieć jakieś specjalne zdolności.
— Sherlock! — Najstarszy z rodzeństwa zamknął oczy na chwilę, modląc się o siłę do przeżycia tej konwersacji. — Zmienię sobie świadka, jeśli nie przestaniesz.
— Za późno, już mam garnitur.
— Zaraz możesz nie mieć — zagroził i spojrzał na narzeczonego. — Gregory, przypomnij mi, po co w ogóle się fatyguję?
— Chciałeś ogłosić nasze zaręczyny rodzicom, dlatego napisałeś, a potem wszystko wymknęło się spod kontroli. Dzień jak co dzień — podsumował Lestrade, bawiąc się mankietem koszuli. — Czy możemy zrobić tak, jak zaproponowałem?
— William, może byś coś powiedział? Twój najstarszy syn wychodzi za mąż! — Mama Holmes zwróciła uwagę na męża, śmiejącego się cicho.
— Na wszystko się zgadzam, ale bez spektakularnych kradzieży ani wybuchów.
— Jedyna kradzież to będzie kradzież słodkości, ktoś tu będzie niepocieszony — wymamrotał Sherlock złośliwie. Na relację nie trzeba było długo czekać.
— Przysięgam, że nawet cię tam nie wpuszczę, jeśli usłyszę jeszcze jeden żart na ten temat!
— W twojej obecności nie żartuje się z babeczek?
— Dość!
użytkownik mycroft zakończył(-a) rozmowę video.
buzi xx