Rozdział 3

5.8K 269 9
                                    

Obudziłam się koło 10 zwlekłam się z łóżka i weszłam pod prysznic. Rozbudzona ubrałam się i zeszłam na dół do kuchni zrobić sobie śniadanie, dochodziła już 11. Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Spojrzałam za wyświetlacz. Mama. Odebrałam i powiedziałam cichym nieśmiałym głosem:

-Słucham.

-Cześć, kochanie. Co słychać?-Zapytała się mnie, ale chyba nawet nie była ciekawa. Może dzwoni tylko po to żeby nie wyjść na wyrodną matkę?-pomyślałam.

-Nic ciekawego. Wybieram się na zakupy, a co u ciebie?- Zapytałam tym samym nieśmiałym i cichym głosem.

-Nic, tylko praca i praca.... Ech.... Tęsknię za tobą. Przykro mi, że spędzamy ze sobą tak mało czasu.- Heh.-Pomyślałam.-Teraz? Teraz to mnie możesz w dupę pocałować. Kiedy byłaś mi potrzebna ciebie oczywiście nie było.

-Nic nie szkodzi mamo. Rozumiem, że masz pracę.-Powiedziałam.

Po jakiś 5 minutach nudnej rozmowy mama wykręciła się pilnym telefonem na drugiej linii. Odłożyłam telefon na stół i zaczęła do mnie dzwonić Anka. Odebrałam.

-Tak?-Powiedziałam normalnym, przepełnionym pewności siebie głosem.

-Hej dzisiaj jest impreza na plaży, idziemy?-Spytała podekscytowana.

-Ok, nie ma sprawy.-Odpowiedziałam zadowolona z tego, że nie będę musiała siedzieć w domu.-O której mam po ciebie podjechać?-Spytałam.

Po godzinie skończyłyśmy ze sobą rozmawiać. Była już 15. O 19 miałam podjechać po Ankę, więc miałam wystarczająco dużo czasu żeby wziąć gorącą kąpiel, przebrać się i zrobić lekki makijaż.

O 17wysuszyłam włosy i zaczęłam szukać jakiegoś fajnego bikini i całej reszty ubrania. W końcu zdecydowałam się na spodenki z wysokim stanem i krótką bluzkę z napisem. Skończyłam się malować i zerknęłam na zegarek, była 18:30. Najwyższy czas, aby wychodzić z domu.

O 19 stałam już pod domem Anki i nacisnęłam na klakson. Przez drzwi wybiegłam Anka, miała na sobie turkusową sukienkę sięgającą do połowy uda i niewielkim dekoltem. Kolor sukienki świetnie kontrastował z rozpuszczonymi blond włosami i szafirowymi oczami dziewczyny. Uśmiechnęłam się do niej z aprobatą, a ona zajęła miejsce pasażera i ruszyłyśmy na imprezę.

Kiedy dojechałyśmy na miejsce, na plaży było już mnóstwo ludzi. Przez półgodziny bawiłam się świetnie dopóki nie zobaczyłam JEGO. Czarne oczy, których nie dało się pomylić z żadnymi innymi wpatrywały się prosto we mnie. Musiałam mieć przekomiczny wyraz twarzy, ponieważ uśmiechnął się do mnie i ruszył w stronę baru przy którym właśnie siedziałam.

Nikt nie jest idealnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz