Czas płynął nieubłaganie i nim Yuta zdążył się zorientować, pogoda wokół niego zmieniła się na chłodniejszą, zapowiadając nadejście jesieni. Coraz mniej czasu zostawało do terminu wylotu Yuty do Korei, aby odwiedzić jego chłopaka. Pomimo podekscytowania i tęsknoty, Japończyk zaczynał się denerwować, bojąc się, że wypadnie źle przed rodzicami Taeyonga. Ze względu na chłodną porę roku, nastolatek pracował coraz rzadziej, gdyż w Granadzie było coraz mniej turystów. Więcej czasu spędzał na nauce do egzaminów i myśleniu, co powinien przywieźć ze sobą w ramach prezentu z okazji świąt.
Przez minione miesiące od ich rozstania chłopcy kontaktowali się ze sobą przez video rozmowy i wiadomości. Z początku robili to prawie codziennie, lecz natłok pracy i nauki, ograniczył ich rozmowy do zaledwie dwóch w tygodniu. Również różnica w czasie nie pomagała chłopakom. Gdy Japończyk znalazł wreszcie czas, aby zadzwonić, najczęściej wybudzał Taeyonga ze snu w środku nocy. Problem ten i wiele innych doprowadził do tego, iż coraz częściej zaczynali się kłócić, aż w Yucie zrodziły się wątpliwości czy to wszystko ma sens.
Prawie pół października nie rozmawiali ze sobą, aż pewnego dnia do domu Yuty, listonosz przyniósł paczkę z Korei. Był to prezent od Taeyonga z kartką z przeprosinami. Koreańczyk podarował chłopakowi srebrny łańcuszek na szyję. Czytając szczere wyznanie chłopaka, Yuta wzruszył się i nie patrząc na późną godzinę, zadzwonił do Taeyonga, by również go przeprosić i obiecać, że będzie walczyć o ich związek. Pogodzeni wrócili do ich rutynowych rozmów, nie mogąc się doczekać, aż wreszcie się zobaczą.
Gdy nadszedł grudzień a wraz z nim pierwszy delikatny opad śniegu, Momoka zauważyła, że jej młodszy brat coraz więcej czasu spędza na zamartwianiu się. Nie mogąc patrzeć na jego przygnębioną postawę, wzięła go któregoś dnia na spacer po mieście, podczas którego kupili prezenty dla rodziców oraz ich młodszej siostry.
„Wyduś wreszcie z siebie, co cię męczy Yu, albo zwariujesz." Powiedziała, gdy zatrzymali się w przytulnej kawiarni na gorącą czekoladę.
„Tęsknię za Tae i nie mogę doczekać się wyjazdu, ale jednocześnie jest mi jakoś dziwnie." Chłopak powiedział nieśmiało, wstydząc się otwarcie mówić o swoich uczuciach.
,,Chodzi o nas, czyż nie? Chcesz jechać na święta do Korei, a jednocześnie nie chcesz opuszczać rodzinnych świąt."
Momoka czytała z niego jak z otwartej księgi. Sama miała za sobą ten etap rozterek. Od dwóch lat była w szczęśliwym związku ze swoim hiszpańskim chłopakiem. Gdy przychodziły święta, brała udział w dwóch kolacjach, więc nie musiała się martwić. Yuta jednak pierwszy raz miał spędzić ten wyjątkowy czas z dala od swoich najbliższych i nie wiedział co czuć w takiej sytuacji.
„Mama i tata nie są źli, wręcz gotowi, by pomóc ci się spakować i podwieźć cię na lotnisko. Yazmin jest na tyle duża, by zrozumieć powód twojej nieobecności, więc się nie martw." Momoka delikatnie szturchnęła go w ramię.
„Yazmin nie będzie przykro? Zawsze ubieraliśmy z nią choinkę." Japończyk spojrzał na siostrę nie do końca przekonany.
„Ona ma już piętnaście lat, zrozumie, a jak nie to możemy ubrać ją przed twoim wyjazdem. Głowa do góry, pogadam z nią i będzie dobrze." Dziewczyna obiecała i Yuta postanowił zaufać swojej siostrze. W takich sprawach zawsze można było na nią liczyć.
„Momo, co powinienem kupić dla jego rodziców? Nie mam kompletnie żadnego pomysłu." Japończyk postanowił skorzystać z sytuacji i poprosić siostrę o pomoc.
„Alkohol i słodycze to zawsze dobry wybór. Kup coś hiszpańskiego, by mogli poznać kuchnie miejsca, w którym żyjesz." Doradziła mu dziewczyna.
CZYTASZ
Memories of Alhambra [YuTae]
FanfictionTaeyong przyjeżdża do Hiszpanii z okazji ślubu swojej siostry, lecz zostaje na dłużej po spotkaniu miłości swojego życia. Paring: Yutae Uwagi: Fluff/Cheesy