Jeden z wielu

567 15 0
                                    

Kolejny dzień wstawał nad Bagram. Jak zwykle było parno i duszno lecz nadzwyczajnie ponuro co mogło oznaczać tylko jedno, burze piaskową. Długo nie trwało a moje podejrzenia stały się słuszne. Zrobiło ciemno jak w środku nocy w powietrzu unosiły się drobiny piasku, a wiatr był tak mocny że nawet Pigi miał problem ustać (ksywa pochodzi od broni którą się posługiwał karabinu maszynowego M60E4 "świnia"). Wszyscy musieliśmy założyć badziewne gogle które co chwilę parowaly i nic nie było widać, oraz naciągnąć chusty na twarz żeby się nie udusić piaskiem. Widziałam takie przypadki i nie jest to miły widok. Nie wiem ile to trwało 3 może 4 godziny, ale w końcu przestało mogliśmy zdjąć gogle i ocenić czy są jakieś stary. Poza przewroconyn kilku tonowym Hummvee nic poważniejszego się nie stalo. W końcu nadeszła nasza kolej wraz z grupą Amerykanów mieliśmy udać się na patrol do okolicznych wiosek w poszukiwaniu IED (impromizowany ładunek wybuchowy). Najgorsza w tym wszystkim był dojazd na miejsce, wierzcie lub nie ale geniusz który projektował pojazdu dające nam pozorne bezpieczeństwo zapomniałam uwzględnić klimatyzacji. Nasza kolumna składała się z 2 Amerykańskich Hummvee na przedzie 1 naszego i 2 pojazdów transporterów opancerzonych Rosomak. Jedyną naszą rozrywką było uczenie Amerykanów Polskiego. Może i uczyliśmy ich tylko przeklinać ale w zasadzie tutaj żeby się dogadać to wystarczało. Mijały godziny a wioski jak nie było tak nie ma nikomu się to nie podobało a zwłaszcza Dzikimi który był trochę nerwowy. Ciszę przerwał głos naszego dowódcy

-Czy my się czasem kurwa nie zgubilismy

-Sam nie wiem. Leszu spytaj się debili czy wgląd znają drogę.

Cisza.  Poworzylem jeszcze dwa razy ale nikt się nie odezwał. Coś było nie tak ale każdy mądry wie ze lepiej nie zatrzymać się na środku pustyni bez żadnej osłony. Zbliżał się wieczór a na horyzacie ukazały się światełka przez lornetkę wypatrzylem że to nasza wioska. Na miejscu okazało się że po drodze zgubilismy antenę od naszego radia. Więc musieliśmy poradzić sobie sami, wzięliśmy kawałek druta i wsadzilismy na miejsce anteny. Dalej patrol przebiegł spokojnie i bez żadny emocji a po 3 dniach byliśmy spowrotem w bazie w Bagram. Mieliśmy za sobą jeden z wielu patroli na nasze szczęście było spokojnie. Chłopaki którzy jechali po nas natknęli się na Dżihadzistów. Wiadomo nic po nich nie zostało ale przynajmniej się nie nudzili. I tak mijały na dnie, tygodnie, miesiące, i w końcu lata

Ostatnia zmianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz