rozdział pierwszy

642 53 48
                                    

betty

Mieliście czasami tak, że gdy patrzyliście na osobę, dosłownie chcieliście ją zabić? Zamordować z zimną krwią i zmyć uśmiech z jej twarzy? Dokładnie tak się czułam teraz, na zjeździe absolwentów Riverdale High, patrząc na Jughead'a Jonesa. Za czasów liceum był moim odwiecznym rywalem i zawsze robił wszystko by być lepszym ode mnie. Z resztą, całe nasze życie polegało na tym. Rodzina Jones'ów i Cooperów od lat toczy nieustanną walkę, więc moja nienawiść do Jughead'a była od urodzenia i oczywiście jak najbardziej odwzajemniona.

Siedziałam aktualnie na jednym z foteli w świetlicy szkolnej, który był moim stałym miejscem jeszcze pięć lat temu i wsłuchiwałam się w opowieść mojej przyjaciółki i tym samym - mojej byłej dziewczyny Donny. Byliśmy razem przez około miesiąc w trzeciej klasie liceum, ale zgodnie ustaliliśmy, że do siebie nie pasujemy. Nastoletnie lata to czas kiedy zaczynamy odkrywać siebie. Nasz styl, to co chcemy robić, naszą seksualność i wiele innych rzeczy, które kształtują nas jako człowieka. Jednak ten związek pokazał mi, że zdecydowanie bardziej ciągnie mnie do mężczyzn. Nie wykluczam jednak bycia z kobietą pewnego dnia. Po prostu ja i Donna nie byłyśmy sobie przeznaczone. Wracając, Jughead wyglądał stanowczo za szczęśliwie i nie mogłam tego znieść. Ponieważ ja sama od wielu tygodni znajduję się w wielkim dole emocjonalnym. Ale za nic nie pokażę tego światu. Tylko ja wiem jak się czuję i nikt inny. Nawet nie Donna. Nikt. I cholernie nie chciałam by pieprzony Jones był szczęśliwy. No cóż, chętnie bym pomogła w tym by uśmiech zniknął z jego twarzy, ale nie mam najmniejszej ochoty by ruszyć się z tego fotela.

-Betty słuchasz mnie w ogóle? - Zapytała moja przyjaciółka, widocznie zirytowana.
-Westchnęłam i odwróciłam się w jej stronę. - Przepraszam... Po prostu planowałam morderstwo. - Donna przekręciła oczami.
-Odpuść B. Nie wierzę, że po 5 latach nadal go nienawidzisz. Poza tym - położyła mi rękę na ramieniu. - To tylko jeden dzień. Już więcej go nie zobaczysz.
-Nie rozumiesz Donnie. - Pokręciłam głową. - To jest wrodzona nienawiść. Nie widziałam go tyle lat i dzisiaj moja złość na niego się skumulowała. Chyba później będę musiała go wyjaśnić.- Tak właściwie teraz miałam o wiele więcej powodów by nie znosić Jonesa. On, w odróżnieniu ode mnie wygląda na szczęśliwego ze swoim życiem. Mam na myśli to, że ostatnio jego książka utrzymuje się na liście bestsellerów i na razie nic nie zapowiada tego, że w najbliższym czasie. Tymczasem ja mimo tego, że skończyłam mój wymarzony kierunek na wymarzonej uczelni, nadal siedziałam w Riverdale i pracowałam w redakcji moich rodziców. Przynajmniej to było lepsze niż nic. Riverdale Register było największą konkurencją Riverdale Daily - gazety Jones'ów. Podczas dziennik rodziców był bardziej popularny w Northside, Jones'owie rządzili w Southside. I od bardzo wielu lat toczy się walka o to, kto zdobędzie więcej czytelników i poparcie. To kolejny powód dlaczego jestem tak bardzo uprzedzona do Jugheada.

Jedyną osobą z tej rodziny, którą lubiłam, była jego przybrana siostra Veronica Jones. Zawsze miałyśmy razem wiele wspólnych tematów i rywalizacja naszych rodziców wcale nam nie przeszkodziła w istnieniu naszej przyjaźni. Veronica była córką FP i Hermione, i za czasów liceum była najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Podobnie jak ja, po studiach została w Riverdale, więc mogliśmy odbudować naszą przyjaźń po kilku latach rozłąki.
-B...I tak dobrze wiesz, że powinnaś zakopać topór wojenny z Jughead'em. Już nie jesteście głupimi nastolatkami i możecie zachować się jak na dorosłych przystało. - Pokręciłam tylko głową, a Donna westchnęła. Dobrze wiedziała, że nic nie zmieni mojego nastawienia do niego.- Jak widzę nic cię nie przekona. - Pokręciłam głową z uśmiechem. Dziewczyna wstała z kanapy naprzeciwko i wygładziła swoją spódnicę. - Ja pójdę po coś do jedzenia i może uda mi się z kimś porozmawiać. Nie przeszkadza ci to? - Zapytała.
-Oczywiście, że nie. Ja pójdę poszukać Ronnie. - Odpowiedziałam i udałam się w stronę sali gimnastycznej, gdzie były stoiska z jedzeniem, i ogólnie znajdowało się główne skupisko ludzi.
Starałam się wyszukać w tłumie kruczoczarne włosy Veronici, ale niestety zamiast niej, znalazłam osobę z którą nie miałam najmniejszej ochoty rozmawiać. Jughead jak zawsze stał przy stole z jedzeniem i rozmawiał z Ethel Muggs. Przewróciłam oczami. To cholernie niesprawiedliwe, że mimo powalającej ilości jedzenia konsumowanego przez Jones'a, nadal jest chudy jak patyk. A ja po każdej chwili słabości ze słodyczami bądź zdrowym jedzeniem, muszę cierpieć na siłowni. No cóż, może zapytam się go czy wie gdzie znajduje się Vee, a przy okazji będę miała okazję by go obrazić. Założyłam kosmyk włosów za ucho i pewnym krokiem udałam się w ich stronę.
-Jughead, Ethel. - Wycedziłam ze sztucznym uśmiechem. - Kopę lat. - Muggs nie wyglądała na najszczęśliwszą, że jej przerwałam. Każdy wiedział, że już od pierwszej klasy liceum posiadała ogromnego crusha na Jones'ie. Myślałam się, że już po kilku latach jej to minęło, ale najwyraźniej nie.
- Betty. - Uśmiechnęła się rudowłosa. - Co tam u ciebie słychać? - Zapytała.
- U mnie wszystko dobrze. Dziękuję za pytanie. - Powiedziałam i zapytałam kobietę o to samo. Po tym jak Ethel opowiedziała mi o jej dniu zwróciłam się w stronę Jughead'a. - Jones.- Zaczęłam, a mężczyzna zwrócił wzrok w moją stronę i uniósł jedną brew. - Widziałeś może swoją siostrę?
- Ostatnio widziałem jak rozmawiała z Rudym obok sceny. - Powiedział, a ja kiwnęłam głową i obróciłam się w celu dalszych poszukiwań Veronici. - Ale Cooper stój. - Usłyszałam irytujący głos Jugheada. Posłałam mu mordercze spojrzenie.
- Co znowu? - Założyłam ręce na piersiach.
- Mnie się już nie zapytasz co u mnie słychać? - Na jego ustach pojawił się zadziorny uśmieszek. Byłam już o krok od wyprowadzenia mnie z równowagi, a najgorsze było to, że nie miałam pojęcia jak mogę utrzeć mu nosa.
- Dobrze Jones. - Zatrzepotałam rzęsami. - Jak tobie mija życie? - Zapytałam przesłodzonym głosem. - Wyglądało na to, że Ethel czuła się niekomfortowo, ale nadal sterczała obok Jugheada, licząc na to, że jeszcze uda się jej go zagadać.
- Tak właściwie to bardzo dobrze. Ale myślę, że doskonale o tym wiesz. - Mrugnął do mnie. Ciśnienie skoczyło mi jeszcze bardziej, ale policzyłam w myślach do dziesięciu i wzięłam głęboki wdech. Spokojnie Betty. Musisz zachować resztki spokoju.
- Widzę, że nadal jesteś takim pyszałkiem jak za czasów liceum. - Pokręciłam głową z uśmiechem. - Jednak ludzie się nie zmieniają. Zastanawiam się czy odziedziczyłeś to po twoich rodzicach. W końcu oni też nie wytrzymują chwili bez chwalenia się tym co mają.
- Oj Cooper, Cooper...Nie wiedziałem, że jesteśmy spokrewnieni, bo przed chwilą dokładnie opisałaś Alice i Hal'a. Jesteś pewna, że nie masz żadnych problemów z rozróżnianiem ludzi? - Zapytał z uśmiechem. Nagle po szkole rozległ się okropny krzyk. Był to kobiecy głos wołający o pomoc. Muzyka przestałą grać, a wszyscy zaczęli się po sobie rozglądać. Ktoś postanowił odnaleźć źródło dźwięku, więc razem z Jugheadem i kilkoma innymi osobami podążyliśmy za tym mężczyzną. Niestety krzyk się powtórzył i niestety, mogłam go rozpoznać. Był to głos Donny. Po chwili wykrzyczała, że znajduję się w sali muzycznej. To co zobaczyłam przerosło moje najgorsze koszmary. Donna kucała przy bezwładnym ciałem Veronici i okropnie płakała. Bez wątpienia było to morderstwo. Mój umysł stał się zamglony. Odruchowo znalazłam się nad ciałem kobiety i zaczęłam potrząsać ją za ramiona, chociaż w głębi duszy wiedziałam, że to koniec. Kątem oka zauważyłam Jugheada, który był bardziej blady niż zwykle, a na jego policzkach znajdowały się łzy. To nie mogło się dziać naprawdę. Jeszcze nie całą godzinę temu razem z Vee śmiałyśmy się z głupich akcji, które miały miejsce za naszych szkolnych lat. A teraz leżała na podłodze. Jej szyja była zakrwawiona, a ciemne piękne oczy były otwarte, i pozbawione jakiegokolwiek życia. Chwilę później w pokoju znalazła się policja i masa innych osób. Wszystkie osoby musiały opuścić pomieszczenie, albo były wyciągane siłą. Zamknęłam Donnę w szczelnym uścisku i modliłam się by to wszystko okazało się głupim koszmarem.

____

Hejka!
Mam nadzieję, że pierwszy rozdział nowego ff wam się spodobał i jakoś zachęcił do dalszego czytania 👉🏻👈🏻 i proszę nie pytajcie się mnie kiedy next, bo przez to, że od miesiąca dostaje więcej unfollow niż follow nie mam wcale motywacji 🤡

hold me down | bughead fanficOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz