Pierwszy przymrozek pokrył srebrem szronu trawy i drzewa. Góra, która tuż przed wschodem słońca ukończyła produkcję pościeli, teraz przygotowywała już śniadanie. Ręce śpieszyły się by zdążyć podać posiłek razem z rozpoczęciem śpiewu ptaków, żeby niepotrzebnie nie wyrywać z przyzwyczajeń Koszykarzy. Niedługo po tym miała nastąpić wymiana posłań w koszykach do czego Góra potrzebowała prawie wszystkich swoich Rąk. Wraz z wzejściem słońca opadła jej uniesiona w niebo kończyna, a mieszkańcy otrzymali o mało nie spóźnione śniadanie. Jednocześnie do czerwieniejącej kuli Słońca, z przeciwległego końca morza również pojawił się jaskrawy punkcik. Ten jednak w przeciwieństwie do gwiazdy nie podróżował po błękicie nieboskłonu, lecz snuł się powoli po falach w kierunku Góry. Pozostawał on jednak dla niej niepostrzeżony, bo zakłócenia na tafli wody nie doniosły jeszcze o jego obecności skalnej opiekunce.
Jaskrawy punkcik za to widział Górę doskonale. Na pontonie zapanowało spore zamieszanie. Trzej mężczyźni dotąd pozbawieni nadziei teraz dopadłszy ją w końcu doznali natchnienia i zaczęli czynić wszelkie starania by na wyspę jak najszybciej dopłynąć. Mogłoby się wydawać, że po zatonięciu ich kutra rybackiego, kapitan stracił cały posłuch załogi, co zaskutkowałoby ogólnym chaosem. Piotr jednak szybko zorganizował resztę rybaków by jak najszybciej uzyskać ratunek na nowo dostrzeżonym lądzie. Razem z Kubą, rosłym, wielkim wręcz mężczyzną, usiedli do wioseł i mimo parudniowej głodówki wiosłowali oni teraz silnymi ruchami, tchnięci wiarą. Młodszy brat wiosłującego olbrzyma, Jan siedział i obserwował wyspę, mając nadzieję, że nie będzie musiał zmieniać żadnego z wiosłujących. Wyspa wydawała mu się przystanią otoczoną drewnianymi łodziami. Widział także kamienne wieże, które jakby się poruszały. Uznał to jednak za omamy związane z przemęczeniem organizmu i razem z pozostałymi mężczyznami wymieniał radosne okrzyki. Mimo, że przez noc podążali w tym kierunku za światłem i spodziewali się jakiegoś lądu, to jednak do ostatniego momentu nie byli pewni czy to wszystko nie okaże się marą.
Góra wyczuła w końcu wibracje i jej Ręce po zachodniej stronie błyskawicznie znieruchomiały, tak by nie wystraszyć przybywających gości. Te po drugiej stronie natomiast wyciągnęły z jaskiń poidełka i koszyki. W równym stopniu do ekscytacji rozbitków rosła też ekscytacja ich przyszłej opiekunki. Czekała ona na nich jak na swoje długo niewidziane dzieci, którymi teraz będzie mogła się zaopiekować i już zawsze troszczyć, by niczego im nie zabrakło. Ręce przytrzymujące koszyki powędrowały pod wodę tak aby goście mogli bez problemu dobić do brzegu. Ściany tych łódek były na tyle wysokie, że Góra nie musiała się martwić, że ktoś zdoła zajrzeć do środka, a nawet jeżeli to będą się już oni znajdować w zasięgu Rąk, które uchronią ich przed dalszymi cierpieniami ze strony świata.
Na pontonie początkowy płomień ekscytacji zaczął już powoli przygasać, zalewany falami niepokoju.
–A jeżeli to jacyś piraci albo handlarze ludźmi? – pierwszy zwątpił Janek – Może najpierw spróbujemy opłynąć tę wyspę większym łukiem i się przyjrzymy?
–Co za różnica czy piraci czy nie? Bez wody długo nie pociągniemy - i tak jesteśmy nic nie warci. Nikt za nas okupu nie da. Ze mnie i W S P A N I A Ł E G O pana kapitana będzie jakiś pożytek, ale z takiego dzieciaka to niczego mieć nie będą, także jak już to Cię wypuszczą – próbował pocieszyć brata Kuba.
–Bez pieniędzy i tak byśmy pozdychali z głodu, a była szansa, że sztormu nie będzie – bronił się kapitan – zresztą nie ma co stawiać od razu na najgorszy scenariusz. To nie XVIII wiek, że korsarze organizują sobie bazy na wysepkach na środku morza.
–Jeżeli to zlot jakichś fanów żeglarstwa to chyba wolę piratów – powiedział Wielki i zaczął wiosłować z mniejszym zapałem.
–Nie narzekać, gorzej nie będzie. Janek zmień mnie, ja się spróbuję przypatrzeć–zarządził kapitan – wyspa jak wyspa, tylko te łódki. Nie widać też ludzi, ale w sumie to jest wcześnie pewnie śpią w domach jeszcze. Światło w nocy pewnie było z jednej z tych śmiesznych wież.

CZYTASZ
Szczur
Short StoryPośród morza z wody wychyla się, mogłoby się wydawać, rajska wyspa. Jej mieszkańcy są wiecznie najedzeni, szczęśliwi i nie mają problemów. Ich los zależy jednak od wielkiej skalnej istoty, która jest także ich domem. Jak potoczą się ich losy?