5.

543 25 12
                                    

Postanowiłam narzucić na siebie płasz, ponieważ zbliżał się już wieczór, a marynarze zapowiadali burzę. Mimo tego, iż do tej pory słońce grzało ciepłym światłem, a nieba nie pokrywała żadna chmura, wolałam zabezpieczyć się w razie niepogody.

Po chwili ruszyłam do sternika. Zdziwiłam się zostając tam kompletnie innego mężczyznę, który poinformował mnie, że Drinian oczekuje mnie w pomieszczeniu rufowym. Skonfundowana, podziękowałam majtkowi, by ponownie ruszyć pod pokład.

Nie zastanawiając się długo, weszłam do pokoju, jak do swojej komnaty. Z początku nie zarejestrowałam obecności mężczyzny, lecz zdałam sobie z tego sprawę, gdy nagle przewrócił mapę. Moją pierwszą reakcją była ucieczka, co jednak udało mi się poskromić za pomocą zduszonego pisku. Po chwili śmieliśmy z mojej reakcji, a Ryczypisk, który dołączył po minucie zdecydowanie podzielał nasz entuzjazm. Nie uśmiechało mi się stać na środku pomieszczenia, więc wzięłam przypadkową książkę, usiadłam na sofie, w rogu i zaczęłam ją wertować.

Niedługo później dołączyły jeszcze dwie osoby, lecz nie wydawały mi się one na tyle interesujące, by przerywać lekturę. W pewnym momencie moją uwagę zaabsorbowaly zmęczone westchnięcia. Podniosłam głowę, a mój wzrok spotkał się ze spojrzeniem Kaspiana. Kiedy tylko złapałam z nim jawny kontakt wzrokowy, uśmiechnęłam się do niego słabo, co ten odwzajemnił skrępowanym przygryzieniem wargi. Drinian zbył nasze zachowanie zrezygnowanym potrząśnięciem głowy, dalej skupiając się na mapach.

Odniosłam wrażenie, że Edmund nawet nie zauważył mojej obecności, co w tym momencie było dla mnie korzystne. Cisza która zapadła była naprawdę nie do zniesienia i jedyne co uratowało mnie przed opuszczeniem pomieszczenia, było przybycie Łucji.

- No wreszcie jesteś. Czekaliśmy tylko na ciebie.- powiedział Kaspian.- Oto mój kapitan, lord Drinian.- wspomniany mężczyzna przykląkł na jedno kolano i ucałował jej dłoń.

- A gdzie jest Eustachy?- zapytała.

- W łóżku.- odpowiedziała mysz.

- A my tym czasem musimy porozmawiać.- powiedział poważnie Kaspian.

- Święta racja.- zgodził się Edmund, na co tylko przewróciłam oczami.- Przede wszystkim na temat czasu. Według naszego czasu- tu wskazał na siostrę i siebie.- minął rok, odkąd rozstaliśmy się przed twoją koronacją. Ile czasu upłynęło w Narnii?

- Dokładnie trzy lata.- odrzekł król.

- Wszystko idzie dobrze?- spytał czarnowłosy.

Parsknęłam śmiechem, na co przestraszone rodzeństwo podskoczyło w miejscu. Zapewne o mojej osobie dowiedzieli się dopiero teraz. Reakcja dwójki była kompletnie różna. Dziewczyna uśmiechnęła się radośnie, z niezrozumiałą dla mnie wdzięcznością w oczach, zaś chłopak zlustrował chłodnym, z lekka przestraszonym wzrokiem.

- Nie sądzisz chyba, że Kaspian opuścił by swoje królestwo i wyruszył na morze, gdyby były jakieś problemy.- postanowiłam wtrącić się do rozmowy.

- Nie mogło być lepiej.- moja wypowiedź została zignorowałam, co wcale nie przeszkadzało mi w tym momencie.- Nie ma już żadnych niesnasek między telmarami, karłami, mówiącymi zwierzętami, faunami i całą resztą. Było trochę trudności z tymi niespokojnych olbrzymami na granicy, ale ostatniego lata daliśmy im taką nauczkę, że teraz płacą nam daninę. A wyruszając w morze pozostawiłem jako swojego regenta wspaniałą postać, karła Zuchona. Pamiętacie go?

- Kochany Zuchon.- powiedziała Łucja.- Jasne że go pamiętam. Nie mogłeś dokonać lepszego wyboru.

- Wierny jak borskuk, pani, i mężny jak... jak mysz.- rzekł Drinian. Chciał powiedzieć ,,jak lew" lecz w porę zauważył utkwione w nim oczy Ryczypiska.

Scintillation Of StarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz