[3]

34 1 0
                                    


Upłynęły może trzy sekundy gmerania przy zamku, po których drzwi otworzyły się z hukiem. Ukazał się w nich wychudzony chłopak ubrany w czarną bluzę z motywem marihuany i rozczochranymi długawymi włosami. Miał ogromne cienie pod oczami i głębokie ciemne źrenice, którymi przeszywał swojego gościa. W obu pomieszczeniach było ciemno, co jeszcze podkreślało cienie i wystające kości twarzy. 

Nagle się uśmiechnął.

Zmiana była niewyobrażalna. Jakby słońce rozświetliło jego oblicze od wewnątrz, zniknęło całe groźne wrażenie. Uśmiechał się promiennie wciągając chłopaków do środka i mocno zatrzaskując za nimi drzwi. Kiedy skończył siłowanie się z zamkami odwrócił się do gości.

— Młody... Co ty tu robisz? Myślałem, że już cię tu nie zobaczę! — Przytulił go mocno i niemal natychmiast się cofnął, słysząc syk, który wyrwał się chłopakowi z ust. Zmarszczył brwi i zapalił poobijaną lampę stojącą obok drzwi.

Złapał gościa za brodę swoimi długimi, szczupłymi palcami i obracał jego twarz w świetle, przyglądając się obrażeniom.

— Kto ci to zrobił? Myślałem, że on już...

— Napadli mnie kilka ulic dalej. Ktoś obcy. Złodziej. To nie ma nic wspólnego z przeszłością. — odpowiedział szybko.

Chłopak w bluzie skinął głową dając znak, że łyka to wyjaśnienie. Nagle jakby przypomniał sobie o istnieniu drugiego z przybyłych.

Złapał rękę zakapturzonego i potrząsnął nią. Obdarzył chłopaka swoim słonecznym uśmiechem.

— Hi, I'm your Hope...

— Hyung, nie.

Spojrzeli na "Młodego" zdziwieni, nie puszczając swoich rąk.

— Spokojnie, nie zabiorę i nie wystraszę ci chłopaka, za kogo mnie masz...

— Nie o to chodzi, Hyung. Ze względów bezpieczeństwa nie zdradzajmy swoich imion. Jeśli jednego złapią to przynajmniej nie będzie mógł wsypać reszty... — przetarł oczy i spojrzał zza palców na Hope'a — I nie. To nie mój Chłopak. Zgarnąłem go z ulicy.

Hope uśmiechnął się krzywo.

— Historia lubi się powtarzać, co? — zaśmiał się. — Szkoda tylko, że w moim przypadku ukrywanie imienia nie ma sensu. Nie w tym pokoju.

Obaj spojrzeli na niego zdziwieni. Chłopak westchnął, wziął lampę biurkową i skierował światło na ścianę. Była pełna napisów robionych długopisami, markerami, farbami, również wyrytych w tynku. Ponadto znajdowały się na niej plamy farb, niektóre wyglądające na odciski dłoni, inne na przypadkowe efekty rzutów balonami z farbą. Hope przesunął światło ukazując, że wszystkie ściany wyglądają w podobny sposób. Jeden wielki chaos. A jednak na jego tle wyróżniał się gigantyczny napis "I am Hoseok" na największej ścianie. Niektóre linie były wyryte tak głęboko, że widoczne były czerwone cegły budujące ścianę. Litery wyglądały jak rany. I może w pewnym sensie nimi były...

— Ale mówcie mi Hobi. — rzucił po chwili milczenia.

Wciąż gapili się jak zahipnotyzowani w ścianę z napisem. Wyglądała jak dzieło szaleńca.

— Hyung... Co to jest? Jak to się stało? Co...

— Dużo się zmieniło odkąd byłeś tu po raz ostatni.

The NobodiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz