Na początku chciałabym napisać, że dalsze rozdziały nie powstałyby gdyby nie -Sernik_Proxy- możecie jej podziękować w komentarzach ^^
A tak przechodząc do upragnionego przez was rozdziału..
--------------------------------------------------------Następnego dnia obudziłem o około 8 przez padające mi zza okna promyki słońca na twarz. Nie zdążyłem za bardzo nic zrobić "dla siebie" gdyż usłyszałem w głowie gruby głos Slenderman'a
- Przyjdź za pół godziny do mojego gabinetu - Lekko się skrzywiłem. Nie lubiłem tego roznoszącego się po całej głowie, niskiego głosu.
-Dobrze - Pomyślałem, jednocześnie jednak wiedząc, że ten to usłyszał. Nie usłyszałem już odpowiedzi. Wstałem i poszedłem do łazienki szybko się ogarnąć, w końcu, miałem tylko pół godziny, a chciałem jeszcze zjeść śniadanie. Po porannych czynnościach wyszedłem z łazienki, a następnie z pokoju i zbiegłem po schodach na dół, przy okazji o mało się nie przewracając. Poszedłem do kuchni. Wywnioskowałem, że połowa rezydencji jeszcze śpi, skoro w kuchni siedział tylko Bezoki Jack jedzący nerki oraz Masky i Hoodie - Oni rozmawiali, więc pewnie już coś zjedli.
Zrobiłem sobie szybko parę gofrów i zacząłem je jeść. Nawet nie zauważyłem jak Tim i Brian wyszli z kuchni. Kończąc ostatniego gofra spojrzałem w stronę zegara wiszącego na ścianie. Widząc, że już od dziesięciu minut powinienem być w gabinecie Slendy'ego. Szybko wstałem od stołu, odłożyłem szybko talerz po gofrach do zlewu i pobiegłem na górę. Poszedłem do wielkich, rzeźbionych drzwi, zapukałem i wszedłem do środka. Masky jak i Hoodie już tam byli
-Przepraszam za spóźnienie - Powiedziałem trochę zakłopotany i usiadłem ze spuszczoną głową na trzecim krześle.
-Nic się nie stało - Usłyszałem niechętny głos Slenderman'a w głowie.
-Po co nas zawołałeś? - spytał nagle Masky przerywając tym ciszę
-Mam dla was misję.. - Mówił jak się domyśliłem w naszych głowach Slender -.. Wiecie, że Jeff ma talent do wpadania w kłopoty, prawda? - "Spytał" retorycznie, kto by tego nie wiedział.. - Tak się składa, że dał się złapać przez policję - Położył ręce na biurku i Splótł ze sobą nienaturalnie długie palce
- Spodziewałem się, że ten idiota da się kiedyś złapać przez psy.. - Prychnął lekceważącym tonem Masky - I co my mamy z tym wspólnego? - Dodał po chwili
- Wy macie go uratować. Ben wydrukuje wam za parę minut mapę na dojście tam i plan danego więzienia, a potem będziecie mogli wyruszać - "Powiedział" Slendy głosem, jakby to była jedna z prostszych rzeczy
-Co? A co jeśli zostaniemy złapani? - Mi niemal od razu nasunęły się czarne scenariusze.
- Jestem pewien, że dacie radę - Odparł - Droga tam zajmie wam około półtora lub dwa dni, no chyba, że będziecie iść bez przerw, to myślę, że sporo krócej - "Powiedział" jeszcze Slender - Najlepiej, żebyście wyruszyli jeszcze dzisiaj - Dodał jeszcze
-No dobra - Powiedział Masky, jakbyśmy mieli jakiś wybór... Hoodie milczał, tylko co jakiś czas kiwał głową na znak, że rozumie
-Możecie już iść - Powiedział Slender po dłuższej chwili po czym ja i pozostała dwójka wstaliśmy z krzeseł i wyszliśmy
- Myślicie, że damy radę? - spytałem gdy już zamknęły się drzwi - Wiecie, tam napewno jest wielka ochrona, nie tylko patrząc na ochroniarzy ale i kamery i tak dalej..
- Wydaje mi się, że damy radę - Powiedział Masky - O której wyruszamy?
Wtedy podbiegł do nas Ben.
- Mam tą mapę i plan - Rzucił tylko, po czym przekazał kartki Brian'owi i wrócił biegiem do swojego pokoju
-Cóż.. Chyba wystarczy przygotować jakieś rzeczy na podróż i możemy iść - Powiedziałem podchodząc do Hoodie'go i patrząc na mapę. Trochę daleko...
- Mhm... - Wymruczał Brian patrząc na kartki, a po kilku minutach rozeszliśmy się do swoich pokoi...
------------------------------------------------------
Ciąg dalszy nastąpiPostaram się, by następny rozsiał był dłuższy ^^
CZYTASZ
KIEDYŚ... nienawiść...TERAZ.. miłość~ TicciMask
FanfictionKIEDYŚ...się nienawidzili KIEDYŚ...jeśli to nie było konieczne,nie rozmawiali KIEDYŚ...nie mogli wytrzymać w swoim towarzystwie no właśnie...to było Kiedyś OKŁADKA ROBIONA NA SZYBKO