Albert nawet nie wiadomo kiedy został posadzony i zdjęto mu worek z głowy. Siedział w biurze. Niezwykle bogato urządzonym, przed nim stało biurko, wykonane z wysokiej jakości, dębowego drewna, fotele obite czarną skórą, nowoczesny komputer i ogromny ekran za mężczyzną, który siedział w fotelu naprzeciwko. Był to, łysiejący starszawy człowiek, w granatowym garniturze, z przypinką z flagą Finlandii. Mimo siwizny, zachowały się na jego włosach jeszcze miedziane paski, świadczące o jego byłym, unikalnym kolorze włosów. Mężczyzna sprawiałby wrażenie miłego i przyjaznego, gdyby nie kabura z pistoletem wystająca spod marynarki.
-Tak więc pan jest Albert Katchinsky? Dowódca grupy przechadzającej się po naszym terytorium, złapanej przez żołnierzy i wywiezionej na "golgotę"? - zapytał mężczyzna już nieco podwyższonym, jednak wciąż twardym głosem.
-Na to wygląda- odpowiedział Albert.
-Tak więc, będziemy mieli do pana kilka pytań. Nazywam się Saaki Tappelu i jestem dowódcą oddziału Valkoiset, lub jak Wy nas nazywacie "Białych".-
-Miło mi. Jakie te pytania?- zapytał Kat
-Od ich zadawania jestem ja. Pan niech się zajmie odpowiedziami. Skąd przybywacie, dokąd idziecie i w jakim celu?
-A dlaczego miałbym udzielać tak poufnych informacji osobie, zupełnie niewdrożonej do naszej misji, która siłą i przemocą nas zatrzymuje?
-Widzi pan, Panie Katchinsky, czasami, aby przeżyć, trzeba pójść na porozumienie z innymi. Ja tą rękę porozumienia do pana wyciągam, ale potrzebuję podstawowych informacji.
-Jesteśmy stalkerami z Dworca. Dziewczyna i gigant są z Zony 211. Idziemy w celu infiltracji lotniska- powiedział Kat po długim westchnięciu, na jednym wdechu
-No i od razu lepiej. Więc teraz ja powiem co wiem o lotnisku. Jest ono zajęte przez niezwykle agresywną i wrogą frakcję neonazistów, pod nazwą "Czarne Słońce". Strefy wokół lotniska mamy podzielone na żółtą, czerwoną i czarną. Żółta to osiedle domków jednorodzinnych, jest bezpieczna. Jeżeli naziole się tam nawet pojawią, to zazwyczaj się wycofują. Rozpoznasz jej granice po żółtych liniach. W czerwonej z kolei pojawiają się patrole zmechanizowane nazistów. Pojedyncze samochody lub dwa quady, zazwyczaj jako dalekobieżna grupa patrolowa. Świetne miejsce na organizację punktu obserwacyjnego, bowiem strefa czerwona to dawny wiatrołom wokół terenu lotniska. No i pozostaje strefa czarna. Nikt od nas nie wszedł na nią od 2 lat, a ostatni śmiałek nie wrócił. Druty, miny, pułapki, mnóstwo patroli, działka automatyczne, a nawet gdzieniegdzie kamery na podczerwień. Przejście jest niemożliwe. Pozostają dwa sposoby aby się dostać do środka.
Pierwszy to przekonać się pod ziemią. Ale Wy macie zinfiltrować lotnisko, więc raczej odpada. Drugi to...
-Zdobyć mundury nazistów i wejść do środka?-
-Dokładnie-
-Do wykonania. Wypuści nas pan?
-Tak, a nawet wam pomogę. Oprócz uzupełnienia, dam wam dwóch ludzi. Antero, to nasz spec od wybuchów i Faani, jest medykiem.
-Dlaczego chce nam pan pomóc?
-Z dwóch powodów. Pierwszy to ciekawość, co się dzieje na lotnisku. Drugi, ostatnio od lotniska odcięli nas komuniści. Trzeba im dać w kość! - powiedział dyrektor, gdy do pokoju wpadł adiutant
-Panie Dyrektorze! Przyszła depesza! Pilne! - wydyszał młody chłopaczek
-Spokojnie Häyto. Niech pan idzie odpocząć panie Albercie. Sprzęt dostanie pan wyczyszczony i zakonserwowany przy wychodzeniu. Pańscy ludzie powinni czekać w swoich kwaterach. - skończył dyrektor, z tytułu czego Albert był zmuszony opuścić jego gabinet. Ruszył na poszukiwanie kwater. Przeciskał się przez przedział łączności. Pracownicy przedziału biegali między pokojami, nosząc do dowódców przechwycone meldunki, łącznościowcy w pocie czoła nadawali kolejne rozkazy, przyjmowali odpowiedzi. Albert jednak nie skupiał się na wojennym harmidrze. Dotarł do drzwi i wyszedł z budynku administracji, przechodząc przez dziedziniec. Na jego środku stał pojazd opancerzony, wyposażony w systemy łączności dalekiego zasięgu. Wyglądał niegroźnie, ale tworzył najsilniejszą broń, jakiej zaznała wojna. Wspaniały wywiad. Tymczasem Kat dotarł do budynku mieszkalnego, wszedł na piętro i poszukał pokoju numer 132, tak jak mu to powiedziała kobieta z recepcji.
Kat wszedł do pokoju i zastał tam swojego towarzysza, z twarzą w dłoniach
-Rav... co jest?- powiedział zamykając drzwi i siadając obok niego
-Finowie mi potwierdzili. Monika i Ania... Nie żyją. Zmarły w trakcie ostrzału rakietowego w ciągu pierwszych dni. Kiedy z zakładów wysłano ekspedycję, znaleźli ich ciała. Jedyne po czym je rozpoznali, to dokumenty. Teraz mi je dali...- powiedział, ściskając kurczowo w ręce dwa paszporty.
-Musimy dotrzeć na to cholerne lotnisko- powiedział po chwili
-Skopać dupę tym naziolom, przejąć samoloty i wyciąć tych wojskowych skurwieli w pień. Zabić każdego z nich.- dodał, z niezwykłą agresją w głosie, po czym wyszedł.
Kat nawet nie wiedział co odpowiedzieć. Kiedy jego przyjaciel opuścił pokój, postanowił coś zjeść. Zauważył że jego sprzęt leżał przygotowany przy jego łóżku. Nawet chlebak mu zapełnili! Otworzył jedną z racji, wyjął z niej komiśniak i odgryzł kawałek, powoli przeżuwając żylasty kawałek chleba na zakwasie. I tak zmarnował 2 godziny.
Po tym czasie udał się do budynku administracji, na odprawę. Wszyscy już byli na miejscach. Zauważył, że Rav i Lidia siedzą obok siebie, więc usiadł obok Hulka
-Jak tam kruszyno?- zabuczał gigant
-Całkiem przyjemnie. Próbowałeś tych nowych komiśniaków?- odpowiedział Kat, odpalając papierosa i obserwując dwójkę swoich towarzyszy. Rav coś gorączkowo tłumaczył dziewczynie, która w pewnym momencie się zaczerwieniła.
-Jeszcze nie próbowałem- wyrwał go z rozmyślań Hulk odpowiadając na pytanie. W tym momencie na aulę weszły trzy osoby. Pierwszą był mężczyzna. Ubrany w brudny, podziurawiony mundur, z samodzielnie maskowaną pałatką przewieszoną przez ramię. Miał na sobie pasoszelki, na głowie czarną, wełnianą czapkę, zaś na plecach trzymał karabin Valmet M82. Usiadł on po prawej stronie Alberta i spojrzał krótko na stalkera. Zaraz za nim weszła dziewczyna. Niższa od Lidii, jednak z równie bujnymi kształtami, krótkimi, brązowymi włosami i niebieskimi oczami. Miała na sobie czarny uniform taktyczny, kamizelkę MBSS i pas MOLLE. W ręku trzymała pistolet maszynowy MP5a3. Usiadła na prawym krańcu sali. Po chwili milczenia, w której Kat zdążył się pozbyć szluga, do środka wszedł oficer, ubrany w nieustannie czysty i wyprasowany mundur. Na jego wejście, dwójka wcześniej przybyłych gości zareagowała stanięciem na baczność, jednak on tylko machnął ręką, by znów usiedli.
-Witam państwa na tym krótkim briefingu. Jestem porucznik Sankkari i obejmę dowodzenie akcją, ze strony sztabowej. Bezpośrednim dowódcą będzie stalker, Albert Katchinsky. Wytłumaczę wam pokrótce, na czym będzie polegała wasza misja, choć nie wątpię, wasi dowódcy na pewno wam o tym wspominali.- powiedział i rozwinął mapę- Tutaj znajdują się Sowieci. Musicie przejść niezauważeni przez ulicę Towarową. Polecam przejść kamienicami, najmniej ryzykujecie. Ulice są patrolowane. Następnie dochodzicie do skrzyżowania ulic Targowej i Lotniczej. Musicie przejść przez skrzyżowanie, jednak jest ono zazwyczaj kryte przez snajperów. To jest miejsce szczególnie niebezpieczne. Za skrzyżowaniem skręcacie do parku, przechodzicie przez niego i dochodzicie do domu towarowego. Po przebiegnięciu ulicy, znajdziecie się w wiatrołomie, a tym samym wejdziecie do strefy czerwonej. Tam urządzicie punkt obserwacyjny, z sektorem obserwacji na lotnisko. Ze skraju wiatrołomu macie płytę i terminal jak na dłoni. Więcej wam chyba nie trzeba. Następnie dwóch z was, proponuję pana Katchinsky'ego i sierżanta Rokkiego, znajdzie mundury wroga i przebieże się by rozpocząć infiltrację. Ewentualnie może do was dołączyć kapral Häyto, jeżeli znajdziecie tyle mundurów. Posługują się mieszanką naszego języka z niemieckim i mają również kobiety w armii. Używają salutu rzymskiego. To chyba wszystko, niech Bóg was ma w opiece.-
![](https://img.wattpad.com/cover/214491118-288-k952155.jpg)
CZYTASZ
Czarne Słońce
ActionMiasto stało się ruiną. Deszcz stali i ognia przykrył je swoją płonącą pierzyną wypalając życie z jego obszaru. Kwarantanna była dobrze zacieśniona. Nikt nie uciekł. 200 000 mężczyzn, kobiet i dzieci spłonęło żywcem w deszczu napalmu, udusiło się od...