Rozdział 29. Jordan

434 58 28
                                    

Czy to przeze mnie Hope trafiła do szpitala?

Czy prze mnie mógł zachorować Keller?

Czy to przeze mnie nie mogła złapać tchu?

Czy to przeze mnie miała HIV?

Obserwowałam siebie z boku, gdy szłam do samochodu ze swoimi rzeczami w rękach. Nawet nie pożegnałam się z Hope, bo nie pozwolili mi na to. Patrzyli na mnie, na każdy chociażby najmniejszy ruch. Jedne, co mogłam zrobić, to odwrócić głowę, spojrzeć na moją ukochaną. Na szczęście spała. Oddychała w równym rytmie, spokojnie. Leki jej pomogły chociaż trochę. Wciąż słyszałam ciche charczenie, jakby coś utknęło jej w gardle, ale i tak było dużo lepiej. Blond włosy zmatowiały, a skóra poszarzała. Na piegowatych policzkach oraz rękach wyskoczyła wysypka. Sporo schudła w tak krótkim czasie. Była taka malutka w tym białym łóżku, przypięta do maszyn.

— Ciesz się, że tego gdzieś nie zgłosiliśmy — powiedziała na odchodne Elizabeth.

Czułam się tak, jakbym skazała Hope na śmierć. Wiedziałam, że pocałunek będzie ryzykowny, ale nigdy nie pomyślałabym, że miała zachorować przeze mnie. Myślałam, że najgorsze, co mogłoby się zdarzyć, to odrzucenie. Bolesne słowa. „Nie chcę cię więcej widzieć, Jordan". To nic w porównaniu widoku mojej ukochanej w szpitalu. Zasłużyłam na ten ból, na to odrzucenie, bo byłam kimś obrzydliwym, kimś, kto nie zasługiwał, by żyć. Choć zabicie się, to zbyt mała kara. Zasłużyłam na wszystkie nieszczęścia, które mnie spotkały w życiu: na rodziców alkoholików, na śmierć siostry, na nieszczęśliwą miłość. Ale to wciąż za mało. Potrzebowałam większego cierpienia. Potrzebowałam kary. Potrzebowałam krwi. Potrzebowałam...

Obserwowałam szpitalne okno, siedząc we własnym samochodzie. Ledwo cokolwiek widziałam. Oczy stały się malutkimi szparkami przez ciągłe płakanie. Bolało mnie w klatce piersiowej. Czułam jedynie cierpienie i pustkę tam, gdzie powinno znajdować się serce.

Hope, gdybym tylko wiedziała, do czego miał nas zaprowadzić nasz pocałunek, nigdy bym tego nie zrobiła. Wiesz przecież, że kocham cię najmocniej na świecie. Jesteś moim życiem. Bez ciebie moja egzystencja nie ma sensu. Tak, egzystencja, Hope, bo bez ciebie nie mogę nazwać to coś „życiem". Nie mam celu. Nie mam nikogo kogo kocham. Nie mam do kogo otworzyć ust, bo nikogo nie obchodzę. Jesteś dla mnie jedyna. Najpiękniejsza, nawet gdy masz wysypkę na policzkach i założoną maseczkę. Nawet wtedy, gdy twoje włosy zmatowiały i poplątały się. Odkąd pierwszy raz cię ujrzałam, wiedziałam, że będziesz w mojej historii kimś ważnym. I stałaś się. A ja nie mogę być przy tobie w ciężkich chwilach. Nawet nie wiem, jak zareagowałaś na wiadomość o swojej chorobie. Nawet nie wiem, czy ktokolwiek ci powiedział. Nie wiem, czy płakałaś. Nie wiem, czy ktoś cię przytulił. Nie wiem, co się z tobą dzieje. Jesteś na badaniu? Płaczesz? Krzyczysz? Śpisz?

Położyłam dłonie na kierownicy, biorąc głęboki, uspokajający oddech. Cała drżałam. Wytarłam oczy i nos wierzchem dłoni. Ohyda. Spojrzałam na swoje odbicie w lusterku. Wyglądałam po prostu okropnie. Prawie nie widziałam swoich oczu, bo spuchły przez ciągły płacz. Nawet w tamtej chwili drżałam przez szloch. Z nosa mi kapało. Cała twarz spuchła. Czy tak wyglądało załamanie nerwowe? Czy tak wyglądała osoba, której świat się zawalił?

Czy byłam gotowa, by ruszyć się spod szpitala? Nie. Moje serce zostawiłam przy Hope.

Nie mogłam złapać głębokiego oddechu. Cała się trzęsłam, mimo że starałam się uspokoić. Jednak to niemożliwe, gdy ma się na sumieniu swoją ukochaną. Jeszcze wtedy nie wiedziałam tak wielu rzeczy... Jednak jedno było pewne — Hope umierała i to była jedynie moja wina.

Chciałam umrzeć. Naprawdę. Chciałabym, żeby ziemia się pode mną otworzyła i po prostu mnie zjadła, zrzucając prosto do piekła, do najgorszego koszmaru. Wtedy chciałam, żeby Diabeł istniał. Nie potrzebowałam wiary w Boga, bo miałam Go nigdy nie ujrzeć. Ciągłe męki, tortury, bicia, obdzieranie ze skóry, wrzaski bólu, wydawały się odpowiednią karą dla mnie. Za to, co zrobiłam. Za to, że dałam się zwieść emocjom. Za to, że posłuchałam się swojego serca. Mogłam się powstrzymać. Mogłam. Ale wtedy nie znałam ceny, którą miałam zapłacić.

Nie móc cię dotknąć ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz