3.

97 5 5
                                    

- Ty chuju! - ryknąłem, bez żadnych oporów rzucając się na przestraszonego Taehyunga.

Kiedy odpowiednio rozprawiłem się z tamtą dwójką, prędko podbiegłem do wciąż siedzącego na trawie Jimina.

- Pokaż to. - poprosiłem, delikatnie odsuwając jego dłoń od krwawiących ust.

Chłopak patrzył na mnie przeszklonymi oczami i zdawał się trochę nieobecny.
Żeby tylko mi tu nie zemdlał...
Ująłem delikatnie jego twarz, po czym dokładnie przyjrzałem się krwawiącej ranie.

- Jest okej. - wydukał niewyraźnie, spuszczając wzrok onieśmielony.

- Nie jest. - westchnąłem zdenerwowany, bo przecież to była moja wina. Tylko i wyłącznie moja. - Na szczęście masz tylko rozwaloną wargę. - stwierdziłem pocieszająco.

Zwinnym ruchem podniosłem się z zimnej ziemi, by następnie wyciągnąć rękę w stronę Jimina.
Blondyn niepewnie położył dłoń na tej mojej i już po chwili stał obok mnie.

- Co ty na to, żeby dziś odpuścić sobie lekcje? - zagadnąłem z rozbawieniem, chcąc chociaż trochę zrekompensować Parkowi jego stratę.

- Co? - otworzył szerzej oczy, widocznie nie mogąc uwierzyć, że takie słowa padły z moich ust. - P.. przecież ty nigdy nie chodzisz na wagary - wyjąkał oszołomiony, poprawiając plecak na ramionach.

- Że co? - zaśmiałem się zażenowany tym, czym byłem w tym dziwnym miejscu.
                        
                            *****

- Szybciej? - uniosłem brwi, upewniając się, czy mogę rozkręcić karuzelę z nami w środku na maxa.

- Może trochę? - odparł wciąż niezbyt przekonany blondyn.

No dobra, nie poszliśmy w końcu do tej szkoły, a to znaczyło, że trzeba jakoś dobrze wykorzystać ten czas.
Siedzenia karuzeli były chłodne, bo niby mieliśmy marzec, więc odpowiednia dawka adrenaliny mogła sprawić, że zapomnimy o tym zimnie.

- Boli cię warga? - zapytałem ostrożnie, bo wciąż czułem się winny.

Nie mogłem pozwolić, by następnym razem Yoongi i Taehyung choćby tknęli Jimina. Ale czy to nie było coś w rodzaju zdrady przyjaciół? Czy mogłem stwierdzić, że w tym świecie jestem po stronie Jimina, a w normalności po stronie kumpli? Czy to było w porządku? Zresztą... Jeśli chciałem wrócić "do domu", to musiałem zakolegować się z Parkiem, prawda? To on miał mi pomóc. Tylko jak?

- Wszystko w porządku. - stwierdził łagodnym tonem, posyłając w moją stronę delikatny uśmiech.

Blondyn miał dość duże usta, jednak wyjątkowo dobrze to u niego wyglądało. Były po prostu takie pełne.
Patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Przyglądałem się każdemu fragmentowi twarzy chłopaka, bo zdawał się on jedyną nieobracającą się w kółko rzeczą.
Jego małe, czarne oczy wpatrywały się we mnie z ciekawością, ale było w tym spojrzeniu coś innego, tajemniczego.
Wszystko krążyło dookoła, a ja z każdą chwilą czułem się co raz swobodniej i bardziej naturalnie. Wcześniej miałem wrażenie, że prawdziwy mogę być tylko przy Tae i Yoongim, bo tylko ich znałem. Ale przecież tutaj byłem najlepszym przyjacielem Jimina, a ich wrogiem. Skoro jakiś INNY ja polubił Jimina i mu ufał, to czemu nie mogłem zrobić tego samego?

- Co byś zrobił, gdybym nie był osobą, za którą mnie uważasz? - palnąłem bezmyślnie pod wpływem chwili, w której poczułem jakąś nić porozumienia z blondynem.

- Co masz na myśli? - zapytał, uważnie mi się przypatrując.

- Nic takiego. - pokiwałem przecząco głową, starając się otrząsnąć i wrócić do trzeźwego myślenia.

Save me // JiKookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz