×Cameron×
Wstałem na dźwięk budzika.
Wiedziałem, że jutro mam dzień wolny, gdyż dziś jest niedziela.
Ubrałem się szybko i zjadłem na śniadanie omlet.
Zaczęłem pakować potrzebne mi rzeczy do torby, kiedy nagle zadzwonił mój telefon.
- Halo?
- Hej Cam. - usłyszałem w słuchawce.
- Hejka Lily. Po co dzwonisz? - spytałem.
- Słuchaj. Postanowiłam, że umówię się z Henrym.
- Nie gadaj. - wcięłem się jej w przemowę. Od dawna im kibicuje.
- Mówię serio, ale..Henry kończy zmianę o trzynastej, a ja o szesnastej bo pracuje dziś dłużej...
- Nie Lily. Wiem do czego zmierzasz. Nie będę gnił tam za ciebie. - powiedziałem.
- Cam proszę! To tylko dodatkowe trzy godzinki. - błagała.
- Ja też mam swoje życie. Może ja też jestem z kimś umówiony? - zapytałem, ale nie uwierzyłem nawet sobie.
- Ty? Podobno już nigdy nie chcesz być w związku. - odparła.
- Jestem...zmienny? - dodałem, ale zabrzmiało to raczej jak pytanie.
- No ja ci nie wierzę. Cameron. Proszę. Tylko dziś. - prosiła, następnie nastała dość długa cisza, którą przerwała - Jak zostaniesz za mnie te trzy godziny...odrobię za ciebie cały poniedziałek.
Otworzyłem szeroko buzię.Rozłączyłem się i wybiegłem z domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Hej! - zawołałem, gdy przy szatni zauważyłem rudowłosą.
- No hej. Czemu się rozłączyłeś? Zgoda? - spytała krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- No ba. Dwa dni wolnego pod rząd? Z nieba mi spadłaś. - odparłem, a ona uśmiechnęła się.
- Dziękuję Cam.
- Ale mam jeden warunek...
Dziewczyna już odwracała się żeby odejść, ale zatrzymała się na pięcie i obróciła w moją stronę.
- Jaki? - zapytała.
- Masz mi opowiedzieć jak było na randce.
Lily odetchnęła z ulgą.
- Masz to jak w banku. - odpowiedziała i zniknęła za drzwiami.×Natalie×
- Mamo wychodzę! - zawołałam stojąc w drzwiach.
Zaciekawiona mama podeszła do mnie i zmierzyła wzrokiem moją torbę.
- Gdzie idziesz? - spytała.
- Umówiłam się z Olivią na basen. Proszę zgódź się. Zarobiłam dość pieniędzy. Większość schowałam Ci do koperty z oszczędnościami, a pięćdziesiąt złotych wzięłam dla siebie. - wyjaśniłam szybko.Bałam się, że matka nigdzie mnie nie puści. Chociaż jest na prawdę kochana, boi się o mnie i jest trochę przewrażliwiona, ale nie dziwię się jej. W końcu jestem jej jedyną córką.
- Spokojnie Natalie! - zaśmiała się - Ciężko pracujesz, oczywiście, że możesz iść. - dodała.
- Ale mnie nastraszyłaś! - odetchnęłam z ulgą - Dziękuję. Wrócę przed siedemnastą. - obiecałam i wyszłam z domu, zamykając za sobą drzwi.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Hej Olivia. - przywitałam się, gdy dostrzegłam przyjaciółkę.
- Natalie. Hejka. - odpowiedziała i objęła mnie delikatnie.
- Idziemy do kasy? - spytałam, na co brązowowłosa przytaknęła ruchem głowy.- Okej...szafka numer 23. - mruknęłam oglądając swoją bransoletkę.
- Ja mam szafkę numer 67. To w innej części szatni, ale chyba sobie poradzisz. - powiedziała Olivia.
- Tak. Poradzę sobie. Jasne. - odparłam, po czym zmarszczyłam brwi i spojrzałam na przyjaciółkę. - A jak dokładnie otwiera się szafki?
Dziewczyna przewróciła nie dbale oczami.
- No co? - burknęłam.
- Przy szafkach masz czytnik. Przyłóż do niego bransoletkę, a twoja szafka się otworzy. - wytłumaczyła.
- A jak zamknąć? - dopytywałam z cwanym uśmieszkiem.Czemu by jej nie podokuczać?
- Zamykasz normalnie. Jak drzwi i gotowe. - powiedziała.
- Jak drzwi? - przechyliłam głowę na bok. - Te szafki mają klamki jak drzwi?

CZYTASZ
I'll see you again
סיפור קצרCameron ma dziewietnaście lat, mieszka w LA i podczas wakacji pracuje jako ratownik na basenie. Pragnie spełnić swoje marzenie i zostać tancerzem. Natalie ma siedemnaście lat i od nie dawna mieszka w LA, jej tata nie żyje, a wychowuje ją matka. Pra...