Rozdział 8

113 9 2
                                    

«Nᴀᴛᴀʟɪᴇ»

Plaża...

Spokój...

Odpoczynek...

Relaks...

Tak było.

Dopóki nie zjawił się Cameron.

Jego pomysł, z ochlapaniem nas wszystkich, skączył się...

Jedną

Wielką

Katastrofą.

Przynajmniej jak dla mnie.

Dlaczego?

Zobaczcie sami.

Woda pochłonęła mnie całą.

Zwarzając, że nie jestem nie wiadomo jak wysoka, zanurzyłam się w całości.

I jak to ja. - spanikowałam.

Zaczęłam się miotać w wodzie, ale to poskutkowało jedynie szybszym tonięciem.

Z głowy wyleciało mi wszystko czego nauczyłam się o pływaniu.

Gdy myślałam, że to mój koniec, poczułam jak ktoś chwyta mnie w pasie i wyciąga z odmentów.

Poczułam, że opór żywiołu maleje, a moje płuca znów pracują wydychając dwutlenek węgla.

Powietrze.

Mój wybawca położył mnie na ręczniku, a ja poczułam w tamtym momencie na sobie parę par oczu, wpatrujących się we mnie.

Już miałam coś powiedzieć, otworzyć oczy, które szczypały mnie od słonej wody, której - na całe szczęście - nie połknęłam w wielkich ilościach, ale mój wybawca, który w chwili otworzenia przeze mnie oczu, stał się winowajcą całego zamieszania, zaczął udzielać mi pierwszej pomocy.

Co fakt, to fakt.

Mój oddech może do głębokich i płynnych nie należał, ale był i to jest chyba najważniejsze.

W momencie otworzenia oczu, Cameron kończył uciskać moją klatkę i nachylił się nade mną by rozpocząć tak zwaną metodę "usta usta".

Zareagowałam najszybciej jak mogłam i wykaszlałam trochę wody, dając gapią do rozumiania, że żyje.

Nie minęła chwila, z poczułam uścisk na szyi.

- Cameron. - powiedziałam nie mogąc nabrać powietrza. - Cameron puść do cholery! - zawołałam najgłośniej jak mogłam. Chwyt się rozluźnił, a ja zobaczyłam jak Olivia, Henry i Lily odchodzą na bok szepcząc coś do siebie, obracając się czasami w naszą stronę.

- Ty żyjesz. - wyszeptał piegowaty.

Mogę przysiąść, że płakał.

Dlaczego?

Tego nie wiem.

I raczej sam mi tego nie powie.

- Żyje. Ale mam prośbę. - zaczęłam, a chłopak wyglądał jakby tylko czekał na coś co może dla mnie zrobić. - Nie top mnie nigdy więcej. Muszę dorzyć trochę i przy okazji pomagać mamie.
- Jasne. Przepraszam. - odszepnął. - To nie tak miało wyjść. - wyznał.
- Nie planowałeś zatopić przyjaciółki? - spytałam retorycznie z uśmiechem, po czym wyciągnęłam dłoń w stronę chłopaka, by pomógł mi się podnieść do siadu.

Wyobraźcie sobie, jaka nasza pozycja była nie konfortowa.

Leżałam na kocu, a piegowate policzki były oddalone ode mnie ledwie parę centymetrów.

I'll see you again Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz