/Zosia/
Kiedy szukałam taty zauważyłam go z Anną, Martyną i Piotrkiem pod salą operacyjną. Od razu podbiegłam do nich. Bardzo się martwiłam. Anna cały czas trzymała mojego tatę za rękę.
-Wiadomo co z Gabrielem?- Spytałam się przerażona siadając koło taty.
-Jakiś świr rozwiesił w lesie metalowe linki. Nowy musiał w jedną z nich wpaść. Ma operacje bo rękę mu obcięła ta cholerna metalowa linka.- Powiedział wściekły Piotrek, a Martyna przytuliła go. Przytuliłam tatę. Czułam jak się trzęsie. Po około 4 godzinach z sali operacyjnej wyszła doktor Górska. Wszyscy od razu wstaliśmy.
-Co z Nowym?- Spytał się przerażony Piotrek. Na twarzy kobiety widziałam, że coś jest nie tak. Bałam się i to strasznie.
-Sytuacja jest już opanowana. Była to ciężka operacja.- Powiedziała kobieta ale to nie pomagało. Mojemu tacie ze zdenerwowania ręce się trzęsły.- Tyle, że... Nie udało się nam uratować jego ręki.- Po jej słowach mój tata prawie upadł ale Anna go posadziła na krześle. Martyna pobiegła po wodę dla mojego taty. Byłam bardzo przerażona. Martyna wróciła po chwili z kubkami z wodą. Podała nam kubki, a ja od razu się napiłam. Po kilku minutach mój tata, Anna, Martyna i Piotrek poszli do bazy, a ja poszłam do narzeczonego. Opowiedziałam wszystko Tomkowi.
-Zosiu. Jesteś wspaniałą dziewczyną ale... Wolałbym byś resztę życia spędziła z Gabrielem. On ciebie teraz bardziej potrzebuje. Ja myślę, że to nie jest najlepszy pomysł z tym ślubem.- Słowa Tomka mnie zaskoczyły.
-Czyli chcesz powiedzieć, że... Zrywasz zaręczyny?- Spytałam się wstając z krzesła.
-Tak było by najlepiej. Sama wiesz, że mam mało szans na przeżycie. Gabriel ciebie teraz potrzebuje. Strata kończyny jest koszmarem.- Powiedział kiedy dotarło do mnie, że on chce bym była przy Gabrielu.
/Anna/
Wiktor spał na kanapie z głową na moich kolanach. Głaskałam go po głowie. Wszyscy byliśmy przerażeni tym, że Nowy stracił rękę. Obecnie Misiek rozmawiał z Arturem, Kubą i Piotrkiem. Po chwili do bazy weszła Monika z jakimś mężczyzną zakutego w kajdanki.
-Kto to?- Zapytałam się kobiety.
-To jest ten mężczyzna co rozwiesił te metalowe linki w lesie. Wiadomo co z Nowym?- Spytała się policjantka sadzając mężczyznę na krześle.
-Nie udało się. Gdyby karetka byłaby o wiele szybciej prawdopodobnie udało by się uratować jego rękę.- Powiedziałam kiedy na dół zszedł Misiek.
-To ten typ co rozwiesił te linki w lesie?- Spytał się Misiek, a na twarzy mężczyzny było przerażenie.
-Tak to on.- Powiedziała policjantka. Misiek jedną ręką podniósł faceta który był przerażony.
/Gabriel/
Powoli się budziłem. Czułem się dziwnie. Na dodatek czułem jak ktoś głaszcze mnie po głowie. Kiedy otworzyłem oczy od razu je zamknąłem, ponieważ światło raziło mnie w oczy.
-Spokojnie Gabryś. Już dobrze.- Usłyszałem głos Zosi. Spojrzałem na nią.- Tomek zerwał zaręczyny. On woli bym była z tobą.- Dodała całując mnie w czoło. Chciałem wstać ale Zosia mi przeszkodziła.- Leż. Musisz odpoczywać.- Powiedziała pomagając mi w ułożeniu się w pozycji pół siedzącej.
-Co z moją ręką?- Spytałem się patrząc na nią. Zosia westchnęła i złapała mnie za rękę.
-Gabryś... Twoja ręka... Przykro mi.- Jej słowa sprawiły, że bardziej ścisnęła moją rękę. Zabrałem rękę i odsłoniłem drugą rękę. Byłem przerażony, załamany i chciało mi się płakać. Nie miałem ręki. Nie wytrzymałem i się rozpłakałem. Zosia usiadła obok mnie i przytuliła mnie.- Ciiii... Jestem przy tobie.- Powiedziała kiedy się w nią wtuliłem dalej płacząc. Czułem jak Zosia głaszcze mnie po głowie.- Połóż się i spróbuj zasnąć. Będę przy tobie.- Powiedziała kiedy położyłem się. Zosia zdjęła buty i położyła się obok mnie. Wtuliłem się w nią, a Zosia cały czas głaskała mnie po głowie.
/Misiek/
Stanąłem z tym bandytą przed salą Nowego. Widziałem jak Nowy śpi wtulony w Zosie. Spojrzałem na tego drania co rozwiesił te cholerne linki w lesie.
-Widzisz co narobiłeś człowieku?- Spytałem się trzymając mocno drania.
-J-Ja nie chciałem... Ci rowerzyści niszczyli zagrożone gatunki roślin.- Powiedział przerażony facet.
-Cóż zgnijesz w więzieniu za to, że rozwiesiłeś te linki.- Powiedziałem gdy podeszli do nas policjanci. Oddałem faceta w ich ręce. Wszedłem po cichu do sali i podszedłem do Zosi i Nowego. Oboje spali. Przykryłem ich kocem i poszedłem do bazy.
CZYTASZ
Wezwanie jak z koszmaru.
Short StoryPod czas jednego z wezwań załogi doktora Góry rannym zostaje jeden członek załogi. Co się stanie pod czas wezwania w lesie? Czy to co się stanie będzie walką o życiel? Kto z załogi zostanie ranny? Kim będzie poszkodowany? Dowiecie się czytając ,,Wez...