Prolog

46.8K 1.1K 553
                                    

Ok so let's do it.

Czytasz - zostaw komentarz, bo to mega motywuje do dalszego pisania
❤️





— Czego ode mnie oczekujesz?

Zacisnął usta w cienką linię, odsuwając z czoła kosmyk ciemnych włosów i powoli zasiadł w skórzanym fotelu. Mężczyzna obdarzył swojego gościa twardym spojrzeniem, błękitnych tęczówek, które niczym kula przeszyły jego ciało na wylot.

— Sprawiedliwości. — odparł łagodnym tonem szatyn, gdy brunet wskazał miejsce na przeciwko niego, które ten bez wahania zajął.

— Wiesz, że nie ma nic za darmo. — wtrącił chłodnym tonem.

— Pieniądze nie są dla mnie problemem. — zaczął pewnie. — Zapłacę ci tyle, ile zechcesz, Alexei.

Zaśmiał się krótko nie spuszczając wzroku z szatyna, który wyraźnie był zaskoczony jego reakcją. Po chwili uśmiech spłynął z jego twarzy jakby nigdy się tam nie pojawił.

— Zabawny z ciebie człowiek, Jack. — odparł brunet niemal znudzonym tonem. — Myślisz, że zależy mi tylko na pieniądzach, a przecież w życiu są jeszcze inne przyjemności. — dodał odchylając głowę w przód. — W ogóle mnie nie szanujesz.

— Ależ szanuję.

— Więc dlaczego przychodzisz dopiero teraz? — zapytał wyraźnie zaciekawiony unosząc brwi. — Gdy twój młodszy brat walczy o życie w szpitalu. Czemu nie przyszedłeś zanim te typy zrobiły z niego sitko?

— Było mi wstyd. — westchnął spuszczając wzrok.

— I powinno być. — odparł podnosząc się z fotela, a potem poprawił materiał czarnej marynarki. Obszedł dębowe biurko i oparł się o jego krawędź zwracając się w stronę szatyna. — Dobra, pomogę Ci. — wypalił po chwili ciszy, na co Jack odetchnął głęboko. Poczuł jak z jego serca spada ogromny ciężar, a w jego szarych tęczówkach można było dostrzeć iskierki radości.

— Dziękuję, Panie...

— Ale... — przerwał mu nagle brunet unosząc dłoń. — Mam jeden warunek, a raczej specjalne zadanie.

— Zrobię wszystko. — odpowiedział szatyn nie bardzo wiedząc, na co się porywa, ale teraz był gotów spełnić każde, nawet najgorsze polecenie Rosjanina, by móc pomścić ukochanego brata. Nawet udać się w tym celu na samo dno Piekła.

— Niedługo mój wuj odchodzi na zasłużoną emeryturę i wyznaczył mnie jako swego następcę. — odparł sięgając do wewnętrznej kieszeni marynarki i wyciągając z niej paczkę papierosów. — A jak sam wiesz, człowiek na moim stanowisku powinien mieć kogoś jeszcze u swego boku. — zwrócił się do mężczyzny porozumiewawczym spojrzeniem, na co ten podał mu zapalniczkę, którą trzymał w kieszeni garniturowych spodni.

— Chyba nie rozumiem.

— Powiem wprost; chciałbym, abyś znalazł dla mnie żonę.

— Ja? — zapytał z niedowierzaniem marszcząc brwi. — To znaczy tak, oczywiście. Tylko, czy mogę o coś spytać? — wpatrywał się w Alexeia jak w obrazek, gdy ten zapalił papierosa. Przez moment się zawahał, jednak w tym przypadku ciekawość zwyciężyła. — Dlaczego sam jej sobie nie znajdziesz? — zapytał jakby to było najbardziej oczywiste pytanie pod słońcem. — Przecież jesteś bogaty, masz władzę, wpływy i no, wiesz... brzydki nie jesteś.

— Czy ja się nie jasno wyraziłem? — warknął wypuszczając dym, który rozniósł się wokół niego, otaczając go jak gęsta mgła. — Nie chcę dziwki tylko żonę, a to chyba dwie zupełnie różne sprawy. — dodał wzburzonym tonem. — Poza tym, żadna kobieta z mojego otoczenia się na nią nie nadaje, a żaden człowiek o zdrowych zmysłach nie odda mi jakiejkolwiek ze swojej rodziny.

— Teraz rozumiem. — potwierdził. — Postaram się znaleźć dla ciebie kogoś odpowiedniego, ale czy wtedy...

— Tak — ponownie nie dał mu dokończyć. — Jeśli dotrzymasz swojej części umowy i ja dotrzymam swojej. Pomioty, które skrzywdziły twojego brata otrzymają zasłużoną karę.

— Dziękuję bardzo, Panie Moskal.

— Na podziękowania jeszcze przyjdzie czas. — odparł ponownie okrążając dębowe biurko. — Idź już, Jack. — dodał nie obdarzając szatyna, nawet spojrzeniem. Stanął przy szerokim oknie, za którym rozciągała się rozległa panorama miasta i kolejny raz zaciąganął się tytoniem. — Nie marnuj czasu, bo nie masz go zbyt wiele.

Jack jedynie skinął po czym podniósł się z fotela, zapinając granatową marynarkę i udał się w kierunku dużych, ciemnych drzwi, które prowadziły do wyjścia z gabinetu Alexeia. Gdy już miał nacisnąć srebną klamkę, odwrócił się nagle w stronę bruneta i odparł:

— Wiesz, chyba już, nawet znalazłem dla ciebie idealną kandydatkę.

— Kogo? — zapytał brunet niemal sennym głosem, mierząc szatyna wzrokiem.

— Florence Sharp — dźwięk imienia jednocześnie tak pięknego i wyjątkowego, ale również niebywale kuszącego, zastygło w pomieszczeniu. — Moją młodszą siostrę.





Menevis.

HEAVY DIRTY SOUL [18+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz