(7)Unicorn Tears

1.7K 109 79
                                    



— W jego krwi jest duża dawki strychiny. Jeszcze trochę i nie byłoby opcji by chłopak przeżył — lekarz spojrzał na Namjoona, Jina i Yoongiego, którzy siedzieli w gabinecie, gdy Jimin, podpięty pod aparaturę, leżał na sali w obecności Kima i Jeona.

— Czego? — Jin spojrzał przerażony na mężczyznę, który mówił wszystko z takim spokojem. Namjoon przytulił do siebie swojego chłopaka.

— Bardzo silna trucizna, będąca białymi kryształkami. Bardzo małymi kryształkami. Jest gorzka, a jej zażycie powoduje skurcze mięśni i smierć przez uduszenie. Jakby nie patrzeć, cudem było, że chłopak przeżył, bo jego organizm jest dość słaby.

— Ale skąd to mogło by się u niego wziąć? — Yoongi w końcu zabrał głos, będąc cholernie zdenerwowanym. W końcu to jemu Jimin dosłownie zemdlał w ramionach, kiedy Namjoon wszedł do domu.

— Jest stosowana w grudkach na szczury. Chłopak nie miał jakiś głupich pomysłów?

— Jak może pan w ogóle zadawać takie pytanie?! — Namjoon uderzył dłonią o biurko — Mój brat nie jest idiotą!

— Proszę się uspokoić. Po prostu mieliśmy już takie przypadki, nic nie mogę na to poradzić.

— ...a może ktoś go otruł? — Jin podniósł nagle głowę do góry.

— Jin, kochanie, o czym ty mówisz?

— Pomyśl. Jimin nie bierze narkotyków. Z zasady jest grzeczny. Napewno ma swoje tajemnice, jest nastolatkiem, ale... — Jin oblizał wargi — Doktor powiedział, że dawka musiała być podawana stopniowo. Skoro jest gorzka, musiała się z czymś zmieszać by jej nie wyczuł. Jimin przez ostatnie kilkanaście dni siedział z Taehyungiem w domu. Może ktoś ich podtruwa? Doktorze, możemy zrobić badanie krwi? 

— Tak, oczywiście. Byłoby to wskazane. Dowiedzielibyśmy się czy komuś jeszcze przydałoby się zostać u nas na obserwacji.

— Pójdę po nich — Yoongi wstał i wyszedł z gabinetu. Jego dłonie, mocno zaciśnięte w pieść, drżały. Jimin mógł umrzeć. Te wszystkie pocałunki mogły być ich ostatnimi, a chłopak zniknął by z jego świata — Kurwa mać... — warknął pod nosem, wchodząc do gabinetu, gdzie zastał Taehyunga, który leżał dosłownie na skraju, trzymając mocno dłoń Jimin, który słabym głosem zapewniał go, że nic mu nie jest. Jungkook patrzył na nich pustym wzrokiem, opierając głowę o brzuch Kima — Musimy iść zrobić badanie krwi. Wszyscy.

— Nie mogę go zostawić...

— Ja z nim będę Taehyung. Będę go pilnował. Idź — odparł, a młodszy chłopak niechętnie wstał id swojej miłości i zmęczony, wtulił się w Jeona, który go zwyczajnie wyniósł. Yoongi poczekał aż będą sami i dopiero wtedy usiadł obok chłopaka, który posłał mu słaby uśmiech i wyciągnął w jego stronę dłoń.

— Dlaczego badanie krwi hyung? — wychrypiał, kiedy Min przyłożył sobie jego dłoń do ust, zaraz splatając ich palce razem — Co się dzieje?

— Masz w sobie bardzo dużo trucizny Jimin — Yoongi ścisnął jego dłoń — Musimy sprawdzić czy ktoś z nas też nie ma, a jeśli tak, musi ona zostać zneutralizowana tak jak u ciebie skarbie.

— ...mam truciznę? — Jimin spojrzał na niego przestraszony, a z jego oczek poleciały dwie łezki. Yoongi widząc to od razu pochylił się by móc je scałować.

— Kicia... cichutko, jestem tu. Taehyung jest, Namjoon, Jin i Kook. Jesteśmy przy tobie.

— To nie zmienia faktu, że ją mam — pociągnął nosem — Ale... skąd?

— Jin wpadł na pomysł, że ktoś mógł cię podtruć — odparł, przełykając ślinę i mocno ściskając dłoń chłopaka na znak, że jest on z nim — Może masz jakiś wrogów Jimin?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 24, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Hi, Bitches!|Yoonmin/Vkook|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz