Część V

59 8 6
                                    

Spędziłem wspaniałe wakacje w Londynie u boku przyjaciół, w obcym kraju (za tym też tęskniłem), nie myśląc zupełnie ani o pracy, ani o studiach. Przez połowę tego czasu spacerowałem z Patrykiem po mieście, przyzwyczajając się do obecności bezzębnego szkraba. Jako dziecko z adopcji, w nawet najmniejszym stopniu nie przypominał Filipa i Dawida: miał lekko skośne oczka, które wskazywały na wschodnie pochodzenie, ciemne brewki i pulchne, wiecznie zaróżowione policzki. Nigdy nie przepadałem za dziećmi, ale Patryk był wprost cudowny. I to właśnie z jego powodu tak się u nich zasiedziałem, bo do Poznania wróciłem dopiero na kilka dni przed początkiem nowego roku akademickiego.

Filip powoli kończył swój doktorat, ale nie wiedział jeszcze, co dalej. Podczas naszej szczerej od serducha rozmowy oznajmił mi, że jak skurwysyn tęskni za robieniem muzyki, zresztą tak jak Dawid. Ale dopóki sytuacja w naszym płynącym wódką i łzami kraju się nie zmieni, dopóty zostają w Londynie. Owszem, teksty czasami są pisane i nawet pojawiają się na licznych featuringach u boku innych polskich artystów, jednak nie było mowy o nagraniu nowych albumów. Dawid stwierdził kiedyś, że to swojego rodzaju protest. I działał, bo z mojego riserczu wynikło, że kraj tęskni za jego muzyką jak za niepodległością przez cały XIX wiek...

...przepraszam. Zboczenie zawodowe.

W każdym razie, zasiedziałem się tam strasznie, ale po powrocie do kraju cieszyłem się, że wracam do mojego miejsca na Ziemi.

Amadeusz wyglądał po wakacjach jak młody Bóg. Wcześniej nie zwróciłem uwagi na to, jak zaczął się zmieniać. Z każdym miesiącem z jego twarzy znikały pryszcze, lepiej się czesał, częściej się golił i coraz lepiej ubierał. Jak go zobaczyłem w drzwiach wydziału, to niemal go nie poznałem. Z nas dwóch to właśnie on wyglądał bardziej jak raper nowej szkoły. Ja w swoich starych okularach, koszulce polo i za dużych spodniach, które były moim wizerunkiem przez większość okresu promocji. A Amadeusz... cóż. Przede wszystkim widać było, że nabrał pewności siebie. Niesamowite.

– Wyglądasz jak młody Bóg – wyrwało mi się (przysięgam, że zobaczyłem na jego twarzy cień rumieńca).

– No ba!

Mój wizerunek był po części pomysłem Amadeusza, co wielokrotnie zwykł mi przypominać. Nawet prał mi koszulki polo (wszystkie takie same, co by ludzie pomyśleli, że mam tylko jedną). Będąc w Londynie nosiłem jednak normalne ciuchy i zrezygnowałem z zakrywania tatuaży. Nawet nie sądziłem, że tak się stęskniłem za ludzkimi spojrzeniami: w połowie zafascynowanymi i w połowie zdegustowanymi.

Nie mogłem uwierzyć, że tak szybko nadszedł trzeci, ostatni rok studiów licencjackich. Totalnie nie chciałem żegnać się z tym miejscem, dlatego coraz częściej zastanawiałem się nad kontynuacją. W końcu studia magisterskie to tylko dwa lata! Poza tym mogłem sobie normalnie pracować, w międzyczasie chodzić na zajęcia (których na magisterce podobno jest o wiele mniej). Panowie, żyć nie umierać!

Piosenkę o XIX wieku pisało mi się najtrudniej. Chciałem, aby ta piosenka była patriotyczna, ale nie w patologicznym tego słowa znaczenia. Dużo dowiedziałem się na tych zajęciach, wiele rzeczy zmusiło mnie też do głębokich przemyśleń. Wyszedł z tego całkiem niezły, emocjonalny kawałek, z którego postanowiłem zrobić kolejnego singla. Nigdy nie zapomnę szklanych oczu Amadeusza, kiedy po raz pierwszy go przy mnie przesłuchał. O to właśnie mi chodziło: aby poruszyć serca.



***



– Licencjat o średniowieczu? Panie kochany, wszystkiego mógłbym się po tobie spodziewać, ale nie tego, że zostaniesz jebanym mediewistą!

Kuba Grabowski I Powrót Na StudiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz