Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
King_Slytherin czyli mama wybrała...
liked by worst_devil, Parvati_P, Ast_love and 9875 others.
MOŻLIWOŚĆ NAPISANIA KOMENTARZY ZOSTAŁA ZABLOKOWANA
xxx
Było już bardzo późno, a ona nadal nie mogła zasnąć. Spowodowane to było natłokiem myśl, które nieustannie krążyły po jej głowie. Nie chciała odchodzić od Draco, ale tym bardziej nie chciała być morderczynią. Jeszcze kilka miesięcy temu nie sądziła, że będzie miała takie problemy. Przy tym wydarzenia w Hogwarcie były na równi.
Przetoczyła się na drugi bok z myślą, że tak będzie jej wygodniej. Niestety, znów się myliła. To miejsce jeszcze kilka dni temu było zajmowane przez Draco. Znów westchnęła, przypominając sobie tamtą chwilę, gdy przyszedł dowiedzieć się prawdy.
Tym razem na jej twarz padał blask księżyca. Z niezadowoleniem poderwała się do góry i usiadła bezwiednie. Scoprius był u jej męża, więc nawet nie mogła sprawdzić, czy śpi. Nie miała czym się zająć. Zrezygnowana po kilkunastu sekundach siedzenia, usłyszała trzask aportacji w jej salonie. Sięgnęła po różdżkę i ubrała szybko szlafrok na swoją piżamę. Wyszła z sypialni i skierowała się do największego pomieszczenia w jej mieszkaniu. Nie mogła uwierzyć swoim oczom.
-No proszę, pasuje ci ten szlafroczek. Tylko lepiej byłoby ci bez niego.
-Malfoy! - zaśmiał się na jej oburzenie i podszedł bliżej, chowając różdżkę do kieszeni płaszcza. -Po co tu przyszedłeś?!
- Ty się jeszcze pytasz? Pakuj się - rzekł stanowczo. Widząc, że dziewczyna się nie ruszyła z miejsca, ponaglił ją wzrokiem.
-Dlaczego?
-Wracamy do domu - przewrócił oczami na jej powolną reakcję, ignorując fakt, że było grubo po drugiej w nocy.
-Przecież jestem w domu!
-Nie pieprz. Pakuj się - nie widząc postępu kobiety, postanowił, że on to za nią zrobi. - Dobrze, skoro ty nie chcesz, to ja to zrobię.
-Draco, przestań!
- Nie. Wracamy do domu. Mam dość tej całej chorej sytuacji.
- Ja też mam jej dość... - chodziła za nim od pokoju do pokoju, patrząc jak zbiera jej najważniejsze rzeczy. Wrócił stary Draco, który lubił stawiać na swoim. W tamtym momencie nie przeszkadzało jej to.
Podszedł ze spakowaną już torbą, tak blisko, jak tylko pozwalała mu na to dziewczyna. Tylko, że ona już pozwoliła mu na "zbyt wiele". Jednak ku niezadowoleniu Malfoy'a, ostatecznie cofnęła się o dwa kroki. Jego twarz przyzdobił lekki grymas, lecz nijak tego nie skomentował.
-Draco, całowanie dotyczy także przysięgi. Nie mogę się do ciebie zbliżać. - Wypowiedziała to tym swoim pouczającym tonem, jakby chciała teraz go czegoś nauczyć. Uśmiechnął się, że prawie nie było tego widać, jednak ona to dostrzegła. Dostrzegała wiele rzeczy, których nie dostrzegali inni.
Patrzyli sobie chwilę w oczy, po czym odwróciła wzrok. Domyślała się, że on nadal na nią intensywnie patrzył. Jakby miał wywiercić dziurę w jej twarzy. Niezręcznie nie było zbyt długo, ponieważ ktoś postanowił odwiedzić ją o drugiej w nocy. Usłyszeli pukanie.
-Kto to? - zapytała dziewczyna ze szczerym zdziwieniem. Kto mógłby ją nawiedzać o tak późnej porze? Spojrzała na mężczyznę, który się szerzej uśmiechnął.
-Pozwoliłem sobie zaprosić tu kogoś - świetnie. Niech sobie najlepiej sprowadzi całe miasto.
-Co...? - powiedziała to, jakby miała zaraz zemdleć. Uniosła prawą brew w geście wielu pytań, które zostały nadal niewyjaśnione.
-Pójdę lepiej otworzyć.
Chłopak poszedł otworzyć drzwi, a ona czuła się jakby była w jakiejś komedii. Z niecierpliwością czekała aż Draco wróci ze swoim "gościem". Zastanawiała się też, gdzie podział się Scorp. Skoro jego rodzice byli tutaj, to on musiał być sam. Nie mogła dłużej nad tym pomyśleć, bo w progu stanął sam Lucjusz Malfoy. Aż oniemiała.
-Hermiono, to jest mój ojciec - miała ochotę walnąć się w twarz. Przecież wiedziała, że to jego ojciec. Tylko co on robił w jej mieszkaniu?
-A-ale, przecież wiem to...?
-Nie do końca. To jest on. Prawdziwy.- użył dużego nacisku na ostatnie słowo. Szczerzył się jeszcze bardziej, a ona zaczynała łączyć ze sobą fakty. Powoli domyśliła się o co chodzi.
-Chcesz mi powiedzieć, że ktoś podszywał się pod twojego tatę?!
-Tak. Nawet wiem kto... - oznajmił zadowolony z siebie.
-Hermiono, ja naprawdę nie chciałem cię skrzywdzić... To on poprosił najpierw o spotkanie i chciał złożyć Przysięgę Wieczystą. Ja naturalnie się nie zgodziłem, a później porwał mnie; użył Eliksiru Wielosokowego. Ja naprawdę nie chciałem, żeby się to wydarzyło. Udawał, że istnieje przysięga, żebyś nie wróciła do Draco.
-Nie mogę uwierzyć... Ale kto był w stanie zrobić coś tak niewiarygodnego?!
-Bodajże Krum, czy jakoś tak się nazywał... - widziała niepewność z jego strony.
Teraz w zupełności nie mogła w to uwierzyć. Ktoś tak bliski zaplanował to wszystko, aby tylko odcięła się od bliskich? Łzy spływały jej po policzku, jednak miała to gdzieś. Przystanęła koło ściany i zaczęła powoli się z niej osuwać. Draco złapał ją w porę przed upadkiem na podłogę. W tej chwili liczył się tylko on. On i Scorp. Musiała tylko wsadzić Kruma do Azkabanu. Nie wierzyła, że w tej chwili myślała o kwestiach prawnych. Chciała, żeby zgnił w Azkabanie, tak gdzie jego miejsce.
Jeszcze nie wiedziała jak to się potoczy, ale była pewna, że Krum w tej chwili przegrał. Na ten wieczór dowiedziała się zbyt wiele i niepotrzebnie traciła czas na brednie jakie wsadzał jej do głowy chłopak, któremu ufała. Okazał się wielkim kretynem i psychopatą. Wolała, żeby ten "sen" się już skończył.