1

159 15 10
                                    

Pierwsza lekcja się zaczęła, Godzina wychowawcza.
Eddie usiadł w ławce wraz ze Stanleyem, jakoś złożyło się że  Bill usiadł z Mikiem w ławce i zostawił dwójkę przyjaciół samych.

Edward nie dostrzegł żadnej nowej twarzy, wszyscy znajomi,gdzie podziewał się jego nowy wróg? Chciał już ogromnie wiedzieć kogo nie lubi.

-Dalej cię nie rozumiem Eddie, nie znasz gościa a już go nie lubisz...

-Coś mi nie pasuje w jego imieniu okej?

-Nie lubiłeś Richiego nawet zanim poznałeś jego imię, zresztą nawet go nie widziałeś na oczy więc nie rozumiem twojej nienawiści.

-Stanley ty nigdy nie pojmiesz myślenia normalnego człowieka.

Blond włosy chłopak  tylko włożył palec w żebro młodszego po czym ucichł przez wywoływanie imienia młodszego przez wychowawcę.

-Edwardzie Kaspbraku słuchasz mnie?

Nauczyciel uderzył w biurko książką i nagle w klasie zapadła cisza. Tylko Eddie wydukał coś  po chwili.

-Słucham Pana.

-Z racji że jesteś przewodniczącym klasy od pięciu lat proszę cię  byś poszedł do sekretariatu, tam czeka już nowy uczeń Richard...

-Tozier tam wiem prze Pana,już idę.

Astmatyk wstał i poszedł  swoim zdenerwowanym krokiem w stronę sekretariatu. Na korytarzu było pusto, było by cicho gdyby nie to że nauczycielka wydzierała się na Henrego Bowersa w klasie. Nie ma to jak zacząć rok z zawieszeniem,a to zapowiadało się bo Bowers pewnie był już zły a to nie zapowiadało się dobrze dla nerdów, źle ubranych dzieci lub gejów.

Eddie w końcu doszedł do ogromnych drzwi z lekko zdartym napisem Sekretariat. Odrazu zobaczył że było tam mnóstwo nowych twarzy, większość to zapłakane pierwszo klasistki które tęsknią za mamą albo zdenerwowanych uczniów czekających na wejście do pokoju psychologa.

Jednak żadna z tych osób nie wygląda podejrzanie, Dodadkowo Eddie jako przewodniczący klasy i szkoły wiedział że przedstawiciel klasy nowego ucznia przychodzi dopiero po wyjściu od psychologa.

Nagle wzrok mniejszego podbiegł do drugiej wychowawczyni jego klasy, rozmawiała właśnie z sekretarką z którą znały się od wielu lat. Obok niej stał wysoki chłopak, był blady i chudy, miał roztrzepane kręcone ciemne włosy które przyrywaly jego oczu na który odrazu można było spostrzedz okulary. Miał na sobie czarną bluzkę Nirvamy i zdarte szare Jeansy z łańcuchem zwisającym z boku, na nogach miał lekko brudne i zdarte czarne vansy prawdopodobnie zdarte z częstej jazdy na desce.

Chłopak miał też duży plecak z otwartą małą kieszenią, w niej jak Eddie zdarzył zauważyć było otwarte zgniecione opakowanie od papierosów i mała zapalniczka. Znajdowało się tak jescze małe pudełeczko prawdopodobnie z jakimiś lekami.

Chłopak zupełnie różnił się od Eddiego, eddie mał na sobie biały golf i za duży starannie wyprasowany sweter,przylegające lekko do ud jasne Jeansy, białe skarpetki i jagby nigdy nie noszone pasujące kolorystycznie do swetra vansy. Eddie miał starannie ułożoną fryzurę i stał wyprostowany z głową lekko do góry.

Oboje wyglądali jak zupełne przeciwieństwa, jednak było coś w Richiem co podobało się Eddiemu. I choć nie wiadomo dlaczego tak bardzo nienawidził okularnika musiał przyznać że ten kontrowensyjny wygląd dodawał mu uroku.

Eddie stanął zniecierpliwiony kawałek od nauczycielki co zauważył brunet, spojrzał na nauczycielkę i cicho jęknął co bardzo zdziwiło Eddiego i nauczycielkę. Na szczęście Richard osiągnął to co chciał i nauczycielka zobaczyła drobnego astmatyka szczerzącego się do niej szczerze.

-Oh dzień dobry Eddie, jak minęły wakacje?

-Dobrze dziękuję, mam nadzieję że pani kot ma się już dobrze.

-Oh tak, na szczęście okazało się że to tylko niegroźne zatrucie.

Eddie spojrzał zniecierpliwiony na nauczycielkę co ta odrazu zauważyła, znała Eddiego od pierwszej klasy i znała ten wyraz twarzy. Odrazu spojrzała na Richiego i uśmiechnęła się do niego.

-Oh właśnie, Richie to jest Eddie, twój nowy kolega z klasy.

-Część jestem Rich-

-Richie Tozier wiem

Eddie odrazu przerwał starszemu, miał dosyć słuchana tego imienia, chociaż patrząc na chłopaka coraz bardziej chciał wiedzieć co ta buźka skrywa. Podał niechętnie rękę starszemu i poszedł do drzwi wejściowych dając znać okularnikowi żeby zrobił to samo.

.  .  .

Dwójka szła właśnie korytarzem na drugim piętrze, Astmatyk oprowadzał nowego ucznia po szkole opowiadając o nowej klasie, jednak można było wyczuć że niechętnie to robi i był by o wiele szczęśliwszy w klasie obok Stanleya słuchając o tym co takiego ekscytującego wydarzy się w tym roku szkolnym.

Nagle drzwi jakieś sali za nimi otworzył się, z nich wybiegł zdenerwowany Henry Bowers trzymający karteczkę do derektorki w dłoni. Eddie odrazu wystraszył się na ten widok co odrazu zauważył starszy. Chcąc dodać mu otuchy złapał go lekko małym palcem za jego mały palec,wiedział że młodszy go nie lubi ale czuł że musi to zrobić.

I żeczywiscie Eddiemu bardzo to pomogło, cieszył się że starszy to zrobił. Oczywiście po chwili w nieruchu dwójka poszła dalej trzymając się za palce jagby było to normalne co robią dwaj nieznajomi nastolatkowie.

W pewnym momencie Eddie gwałtownie upadł na ziemię za sprawą mocnego popchnięcia przez Henrego. Richie odrazu odwrócił się zdenerwowany w stronę Bowersa jednak ten podszedł odrazu do leżącego astmatyka.

-No co tam pedziu? Jak wakacje?

-A jak Twoje Bowers? Tatuś nie pobił za bardzo?

-Jak śmiesz wspominać mojego ojca ty głupi bezużyteczny pierdolony pedale, zapłacisz za to.

Szatyn zamknął oczy i już czekał na mocne uderzenie w twarz jednak ciepły dotychczas mało słyszalny głos odezwał się zanim Bowers zdarzył uderzyć małego w nos.

-Hej cieniasie, może zmierzysz się z kimś na twoim poziomie a nie  atakujesz bezbronnych i słabszych?

-Jesteś nowy? Widzę że masz krzepę, trochę wyglądasz na smutasa ale przydasz mi się...Ten mały pedzio to zero. Traktuje się takich gorzej niż śmieci.

Richie uśmiechał się do Bowersa po czym podszedł do niższego dalej leżącego zszokowanego na ziemi. Młodszy odrazu spodziewał się że dostanie mocno w twarz albo usłyszy parę niemiłych słów od starszego, ten zato podał mu rękę i pomógł mu wstać co bardzo zdziwiło astmatyka. Bowers tylko spojrzał na obu zdenerwowany i odszedł szybkim krokiem w przeciwną stronę.

-Trafiłeś na czarną listę gangu Bowersa, gratulacje nowy.

-Wisi mi to.

-Czemu to zrobiłeś?

-Co takiego?

-Pomogłeś mi.

-Swój swojemu musi pomagać.

-Czy to znaczy że...

-Tak, I wiem o co ci chodzi.

Eddie spojrzał tylko na chłopaka kątem oka, w oczach było widać smutek ale na twarzy widniał sztuczny uśmiech. Richie bał się Bowersa, nie chciał tego okazywać ale to była prawda.

-Chyba powinniśmy już iść do klasy.... Eds

-Eds?

-Tak, takie przezwisko. I tak mnie nie lubisz więc... I don't give a fuck.

I chłopcy skierowali się w stronę schodów co jakiś czas zerkając na siebie.

^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^

UPRZEDZAM RICHIE BĘDZIE TAKĄ PSEUDO LEXY GADAJĄCA PO POLSKU I ANGIELSKU.
BTW POWIEM TYLKO ŻE SCENY Z NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU SIEDZIAŁY MI W GŁOWIE OD DWÓCH DNI I WRESZCIE JE ZREALIZUJE.




Reddie || School Project Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz