6

148 13 33
                                    

-Trzeba cię zabrać do szpitala i to szybko.

Eddie spoglądał raz na termometr raz na przerażonego okularnika. Nigdy nie miał tak wysokiej temperatury w swoim życiu i mardzo go przeraził fakt że gdyby nie okularnik prawdopodobnie zemdlał by za kilka minut,możliwe nawet nie uchodząc z życiem.

-Wyjątkowo się z tobą zgodzę.

-Załóż to.

Mówiąc to Richie zdjął swoją puchatą bluzę i naciągnął ją na małe ciałko astmatyka. Lustrował jeszcze chwilę tę ledwo co przytomną twarzyczkę po czym obudził się niczym z transu i zaczął biec w stronę schodów.

-Richie.

-Tak?

-Weź mój inhalator.

-Coś jeszcze?

-Mojego misia.

Okularnik zaśmiał się cicho i wbiegł na górę. Po pięciu minutach biegł już z dwoma torbami i jednym plecakiem. Wybiegł z mieszkania Eddiego niczym poparzony a gdy wrócił szybko podniósł młodszego razem z kocem oraz swoimi ubraniami w plecaku i wyszedł z nim z domu zamykając drzwi na klucz.

-Dziękuję Rich.

Powiedział młodszy zapinając drżącą ręka pasy w samochodzie.

-Nie ma sprawy.

-Ale to nie znaczy że cię lubię.

-Zdaje sobie z tego sprawie.

Młodszy widział już o wiele lepiej, nawet mógł dostrzec niewielkie szczegóły samochodu,chociaż sprawiało mu to duży wysiłek i trudność. Wyższy podał mu małą tabletkę i nie otwarta butelkę wody, Eddie spojrzał na niego pytającym wzrokiem.

-To na ból głowy, pomoże ci.

Niższy niepewnie złapał za lek i włożył go do buzi po czym szybko złapał za otwartą już przez okularnika wodę i popił lek. Starszy zakręcił korek od butelki i położył ją pod nogami młodszego,nałożył wyżej kocyk na leżącego chłopaka i odwrócił się odpalając silnik.

-A teraz połóż się spać, szpital w Derry jest 40 minut stąd, a to jest zwykła dziura. Pojedziemy poza miasto do szpitala w którym się urodziłeś jak wynika z twojej książeczki zdrowia.

Niższy bez odpowiedzi położył się i po chwili odpłynął w objęcia Morfeusza. Obudził się gdy na dworze było już kompletnie ciemno, padał deszcz a w samochodzie było cicho.

Głowa go już prawie nie bolała. Czuł się o wiele lepiej, było mu już ciepło i nie bolała go skóra przy każdym obtarciu się o kocyk lub poduszkę która nie była z jego domu co bardzo go zdziwiło.

Na początku chłopak miał zamiar powiadomić okularnika że już nie śpi jednak nie zrobił tego. Nie widział dokładnie dlaczego, może czuł że wtedy starszy zacznie gadać głupoty próbując rozluźnić atmosferę. Eddie siedział więc cicho.

Zaczął rozglądać się dookoła. Z tyłu można było dostrzec pustkę, po za pięcioma zgrzewkami jedno-litrowej wody i kilkoma poduszkami nie było tu w zasadzie nic.

Z przodu było o wiele więcej rzeczy. Jedna pół pusta butelka wody i kilka pudełek po McDonaldzie. Na fotelu pasarzera było kilka listów. Eddie zobaczył duże logo przychodni psychologicznej. Po co Richiemu listy z tej przychodni?

Był tam również list który dała mu nauczycielka pierwszego dnia szkoły wręczyła mu psycholog szkolna. Było tam kilka listów z innych przychodni terapeutycznych, szpitali psychiatrycznych, psychologów i innych miejsc. Dla Eddiego robiło się to coraz straszniejsze.

Reddie || School Project Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz