Gdzieś w ciemnościach ściele światło
Choć zepsucie kwitnie w sławie
Błąd za błędem mogę rzucać
Gdzieś w niepamięć pozostawię
Te porujnowane światy.
Co mi po ich zniekształceniu
Przecież cisza mnie nie rusza
Pięknie jest w osamotnieniu
Bez przekazu.
Chociaż może podprogowo
Coś ukrywam w każdym z daniu
Odkryć trzeba każde słowo
Analizę przeprowadzić
Mimo, że w dal mi świat ścisły
To najściślej między wiersze
Powkładane są domysły.
Nie zapije swoich błędów
Z wierzchu gram niczym w komedii
Gdzieś na końcu tych odcinków
Obraz rwie się do tragedii.
I pistolet portalowy,
nielegalny mam przy sobie.
Mimo tego tkwię wciąż w miejscu zatracając sie gdzieś w sobie.
Nie podmienię swojej wersji
Labo nie spakuje w worki
Zjem wafelka z tym marzeniem
"Byliśmy jak Rick and Morty"
Sobie potrzebni.