życie bez ciebie

4

Kiedy się obudził była 8 rano, wstał i poszedł do kuchni. Na blacie nadal były zdjęcia najbliższych czyli Pepper, Morgan, Tonego, May i Bena. Mimo tego co May zrobiła nadal ją kochał. Nagle usłyszał dzwonek do drzwi.
-Peter! Otwieraj!-
Od razu uświadomił sobie że to jakaś misja, pobiegł do drzwi i je otworzył, stał w nich Bucky
-mamy kłopoty, dalej ubieraj ten żelazny strój i lecimy-
Peter pobiegł go ubrać, po 5 minutach Bucky wraz z nim pobiegli do jego auta.
-Co się do cholery dzieje?!-
-Po 1, nie klnij, bo 2, jedziemy do bazy hydry, to już ostatnia na świecie-
Peter był gotowy, po godzinie byli na miejscu.
-Słuchaj, nie pozwól się zabić, ok?-
-Spoko- odpowiedział i poleciał do środka, walczył dzielnie, nie myślał o tym czy może umrzeć, bo tego chciał co nie?
Nagle wszedł do jakiegoś pomieszczenia, był tam mężczyzna z dziwną bronią. Strzelił w biurko i ono się rozpłynęło! Wiedział że to koniec kiedy w niego wycelował. Nagle za nim pojawiła się jakaś kobieta, zastrzeliła go, a potem strzeliła do Petera kulą, która przeszła na wylot jego stroju. Momentalnie upadł, słysząc hałas przybiegł Buck.
-COŚ TY ZROBIŁA?! ON JEST Z NAMI! ON MA 17 LAT!-
Kobieta odrazu zaczęła przepraszać, Bucky podbiegł do Petera.
-Pete? Ej! Nie zamykaj oczu, okej? Peter dasz rade, jesteś silny! Peter? Peter?!-
Na te słowa Peter zamknął oczy. Przyleciał do niego helikopter, lekarze nie dawali mu dużych szans, i tak właśnie odszedł z tego świata. Był teraz z Tonym, obok niego. Rozmawiali, był w końcu szczęśliwy. Ale avengers się załamało, Pep i Morgan były rozpaczone, nie tak jak po Tonym, ale i tak. Wanda była wściekła na tą kobiete i Buckiego, też była smutna. Inaczej mówiąc, każdy miał do kogoś żal za to i był smutmy. Pogrzeb Petera odbył się 2 dni po jego śmierci, nawet May się stawiła, też rozpaczała. Pochowali go obok Tonego, aby był z nim na zawsze...
-----------------------------
Dobra, nie dostałam szlabanu hahah, trzymajcie ostatni rozdział, dość smutny.
Love ypu 3000× Tony♡♡