GODZINA 2.00 W NOCY
- Dracuś...
Malfoy wydał z siebie zaspane jęknięcie. Kiedy jego oczy przyzwyczaiły się do ciemności zobaczył przed sobą Pansy.
- Ty jakąś nie do jebana umysłowo jesteś?!
- Nie drzyj się tak matole, obudzisz kolegów.
- Czego mnie kretynko budzisz w nocy?
Ślizgonka westchneła:
- Potter przylazł trochę po północy i koniecznie chciał się z tobą widzieć.
- Każ mu się piep... Czekaj, kto przyszedł?
- Potter? Harry Potter? Bliznowaty? Chłopiec - który - Po - Cholerę - Przeżył?!
- Teraz ty się drzesz.
- Wychodzisz do niego, czy mam mu kazać spierdalać?
- Idę...
Draco wstał i szybko się ubrał. Wyszedł do pokoju wspólnego i zobaczył Harrego Pottera.
- Coś nie tak, Potter?
- Cześć Draco, mam do ciebie sprawę.
- W środku nocy?
- Tak... Odpowiedz mi na pytanie.
- Byle szybko.
- Długo się znamy, prawda?
- No pięć lat już będzie...
- Ile ze sobą rozmawialiśmy?
- Stosunkowo mało...
- No właśnie, czemu?
Malfoy nic nie odpowiedział.
- Czemu, Draco, czemu?
- Odrzuciłeś moja przyjaźń na pierwszym roku. Wolałeś tą szlamę i rudzielca.
- Nie mów tak, Malfoy, to spoko ludzie.
Ślizgon westchnoł.
- Draco... Czemu mnie tak bardzo nienawidzisz...?
- Potter...
Zanim Draco zdążył dokończyć, Harry potrzedł do niego. Spojrzał mi w oczy i powtórzył:
- Dlaczego?
Potem zamknoł oczy i już miał dotknąć swoimi ustami, warg Malfoy'a, ale Pansy im w tym przerwała.
- Draco!
Harry odliczył od ślizgona, a ten spojrzał się z nienawiścią na koleżankę.
- To ja już może... Znaczy... Dobranoc...! - Wyjąkała Harry i wybiegł z lochów Slytherinu.
- PANSY!
- Droco... - Dziewczyna miała Łazy w oczach. - Kochasz go?
- To nie twoja sprawa.
- Draco...
Ślizgonka patrzyła się dziwnie na Draco.
- Dlaczego to zrobiłaś...?!
- To nie twoja sprawa.... - Pansy przygryzła wargę i spojrzała w bok.
Draco nawał średnio grzecznie koleżankę i wrócił do dromitorium. Pansy została na chwilę w pokoju wspólnym i wyszeptała:
- Bo chętnie bym się znalazła na miejscu Pottera, Draco...
C.D.N
