Rozdział 1

543 10 0
                                    

Łagodny dźwięk pianina, ustawiony jako budzik w jego smartfonie, wybudził go o 7 rano. Była sobota. W soboty Aron, młody chłopak na pierwszym roku studiów robotyki, realizował staż w firmie Zamagetsi, największej klinice droidów. Korporacja Zamagetsi zajmowała się produkcją oraz naprawą doskonałych replik zwierząt. Owe cuda techniki pierwotnie konstruowane były ze stelaży, mechanizmów i różnorodnych przekładni, które wprawiły zwierzęta w ruch. Przez długi czas spełniało to swoje zadanie i wydawało się, że technologia stanęła w miejscu, jednak po wielu latach żmudnej pracy nastała wielce oczekiwana rewolucja. Zespół naukowców z Indii opracował nano materiał z którego drukowano kości, mięśnie, tkanki i narządy. Pseudozwierzęta stały się niemal nierozróżnialne z prawdziwymi. Procedura ta, porównywana z wytworami myśli fantastycznej, nie była jednak doskonała. Tak zaawansowana technologia z wieloma zmiennymi, niejednokrotnie prowadziła to usterek.

Firmy takie jak Zamagetsi zajmowały się diagnostyką i naprawą sztucznych zwierzaków. Popyt na ich usługi był ogromny. Każdy chciał mieć małego droida u siebie. Nie trzeba było po nich sprzątać, były posłuszne, nie rozrabiały (chyba, że zastosowano odpowiedni program). Bateria z mikroreaktora antymaterii wystarczała na wiele lat użytkowania. Zlecano projekty specjalne, kreowane na wzór zmarłych zwierzaków domowych. Koniec z płaczem po stracie czworonożnego przyjaciela czy ukochanego chomika.

Aron stuknął w taflę szkła na swoim telefonie wyłączając symulację holograficzną przed jego oczami. Jakby od niechcenia przejrzał wiadomości z gejowskich portali randkowych.

- Ech, znowu nic ciekawego - wymamrotał do siebie. Uniósł kołdrę i spojrzał na swoje nagie ciało. Był szczupłym nastolatkiem o średnim wzroście i przeciętnej urodzie. Posiadał raczej skromne owłosienie, jędrne pośladki i małe kształtne sutki. Gładką klatkę zdobiła skromna aczkolwiek wyraźna linia oddzielająca mięśnie piersiowe. Między nogami jego schludnie przystrzyżony kształtny członek, porannym wzwodem sygnalizował swoją gotowość do akcji. Trzeba będzie coś z tym zrobić - pomyślał. Wstał z łóżka, otworzył okno w celu przewietrzenia pokoju po czym udał się do łazienki.

*beep* - Proszę wybrać program porannego prysznica - zakomunikowała SI sterująca mieszkaniem. *beep* *beep* - Wybrano program numer sześć, "orzeźwiające wybudzenie". Ustawiam temperaturę wody. Wszystko będzie gotowe za... dwie minuty - przeliczył komputer. Wziął ręcznik, czystą bieliznę, przejrzał posty na Facebooku przy lustrze i wskoczył do kabiny. Laserowy skaner wychwycił sylwetkę Arona i fala delikatnej mgiełki otuliła jego zwiotczałe ciało. Program się gwałtownie zmienił, smagając ciało gorącą i chłodną wodą naprzemiennie. Spojrzał na swój gładki, bezwłosy tors. Krople wody tańczyły na jego sutkach wesoło zachęcając do zabawy. Złapał w końcu za swojego sterczącego członka i zaczął pieścić go posuwistymi ruchami, jednocześnie bujając się rytmicznie symulując stosunek. W jego myślach przebiegały obrazy nagich męskich torsów, bicepsów i kształtnych soczystych penisów. Lewa ręka zawędrowała w okolice pośladków stymulując jego strefy analne. W konwulsyjnym dreszczu docisnął swoje wilgotne ciało do ściany kabiny i wystrzelił salwą ciepłego, lepkiego płynu. Ciężko dysząc, zmył resztki spermy z własnego członka i zakończył poranny prysznic.

Wyszedł wybudzony, zrelaksowany i gotowy na nowe wyzwania jakie z całą pewnością spotkają go w klinice. Rytmicznym ruchem ręki nastawił ekspres do kawy i wybrał poranne śniadanie z listy menu na tablecie wbudowanym w stół kuchenny. *beep* - Wybrano konfigurację numer 6, "płatki owsiane na mleku migdałowym z owocami leśnymi". Czas oczekiwania to... 6 minut - zakomunikował asystent. W czasie kiedy SI przygotowywała jedzenie, założył trochę za obcisłe białe bokserki, skarpetki w tym samym kolorze i luźne dresy. Po skończonym posiłku syntetyzowany głos poinformował go, że do końca dnia zostało mu jeszcze 1464 kcal do konsumpcji. Ubrał się w jeansy, niebieski t-shirt i wyszedł z mieszkania.

Pełna DiagnozaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz